Strona 1 z 1

Chris Robinson Brotherhood - Big Moon Ritual

Post: lipca 29, 2012, 5:07 pm
autor: Rock-A-Billy
Płytę nowego projektu lidera The Black Crowes (albo może raczej byłego lidera, gdyż rozdział pod nazwą Black Crowes został już chyba ostatecznie zamknięty) mam już od paru tygodni, lecz dopiero teraz dojrzałem do napisania recenzji. Album Big Moon Ritual zawiera materiał odmienny od tego do czego przyzwyczailiśmy się śledząc twórczość Black Crowes, nie mniej jednak pewne echa macierzystej formacji są oczywiście obecne. Ciekawe zaś, że fani BC dość entuzjastycznie przyjęli płytę nowej formacji Chrisa Robinsona.
Nie uświadczymy tu już bowiem znanych southern- rockowych tematów, wzbogacanych ewidentnymi wpływami muzyki The Rolling Stones czy Led Zepellin, czego zresztą muzycy BC nigdy nie ukrywali. Płyta Big Moon Ritual to raczej jam - bandowa wyprawa w lata 70-te, w klimaty bliskie twórczości takich zespołów jak Grateful Dead. Wypełniający album materiał składa się z 7 utworów o długości czasu trwania od 7 do 12 minut, tak więc w sumie kawał muzyki. Cała płyta trwa ponad godzinę. Obok Chrisa Robinsona, który oczywiście przyjął na siebie główny ciężar roboty od strony wokalnej, a także chwycił do rąk gitarę, w tworzeniu zamieszczonej na płycie muzyki wzięli udział: Neal Casal (git/wokal), Adam MacDougall (instr. klaw./wokal), Mark Dutton (bas/wokal), George Sluppick (perkusja). Jak podaje sam Chris, zamieszczona na płycie muzyka powstał iście w stylu złotych lat ery hipisowskiej. Materiał wykuwany był trakcie wspólnego koncertowania całej piątki po rozpadzie Black Crowes, a gdzieś w przerwie niekończącej się trasy koncertowej zespół wpadł do studia i w ciągu góra paru dni zarejestrował go, po czym znów ruszył w drogę. Pod względem muzycznym na płycie dominują oczywiście południowe klimaty utrzymane w tempach wolnych i średnich. Jak wspominałem utwory są długie i wypełnione snującymi się leniwie gitarowo - klawiszowymi jamami. Pomimo pozornego braku przebojowości muzyki słucha się bardzo dobrze. Całość wprawia w nastrój nieco melancholijny, przywodząc na myśl skojarzenia z malowniczymi zachodami słońca, gdzieś w baśniowej, wyidealizowanej krainie amerykańskiego Południa. Nie nudzi jednak ani przez chwilę. Brzmienie jest ciepłe, mocno osadzone w latach 70-tych, lecz nie jest to muzyka, której nawet przy oczywistości pewnych inspiracji można by zarzucić wtórność lub naśladownictwo kogokolwiek. To zupełnie nowa jakość wytyczana przez Chris Robinson Brotherhood. Duch tegoż braterstwa (choć nie tego wynikającego z pokrewieństwa, gdyż drogi Chrisa i Richa chyba definitywnie się rozeszły) unosi się nad całym albumem. Słychać, że muzyka ta stworzona została przez doskonale rozumiejących się ludzi, którzy dokładnie wiedzą co i dla kogo chcą nagrywać. Nie ma tu nic wymuszonego i wystudiowanego. Muzyka ta po prostu płynie, a słuchacz jest niesiony jej delikatnym prądem. To wspaniała muzyka, o ogromnej sile oddziaływania, choć list przebojów czy stacji radiowych oczywiście nie zawojuje. Mnie oczarowała i niecierpliwie wyczekuję kontynuacji na zapowiadanym na wrzesień kolejnym albumie CRB pt. The Magic Door.


Obrazek

Re: Chris Robinson Brotherhood - Big Moon Ritual

Post: lipca 29, 2012, 5:36 pm
autor: rocken
Rock-A-Billy pisze:Album Big Moon Ritual zawiera materiał odmienny od tego do czego przyzwyczailiśmy się śledząc twórczość Black Crowes, nie mniej jednak pewne echa macierzystej formacji są oczywiście obecne.


