Black Country Communion II

Chcecie podzielić się z innymi Waszymi odczuciami co do nowej lub ulubionej przez Was płyty? Oto miejsce dla Was!

Moderator: mods

Black Country Communion II

Postautor: Paweł Stomma » lipca 3, 2011, 3:12 pm

No, wreszcie tą, tak dyskutowaną mocno płytę przesłuchałem. Kilka kawałków nawet po dwa razy. Ogólnie jestem na "nie", może nawet nie tyle do tej konkretnie płyty, co ogólnie do tego składu. Gdybym miał w olbrzymim skrócie napisać : było tysiące razy, z tego setki razy było podobnie, ale lepiej.
Sztampowe kompozycje i bardzo schematyczne granie, oprócz paru wyjątków, bez energii i jakiegoś pomysłu. Ale mogę być stronniczy, bo dominuje tu Hughes, a do niego mam stosunek taki, jaki mam. Podobała mi sie u niego (oprócz kapeli Trapeze, która była OK) właściwie tylko jedna rzecz. Piękne, starannie utrzymane i wypielęgnowane włosy! :) Niestety, czas leci i jego jedyny atut juz nalezy do przeszłości. :wink:
A tak na poważnie, to jako basista w porządku (choć do Glovera mu daleko), ale ten wokal! Bardzo ograniczone środki wyrazu (właściwie tylko jeden środek) i ja przynajmniej nie słysze tu żadnej ekspresji. Przez ekspresję rozumiem nie tyle głośność, co raczej wyrażanie jakichś emocji. Ja słuchając go pozostaję zupełnie zimnym. Czemu on własciwie krzyczy – nie wiem. Żeby jasniej pokazać co mam na myśli podam przykład: TEN facet, to ja doskonale rozumiem, czemu sie drze, ma faktycznie powody: http://www.youtube.com/watch?v=Ie-p1CbcFdY
Z kolei jest też taka szkoła, gdzie jest to sposób, zeby pokazać swoje mozliwości głosowe: młody Gillian, czy Dio. Ale te Hughes ma skromne: ściśnięte gardło i wokal troche "głowowy". (mam nadzieję, że sie nie kompromituję używając tego okreslenia, to nie mój teren). Nie lubie takiego zdystansowanego śpiewania.
Muzyka hardrockowa, przynajmniej dla mnie, ma człowiekowi dodawać energii, a tu tego nie za bardzo czuję, poza jednym własciwie wyjątkiem.
Mnie sie najbardziej podoba tu kawałek The Battle For Hadrian's Wall, ale śpiewa tu Bonamassa (w którego takim "zamyślonym" zaśpiewie słyszę więcej emocji niz we wszystkich kawałkach Hughesa) i w ogóle cały numer sprawia wrażenie, jakby przeniesionego z jakiejś płyty Józka.
Z utworów "Hughesowych", dla mnie broni sie jeszcze Crossfire, zagrany z dużą enegrią, fajny riff z interesującym interwałem, granym nie na siłę. No i dobre solo, ale o tym jeszcze napiszę. Druga część wprawdzie troche słodko-vanhalenowa, ale tym bardziej, przez kontrast, energicznie wchodzi pierwsza.
Reszta kawałków, mam takie wrażenie, powstawała na zasadzie nie: "mam fajny riff, zróbmy z tego piosenkę", ale: "o, tu powinien być riff, coś trzeba wymyślić". Wydaje mi sie, że każdy, średnio uzdolniony, hardrockowy gitarnik może takich kawałków natrzaskać "skolko ugodno".
Jeszcze o samym Józku.
Nie za bardzo podoba mi sie tu też (poza dwoma wyjątkami) gra gitarzysty. Właściwie moje wrażenia może oddać taka anegdota, autentyczna:
Mój przyjaciel W. prosił pewnego gitarzystę o nagranie sola do pewnego, hardrockowego numeru. Tamten nagrał, bardzo dobre, i myślał, jak je ciekawie "spuentować", rytmicznie i harmonicznie, a W. mówi: "Ty tu nie kombinuj, tylko graj, po prostu coraz szybciej i coraz wyżej i już!" Patrzyłem nawet na skład producencki tej płyty, ale W. tam nie wystepuje. :D :wink:
Solówki Joe podobaja mi sie w dwóch piosenkach. Pierwsza, to wspomniany Crossfire: fajne, trochę groźne solo z klimatem i jakims pomysłem, robi duże wrażenie. Druga to Little Secret, ale to przeciez nic nowego. Bluesowe frazy wykańczane dyskretnie rockowyni "przekładańcami" stały sie już Józkowym "znakiem firmowym" i mnie sie np. bardzo podobają. Z przyjemnościa tez śledzę (jak tego nie nadużywa) jak podąża różnymi "okrężnymi drogami", choć oczywiste jest dokąd nimi trafi.
Żeby podsumować: zdecydowanie wolę solowe płyty Bonamassy. Tez są tam gnioty, ale po każdej jest coś, co we mnie zostaje, jakaś piosenka, do której bym chętnie wrócił, albo którą sobie podśpiewuję, albo riff. Tu niestety nic. :(
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: karambol » lipca 3, 2011, 6:00 pm

