Robbie Robertson "How To Become Clairvoyant"

Chcecie podzielić się z innymi Waszymi odczuciami co do nowej lub ulubionej przez Was płyty? Oto miejsce dla Was!

Moderator: mods

Robbie Robertson "How To Become Clairvoyant"

Postautor: posener » maja 7, 2011, 6:24 pm

Ta płyta jak na razie jest jakoś ignorowana przez będących zwykle na bieżąco forumowiczów, a jest na tyle ważna, że uznałem, iż warto jednak zasygnalizować jej istnienie. Dla mnie jest przede wszystkim zaskoczeniem i mam na myśli zaskoczenie samego siebie. Pomimo, że skromnie uznałbym się za osobę dosyć osłuchaną i siedzącą głęboko w muzyce od kilkudziesięciu lat, fanem i znawcą Robbie Robertsona nie jestem i nigdy nie byłem, a jednak krążek nabyłem bez zastanowienia po przesłuchaniu krótkich sampli i dostałem dokładnie to czego oczekiwałem. Tak więc można powiedzieć, iż recenzja pisana jest przez profana i z góry proszę o pobłażliwość znawców Robertsona i The Band.

Z pewnością nie jest to muzyka dla wszystkich, zresztą żadna muzyka nie jest dla wszystkich, więc może trafniej będzie powiedzieć, iż krąg potencjalnych odbiorców jest chyba dosyć ograniczony. Nie jest to płyta dla zafascynowanych szybkostrzelnymi napierdalaczami, także ci, którzy w rocku szukają wyłącznie zabawy i witalności chyba będą rozczarowani. Facet ma 67 lat, sporo przeżył i widział i trudno oczekiwać tekstów i klimatu typu let’s party. Wręcz przeciwnie, teksty mają charakter mocno osobisty, czasem nawet autobiograficzny i mogą być przykrym zgrzytem dla wyznawców kultu młodości powszechnego w naszych czasach, nie mówiąc już o tak niesmacznych wątkach jak przemijanie i nieuchronność pożegnania się z tym padołem. Jest na to sposób – po prostu można z wdziękiem zaklasyfikować Robertsona do grona nudzących emerytów. Zwykle nie przywiązuję żadnej wagi do tekstów, ale czasami zdarza się, że są integralną częścią muzyki, czy też idealnie ją uzupełniają tworząc razem dojrzałą kreację artystyczną (np.Steely Dan). Tak jest właśnie w przypadku tej płyty. Robertson ostatnią płytę nagrał bodajże 13 lat temu i najwyraźniej odzywa się wtedy kiedy ma coś do powiedzenia.

Muzycznie jest znakomicie. Mamy do czynienia z jednym z najbardziej utalentowanych songwriterów ever i te zdolności nadal Robertson posiada. Tego się chyba nie da nauczyć – po prostu talent. Na naszym podwórku przykładem takiego muzycznego zwierzęcia jest Zbyszek Hołdys, który z niczego, z paru nut i akordów potrafi stworzyć mocny numer, a byli koledzy od lat się napinają i nie mogą napisać hita (no, może z jednym wyjątkiem). Robertson wokalista to przypadek Dylana czy Petty’ego, obiektywnie średni lub słaby, ale trudno sobie wyobrazić te numery z innym wokalem. Pomijając ostatni numer, na krążku znajduje się 11 wzorcowych, klasycznie rockowych kawałków. Mówiąc klasycznie, mam na myśli klasykę rocka stworzonego przez pokolenie ’70, którego Robertson jest też reprezentantem. Oczywiście ta złota era rockowej muzyki to nie jest idealnie kalendarzowa dekada 70-80, bo zaczęła się w późnych ’60, ale myślę, że wszyscy wiedzą co mam na myśli. Te numery niczego nie muszą naśladować bo napisał jej jeden z tych, którzy stworzyli potęgę tej muzyki. Potencjalnie jest to zestaw przynajmniej 6-7 coverów, ponieważ dobrze napisane kawałki mają to do siebie, że można je grać na wiele sposobów i w wielu konwencjach i będą brzmiały dobrze. Głównym kompozycyjnym kolaborantem Robbiego jest na tej płycie Eric Clapton, który idealnie wpasowuje się w muzyczny idiom obowiązujący na tej płycie, chociażby z tego powodu, iż sam jest żyjącym klasykiem. Dosyć perwersyjne jest to, że Clapton podpisuje się pod numerami, których trochę brakuje w jego ostatniej solowej twórczości, czyli bardzo dobrymi. Z drugiej strony nie pierwszy to przykład inspirującego wpływu innego artysty dużego formatu na Erica.

Z tego co dotychczas napisałem rysuje się obraz dosyć zachowawczej, klasycznej w konwencji, zagranej przez emerytów muzyki. I tutaj dochodzimy do kolejnego zaskoczenia związanego z tą płytą. Muzyka jest bardzo inteligentnie, oszczędnie, ale według mnie nowocześnie zaaranżowana i zagrana. Pomimo wykorzystania elektrycznych instrumentów udało się zmiksować ciepły, sonicznie akustyczny klimat. Wspaniałą robotę wykonała cudownie bujająca sekcja Ian Thomas (drums) – Pino Palladino (bass), wspierana przez znakomite klawiszowe smaczki Mariusa de Vriesa, będącego jednocześnie współproducentem krążka. Jako goście pojawiają się w kilku numerach R.Randolph, S.Winwood (świetne organy w Fear Of Falling) i T.Morello. Pomimo klasycznego charakteru kompozycji słuchając ani przez chwilę nie mam wrażenia przewidywalności, znanego z produkcji niektórych dzisiejszych „topowych” gwiazd. Kolejnym plusem jest znakomity mix – słuchanie tej muzyki w skompresowanych formatach drastycznie ją okaleczy.

Reasumując, moim zdaniem świetna, a może nawet znakomita płyta. Bez wahania użyłbym tego ostatniego przymiotnika, gdyby nie pewne zaburzenie proporcji temp w końcówce krążka, kiedy robi się naprawdę refleksyjnie. Tak czy owak dla mnie jest to najlepsza nowa płyta jaką słyszałem od czasu ostatniego Lukathera. Ktoś może powiedzieć, że to zupełnie inna konwencja, ale tak naprawdę jakość muzyki jest ponad konwencjami.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: posener » maja 14, 2011, 11:10 am

Dodam jeszcze informacyjnie, że przy okazji kupna Robertsona zastanawiałem się nad nabyciem nowych krążków innych legend amerykańskiego rocka czyli Doobie Brothers i Hot Tuna. W końcu zdecydowałem się na Doobie Brothers i według mnie tym razem płyta dosyć przeciętna w przeciwieństwie do "Sibling Rivalry" z 2000r. A Hot Tuna jestem niezmiernie ciekawy. Może ktoś słyszał? Oczywiście mam na myśli całą płytę, a nie sample.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wasze recenzje płyt

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 50 gości