Myślę że z twórczością Black Crowes, album Chrisa Robinsona pod względem muzycznym ma dużo wspólnego z tym co można było usłyszeć na "Before the Frost...Until the Freeze" oraz zobaczyć na "Cabin Fever", nie zmienia to jednak faktu że to świetna muza i Chris bardzo dostojnie "starzeje się" wraz ze swoją muzyką.

I bez takich czarnych myśli :) że już nigdy nie zobaczymy i usłyszymy BC, ja cały czas na to liczę :)

Post: lipca 29, 2012, 8:16 pm
autor: Rock-A-Billy
Moim zdaniem Chris gra teraz to, co po prostu od dłuższego czasu chciał grać. Formuła muzyczna wytyczana przez BC przestała go już ograniczać. Nie wiązałbym tego z wiekiem, gdyż bardzo nie lubię stereotypu, że jeśli muzyk stary to musi zacząć smęcić :) Zbyt wiele jest wyjątków zadających kłam takiej regule.
Co się zaś tyczy BC, to też byłbym ostrożny co do ostatnich deklaracji braci Robinson. Oni na pewno nie powiedzieli jeszcze swego ostatniego słowa, zaś historia rocka pełna jest mniej lub bardziej nieoczekiwanych reaktywacji kapel, których członkowie wcześniej twardo zarzekali się że "już nigdy więcej nic razem etc.":D

Post: września 13, 2012, 8:34 pm
autor: Maniol HIGHWAY
jak ten facet na tej płycie śpiewa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

o Jezu, od dawna czekałem na płytę, nową płytę, przy której poczuję się te ciary, gdy wszystkie włosy na ciele się unoszą.

i pomyślałem niedawno, że już chyba za dużo się nasłuchałem

BZDURA!!!

kochani - ten numer mnie po prostu WYSPRZĘGLIŁ!!!!!!!!!!!!!!

http://www.youtube.com/watch?v=I-u23-HmA00

OJ DŁUGO SIĘ OD TEJ PŁYTY NIE ODCZEPIĘ :twisted:

Post: września 14, 2012, 8:58 am
autor: Rock-A-Billy
Maniol HIGHWAY pisze:jak ten facet na tej płycie śpiewa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

o Jezu, od dawna czekałem na płytę, nową płytę, przy której poczuję się te ciary, gdy wszystkie włosy na ciele się unoszą.

i pomyślałem niedawno, że już chyba za dużo się nasłuchałem

BZDURA!!!

kochani - ten numer mnie po prostu WYSPRZĘGLIŁ!!!!!!!!!!!!!!

http://www.youtube.com/watch?v=I-u23-HmA00

OJ DŁUGO SIĘ OD TEJ PŁYTY NIE ODCZEPIĘ :twisted:


Szykuj się zatem na więcej bo 12 września ukazał się kolejny album CRB pt. Magic Door. Ja już czekam z niecierpliwością na przesyłkę od sprzedawcy z Niemiec.
Niby brak wielkich "przebojów", ale ta muzyka wciąga jak narkotyk!

Post: września 14, 2012, 11:29 am
autor: Maniol HIGHWAY
Magic Door to równie dobry album, nieco inny, ale tylko nieco.

pojawiły się utwory o długości krótszej niż 7 minut :wink:

i na tej płycie znów podoba mi się przedostatni utwór

:twisted:

Post: września 14, 2012, 9:34 pm
autor: Sergiusz
To jest jazda!!!!!!!!!!!!!!!!!! (jak zresztą cała twórczość CR)

http://www.youtube.com/watch?v=virRV7Mm ... re=related

Post: września 14, 2012, 10:27 pm
autor: Brzoza
Mega muza!!!! Już oba krążki przemieliłem w całości w necie, a krążki z Kanady już jadą :D

Post: września 15, 2012, 9:51 pm
autor: Sergiusz
Na ebay'u kupiłem promo The Chris Robinson Brotherhood, na którym są trzy utwory z sesji do ,,Big Moon Ritual". Na zakup ,,Big Moon Ritual" i ,,The Magic Door" muszę trochę poczekać ze względów finansowych. Tłukłem te nagrania z netu i you tube. Kompletny odlot!!!
O The Black Crowes się nie martwię. Po płycie ,,Lions" też zawiesili działalność, CR wydał dwie solowe płyty, a potem jak wrócili, to zaszaleli (zaczynając od ,,Warpaint").