Żaden miłośnik klasycznego rocka nie może pominąć formacji w składzie osobowym jaki się spotkał pod szyldem Black Country Communion. Nie musi ich uwielbiać ale zainteresować się ich produkcją powinien. I tak było ze mną. "Jedynka" jakoś mi specjalnie nie podeszła i to przez wokal Hughesa. Ale płytę kupiłem i wcale tego nie żałuję. "Dwójkę" też kupiłem i po kilkukrotnym przesłuchaniu mogę śmiało napisać to jest bardzo dobra płyta. Że wszystko co tam grają już było? Ano było a dobrego jak to mówią nigdy dość. Może ktoś oczekiwał, że płyta będzie się "rozpychała " z Deep Purple "In rock" lub Led Zeppelin I na panteonie rocka? Te miejsca są zajęte po wsze czasy i nikt tam nie wskoczy.
To jest zespół/projekt Hughesa i Shirleya. A czy zrobili to cynicznie dla kasy czy z innych bardziej szlachetnych pobudek nie obchodzi mnie to. Mnie jako słuchacza takie rzeczy nie powinny specjalnie obchodzić. Kupiłem płytę, słucham jej i sprawia mi to dużą radochę i to się liczy.
Fajnie, że dali pograć na Hammondzie Derekowi Sherinianowi. Co prawda nie jest to aż tyle ile bym chciał (bo uwielbiam ten instrument) ale daje się to zauważyć. Wiem że gdyby było więcej Hammonda zaraz pojawiłoby się jezcze więcej porównań do Deep Purple. Bardzo mi się podoba gra Joe Bonamassy. Opis jego sprzętu wykorzystanego przy nagrywaniu płyty zajmuje w książeczce dołączonej do płyty aż 4 i trochę linijki (pozostali mieszczą się góra w 1,5 linijki) i to słychać. Bo Joe używa różnych patentów i sposobów wydobywania dźwięku z gitary (również akustycznej). Gęba mi się śmiała podczas otwierającego "The Outsider". Nie wiem jaki Joe miał pomysł ja w każdym bądź razie słyszę tu gitarę i w stylu Jimmiego Page i Ritchiego Blackmorea i Micka Boxa (Uriah Heep) i Joe Bonamassy. Bardzo dobra robota. Cieszy mnie też gra Jasona Bonhama. Jakoś dotychczas nie oczarował mnie swoją grą a na BCC 2 nie ma się czego przyczepić. Lubię takie bębnienie.
Wiele utworów naładowanych jest dramatyzmem, patosem lub jak napiszą nieprzychylni tanią fanfaronadą. Jak zwał tak zwał ale lubię takie klimaty jak choćby w "Little secret".
Oczywiście płyta ma swoje wady. Jakoś do wokalu Hughesa ciągle nie mogę się przekonać. Po drugie nie wszystkie utwory są równie interesujące. Najmniej podoba mi się "Smokestack woman". No i produkcja. Czasem jest za "gęsto" od dźwięków i robi się spore zamieszanie tak że trudno jest wyłapać i smakować partie poszczególnych instrumentów. Podobno płyta nagrywana była na setkę załóżmy, że to wszystko z tego powodu.
Świetna płyta i w kategorii hard'n'heavy na świecie jak na razie to mój tegoroczny numer jeden. W tej samej kategorii ale w Polsce prowadzi Kruk ze swoim najnowszym albumem "It will not come back".
Awatar użytkownika
karambol
Administrator
Administrator
 
Posty: 2439
Rejestracja: czerwca 24, 2004, 4:57 pm
Lokalizacja: Białystok

Postautor: posener » lipca 3, 2011, 6:06 pm

http://blues.com.pl/viewtopic.php?t=18387

Jakoś tak się porobiło, że w Newsach pisze się o płytach, a zakładce Wasze recenzje płyt roi się od notek promocyjnych. Do przemyślenia dla zarządzających forum.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: Roj » lipca 4, 2011, 6:51 am

Pawełku Stomma ! Z przyjemnością ekhm.. donoszę , że Twoja powyższa recenzja ukazała się także na Fecebooku.
Skoro cytują, to chyba dobrze napisane jest, tzn szczerze i dowcipnie. W każdym razie u mnie plusika masz :)
A teraz zacytuję tekst Pana Piotra Borzęckiego, będący odpowiedzią na Twój w/w wpis:

Piotr Borzęcki
Moim skromnym zdaniem.
Też wolę solowe płyty Bonamassy. Ale tu nie mówimy o jego solowych płytach, a o grupie BCC, która przenosi nas w klasykę rocka lat 70-tych. Mówimy o czterech dojrzałych facetach, którzy robią to, co lubią i świetnie się bawią.
Czy mamy pretensje do Allman Brothers Band, że od pół wieku grają wciąż mniej więcej to samo? Dla dużej grupy odbiorców to akurat jest wielka wartość. Tak jak to, że w dzisiejszych paskudnych czasach możemy kupić tak cudne płyty Black Country Communion.
Hughesa lubiłem od 30 lat – Bonamassę krócej. Jaką niespodzianką było ich spotkanie i wspólne granie.
„Crossfire” to jedyny kawałek z dwójki, który na razie słuchając pomijam. To proste. Ilu słuchaczy, tyle gustów.
„Faithles”, An ordinary Son”, „Little Secret”, “Cold”. Dla mnie przepiękne. Chce się żyć.
Pewnie, że każdy średnio uzdolniony gitarnik może trzaskać takie płyty. Niech trzaskają – chętnie kupię.
Jak na razie, mam wrażenie, że jedynka była lepsza. Ale mimo tej ogromnej prostoty, poszczególne smaczki odkrywałem po setnym, czy dwusetnym przesłuchaniu. I w każdym numerze jest tam coś bardzo ciekawego. Chociażby „The Revolution In Me”. Jak nie ma wokalu zawsze liczymy do ośmiu, jak wchodzi wokal, zawsze do siedmiu. Przez to co druga linijka „na odwrotkę”. Potem na zmianę piętnaście i dwadzieścia pod solówką. I na deser Bonham na zasadzie: postukaj a my wejdziemy z trzecią zwrotką” i postukał tak sympatycznie , że pęka się ze śmiechu. Wszystko to bardzo proste środki, ale jak inteligentnie użyte i jak przyjemnie słucha się efektu.
Cofnijmy się nieco. „Burn”. Wokal Coverdale’a? Zero środków, nijaka barwa, wrzask, z którego nic nie wynika, wymachiwanie statywem niebezpieczne dla wymachującego. I wejścia Hughesa – czyściutki, potężny, krystaliczny głos. Polecam obejrzeć zapis nutowy basu w „Burn”. Gloverovi daleko! Gra i śpiew z luzem i radością. Dla mnie – Hughes przerastał o klasę resztę Purpli.
W BCC podoba mi się właśnie to, że Hughes używa co najmniej trzech różnych głosów. Jego wokal to ewidentnie piąty instrument.
Robota Bonhama na obu płytach? Zapraszam do posłuchania
.
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: B&B » lipca 4, 2011, 8:34 am

Roj pisze:Pawełku Stomma ! Z przyjemnością ekhm.. donoszę , że Twoja powyższa recenzja ukazała się także na Fecebooku.