Post: września 22, 2012, 2:42 pm
autor: Rock-A-Billy
Od wczoraj w odtwarzaczu kręci się już Magic Door - płyta prawdziwie magiczna :!: :D

Post: listopada 10, 2012, 12:42 am
autor: Sergiusz
Wczoraj dostałem japońskie promo CD płyty Chris Robinson Brotherhood - The Magic Door. Posłuchałem raz i odleciałem tam, skąd wywodzi się ta muzyka... Ale to jest wspaniałe granie!!! Wszystko tu brzmi jak powinno! Instrumentarium jak trzeba, genialny wokal CR. The Black Crowes słucham od ponad dwudziestu lat i ciągle nie mam dość. Kupuję też solowe dzieła braci Robinsonów. Teraz czekam na ich koncert w Polsce. Dla mnie The Black Crowes to naturalni spadkobiercy The Allman Brothers Band, Lynyrd Skynyrd, Free i The Rolling Stones.

Post: listopada 10, 2012, 2:05 pm
autor: Rock-A-Billy
Sergiusz pisze:Wczoraj dostałem japońskie promo CD płyty Chris Robinson Brotherhood - The Magic Door. Posłuchałem raz i odleciałem tam, skąd wywodzi się ta muzyka... Ale to jest wspaniałe granie!!! Wszystko tu brzmi jak powinno! Instrumentarium jak trzeba, genialny wokal CR. The Black Crowes słucham od ponad dwudziestu lat i ciągle nie mam dość. Kupuję też solowe dzieła braci Robinsonów. Teraz czekam na ich koncert w Polsce. Dla mnie The Black Crowes to naturalni spadkobiercy The Allman Brothers Band, Lynyrd Skynyrd, Free i The Rolling Stones.


Amen brother :!: :D

Post: listopada 10, 2012, 2:35 pm
autor: mikolajdrew
Po przesłuchaniu pierwszy raz na głośnikach jakoś nie odczułem nic szczególnego... natomiast gdy włączyłem sobie to na słuchawkach to totalnie odpłynąłem! To płyta to majstersztyk!

Post: listopada 10, 2012, 8:13 pm
autor: Marek-Browarek6
mikolajdrew pisze:Po przesłuchaniu pierwszy raz na głośnikach jakoś nie odczułem nic szczególnego... natomiast gdy włączyłem sobie to na słuchawkach to totalnie odpłynąłem! To płyta to majstersztyk!


Prosty wniosek: sprzedaj głośniki i kup jeszcze lepsze słuchawki. Pozdro...

Post: listopada 10, 2012, 8:23 pm
autor: posener
Marek-Browarek6 pisze:
mikolajdrew pisze:Po przesłuchaniu pierwszy raz na głośnikach jakoś nie odczułem nic szczególnego... natomiast gdy włączyłem sobie to na słuchawkach to totalnie odpłynąłem! To płyta to majstersztyk!


Prosty wniosek: sprzedaj głośniki i kup jeszcze lepsze słuchawki. Pozdro...


Lub kup lepsze głośniki (niestety, to dużo droższe rozwiązanie). Ja mimo, iż miewałem nie najgorsze słuchawki i nadal jakąś parę przyzwoitych Sennheiserów posiadam nigdy się nie przekonałem do słuchania muzyki w słuchawkach.

Post: listopada 10, 2012, 9:03 pm
autor: Marek-Browarek6
posener pisze:
Marek-Browarek6 pisze:
mikolajdrew pisze:Po przesłuchaniu pierwszy raz na głośnikach jakoś nie odczułem nic szczególnego... natomiast gdy włączyłem sobie to na słuchawkach to totalnie odpłynąłem! To płyta to majstersztyk!


Prosty wniosek: sprzedaj głośniki i kup jeszcze lepsze słuchawki. Pozdro...


Lub kup lepsze głośniki (niestety, to dużo droższe rozwiązanie). Ja mimo, iż miewałem nie najgorsze słuchawki i nadal jakąś parę przyzwoitych Sennheiserów posiadam nigdy się nie przekonałem do słuchania muzyki w słuchawkach.


Mnie też nie było to dane...

Post: grudnia 16, 2012, 10:03 pm
autor: Sergiusz
Przewałkowałem już Big Moon Ritual, The Magic Door, promo CD EP z bonusami do BMR oraz analogowy singiel Older Guys. Rewelacja! I tyle! Gorąco polecam!

Post: grudnia 29, 2012, 11:18 pm
autor: Sergiusz
A to Braciszkowie wywinęli numer! Nagrali solowe płyty, ograli je na koncertach (Rich Robinson nawet na dwóch zimowych trasach w Europie!). Teraz wakacje i na wiosnę 2013 w trasę z The Black Crowes!!! A później zapewne nowy materiał studyjny.

Post: sierpnia 13, 2013, 1:46 pm
autor: RafałS
Dużo słuchałem ostatnio obu płyt CRB - specjalnie zostawiłem je sobie na wakacje, bo czułem, że wtedy to będzie to (uwielbiam słuchać tego po bieganiu nad morzem). Przemek bardzo trafnie opisał tę muzykę, od siebie dodam tylko, że ciekawym zabiegiem (szczególnie eksponowanym na "Big Moon Ritual") są partie klawiszowe przypominające analogowe syntezatory z lat 70-tych (Moog, ARP Odyssey itp.). To właśnie one w dużym stopniu kreują to baśniowe brzmienie. Niewiele znam przypadków równie udanego mariażu syntezatorów z muzyką roots. Grateful Dead (a dokładnie Brent Mydland) robiło takie rzeczy na przełomie lat 80-tych i 90-tych ale brzmieniowo nie miało to tej szlachetności. Adam MacDougall spisał się świetnie i wypadł zupełnie inaczej niż w Black Crowes. Natomiast odczuwam pewien niedosyt jeśli chodzi o partie gitarowe. Większość znanych jam bandów miała przynajmniej jednego charyzmatycznego gitarzystę (Garcia, Anastasio itp.), tutaj gitara na ogół na drugim planie - widać taka koncepcja.

Druga płyta - "Magic Door" - podobała mi się troszkę mniej, chyba dlatego, że mniej było właśnie tego baśniowego klimatu: i utwory i brzmienie było bliższe tradycji takiego typu grania i przez to bardziej przewidywalne, choć wciąż świetne. Kakofoniczna końcówka czwartego utworu zdecydowanie mnie nuży i ją skracam przy słuchaniu.

Oczywiście bohaterem obydwu płyt pozostaje Chris. Fantastyczny wokalista, a przy tym muzyk z jasną i ciekawą wizją jego, co chce robić "solo". Wcale nie jest dla mnie oczywiste, czy wolałbym kolejny album Black Crowesów zamiast kolejnego CRB. Jeśli miałaby to być płyta na miarę pierwszych dwu BC lub "Warpaint", to tak. Ale np. za powtórkę "Lions" zdecydowanie dziękuję i w takim wypadku z przyjemnością powitałbym trzeci album CRB. Moja jam bandowa faza trwa. :D

Post: sierpnia 13, 2013, 7:13 pm
autor: Rock-A-Billy
RafałS pisze:... ciekawym zabiegiem (szczególnie eksponowanym na "Big Moon Ritual") są partie klawiszowe przypominające analogowe syntezatory z lat 70-tych (Moog, ARP Odyssey itp.). To właśnie one w dużym stopniu kreują to baśniowe brzmienie. Niewiele znam przypadków równie udanego mariażu syntezatorów z muzyką roots.

Z tego, co gdzieś wyczytałem wynika, iż brzmiące na Big Moon Ritual klawisze to właśnie oryginalne Moogi i inne tego typu analogowe wynalazki z lat 70-tych. Stąd też to oryginalne brzmienie :)

Post: sierpnia 18, 2013, 10:12 pm
autor: Sergiusz
Czekam na solowe płyty braci Robinsonów, ale w pierwszej kolejności na nowe dzieło The Black Crowes!