Może dla równowagi ktoś wrzuci na Facebook recenzję karambola? 8)
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Paweł Stomma » lipca 4, 2011, 9:27 am

Niczego na Facebooku nie "umieszczałem". Moje wypowiedzi tu traktuje troche jak część rozmowy z kolegami. (czy koleżankami).
Ale oczywiście człowiek zapomina, że to jest ogólnie dostępne...
No nic, odpowiedź umieściłem na YouTube. :) :wink:
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: B&B » lipca 4, 2011, 9:44 am

Paweł Stomma pisze:No nic, odpowiedź umieściłem na YouTube. :)

A dlaczego nie na pudelku albo w naszej klasie? :lol:
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Paweł Stomma » lipca 4, 2011, 9:45 am

B&B pisze:
Paweł Stomma pisze:No nic, odpowiedź umieściłem na YouTube. :)

A dlaczego nie na pudelku albo w naszej klasie? :lol:

Za łatwo znaleźć. :)
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: cygnus74 » września 28, 2011, 7:39 pm

Świetna płyta!
Zdecydowanie polecam nowy produkt BCC.
Fajne melodie, fajne tematy. Odszczekuję wszystkie złe słowa, którymi kiedyś określałem udzielanie się Glenna Hughesa wokalnie na płytach Purpli.
Mocna perkusja Jasona Bonhama, doskonały Bonamassa i świetny Sherinian - klawisze nienachalne, są dokładnie tam, gdzie powinny być.
Płytę otwiera "The Outsider"; kawałek w purplowo-rainbowowym w klimacie. Riff z "Save Me" przywodzi mi na myśl pierwszy numer z trzeciej płyty Zeppelinów (w ogóle ten kawałek za sprawą orientalizmów może się kojarzyć z klimatami "Perfect Strangers" czy "Kashmir"). Jest też klasyczny blusior "Little Secret" z kapitalną gitarą Bonamassy.
Niby nic nowego ale jednak... Jeśli chodzi o mnie to świadomie daję się nabrać na takie granie.
Nie będę rozkminiał poszczególnych numerów. Powiem tylko, że naprawdę warto po tę płytę sięgnąć.
Awatar użytkownika
cygnus74
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 108
Rejestracja: lutego 28, 2007, 6:25 pm
Lokalizacja: Zdrowoszcz

Postautor: Marek-Browarek6 » października 1, 2011, 11:45 pm

cygnus74 pisze:Świetna płyta!
Zdecydowanie polecam nowy produkt BCC.
Fajne melodie, fajne tematy. Odszczekuję wszystkie złe słowa, którymi kiedyś określałem udzielanie się Glenna Hughesa wokalnie na płytach Purpli.
Mocna perkusja Jasona Bonhama, doskonały Bonamassa i świetny Sherinian - klawisze nienachalne, są dokładnie tam, gdzie powinny być.
Płytę otwiera "The Outsider"; kawałek w purplowo-rainbowowym w klimacie. Riff z "Save Me" przywodzi mi na myśl pierwszy numer z trzeciej płyty Zeppelinów (w ogóle ten kawałek za sprawą orientalizmów może się kojarzyć z klimatami "Perfect Strangers" czy "Kashmir"). Jest też klasyczny blusior "Little Secret" z kapitalną gitarą Bonamassy.
Niby nic nowego ale jednak... Jeśli chodzi o mnie to świadomie daję się nabrać na takie granie.
Nie będę rozkminiał poszczególnych numerów. Powiem tylko, że naprawdę warto po tę płytę sięgnąć.


Z prawie wszystkim się z Tobą zgadzam oprócz tego odszczekiwania :) Lubię Glenna z IOMMIM lub np. w BCC , ale uważam , że na płytach PURPLI miał też dużo słabsze momenty, żeby nie powiedzieć tragiczne ale nie chcę rozwijać tego przykrego wątku...
Jestem fanem tego Gościa ale bardzo obiektywnym i moim zdaniem
Jego wyimaginowane EGO prędzej czy później doprowadzi do rozpadu BCC.
Ale dla mnie ważniejsze jest to co nam zaproponuje JOE.... jak do tej pory mogę Mu tylko dziękować i nie mam za co przepraszać!!!
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Dean » października 5, 2011, 12:29 pm

Bonamassa robi tam świetną robotę ja polecam BCC ;)
Dean
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 5
Rejestracja: października 4, 2011, 9:18 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: cygnus74 » grudnia 27, 2011, 7:05 pm

Mikołaj przyniósł "Black Country Communion Live Over Europe" - DVD.
Polecam.
"The Ballad Of John Henry" zaczynający się wybijanym przez młodego Bonhama motywem z When The Levee Breaks, a potem Bonamassa bawiący się thereminem... Malina. Oczywiście cały koncert jest w dechę. To tylko tak na zachętę
http://www.youtube.com/watch?v=PiFBKCPJMbs

DVD 1:
1. Revolution Of The Machine (Intro)
2. Black Country
3. One Last Soul
4. Crossfire
5. Save Me
6. The Battle For Hadrian's Wall
7. Beggarman
8. Faithless
9. Song Of Yesterday
10. I Can See Your Spirit
11. Cold
12. The Ballad Of John Henry
13. The Outsider
14. The Great Divide
15. Sista Jane
16. Man In The Middle
17. Burn
18. Smokestack Woman (Credits)

DVD 2: Bonus Features
1. Forging Bcc
2. The Making Of "Live Over Europe"
3. Photo Collection - Live On Tour
4. Photo Collection - Behind The Scenes
Awatar użytkownika
cygnus74
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 108
Rejestracja: lutego 28, 2007, 6:25 pm
Lokalizacja: Zdrowoszcz

Postautor: B&B » grudnia 27, 2011, 7:54 pm

Youtube a dobry dźwięk :D
No jadą chłopaki, jadą! Jeszcze lepiej niż w studio 8)

what a great band omg omg omg...
thank god for this band

(cytaty z YT)

http://www.youtube.com/watch?v=qyzrItFP ... re=related
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Sergiusz » grudnia 27, 2011, 9:45 pm

BCC II to gniot - i tyle.
Sergiusz
Sergiusz
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2114
Rejestracja: kwietnia 7, 2010, 9:25 pm
Lokalizacja: Połczyn-Zdrój

Postautor: posener » grudnia 28, 2011, 8:45 am

Sergiusz pisze:BCC II to gniot - i tyle.

Pryncypialnie :) Rozumiem, że uzasadnieniem jest sformułowanie "i tyle"?
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: cygnus74 » grudnia 28, 2011, 7:29 pm

Sergiusz pisze:BCC II to gniot - i tyle.


Argument bijący wszystkie dowcipy 2011.
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
cygnus74
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 108
Rejestracja: lutego 28, 2007, 6:25 pm
Lokalizacja: Zdrowoszcz

Postautor: B&B » grudnia 28, 2011, 8:26 pm

Sergiusz pisze:BCC II to gniot - i tyle.

Ja bym polemizował - BCC I to większy gniot :wink:
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Marek-Browarek6 » grudnia 29, 2011, 12:32 am

Ludzieńki kochane co się z Wami dzieje...naprawdę nie macie większych problemów ? . A może to z dobrobytu i z nudów. Jeśli tak to polecam ekstremalny odpoczynek w ponoć prawie szczęśliwej krainie nowego wodza Kim Dzong Una. :wink:
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wasze recenzje płyt

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 281 gości

cron