Moderator: mods
Rock-A-Billy pisze:Nie znam tego, ale mój kumpel ułożył fajną fraszkę o Bobie Dylanie...
Bob Dylan jest znany z tego,
że inni grają jego utwory
lepiej od niego samego.
Mój kumpel
olekblues pisze:Rock-A-Billy pisze:Nie znam tego, ale mój kumpel ułożył fajną fraszkę o Bobie Dylanie...
Bob Dylan jest znany z tego,
że inni grają jego utwory
lepiej od niego samego.
Mój kumpel
:lol: :lol: :lol:
Uważam że fraszka jest fajna tylko ze mija się z prawdą - można wykonywać coś inaczej niż twórca, ale na pewno nie lepiej. Oryginał zawsze jest jeden i nagranie autorskie jest zawsze autorskie i tutaj dyskusja jest zbędna.
Dylan - kto nie słuchał, nie czytał i nie wie "jak to się je" tzn nic nie wie, i nie kuma...
Płyta faktycznie jest przeciętna, ale na to składają się czynniki o których wszyscy zapominają a nie są one wcale bez znaczenia. Wydawnictwa B.Dylana to nie jest czysty zapis piosenek, utworów, koncertów to znacznie szersza tematyka...swoisty zapis biograficzny, emocjonalny, dokumentalny.
Dylana nie traktuje się jak wypluwacza tekstu i muzyki...i tutaj jest jego siła, ale też bez próby poznania faceta, okoliczności, tła historycznego, i wszystkiego co się z tym wiąże ludzi z którymi pracował i tworzył nie da się ocenić.....!?
Rakiet pisze:i kiedy słyszę kiepski koncert hendrixa czy dylana (a było ich trochę) to czuję razem z nimi. muzyka jest tu tylko dodatkiem. najgorszy koncert dylana ma w sobie więcej przekazu niż najlepsza trasa koncertowa... no chociażby springsteena
no wiem przecież że piękna muzyka jest ważna... ale od tego są płyty studyjne
RafałS pisze:Rakiet pisze:i kiedy słyszę kiepski koncert hendrixa czy dylana (a było ich trochę) to czuję razem z nimi. muzyka jest tu tylko dodatkiem. najgorszy koncert dylana ma w sobie więcej przekazu niż najlepsza trasa koncertowa... no chociażby springsteena
no wiem przecież że piękna muzyka jest ważna... ale od tego są płyty studyjne
Nie zgadzam się. "Nie ważne co i jak, ważne kto" - stąd prosta droga do bazowania na statusie "celebrity". Pewnie, że jeśli ktoś nas wielokrotnie wzruszał płytami, to wybaczamy mu gorszy koncert. Ale - no właśnie - wybaczamy, bo jest co wybaczać. Od tego jest muzyk, żeby robił swoje dobrze, a nie odstawiał chałę i czekał na pokłony za swój barwny życiorys.
Wiele utworów Dylana nabrało energii w kolejnych wersjach, jeśli nie lepszych, to śmiało konkurujących z oryginalnymi. A np. autorskie wykonania Vana Morrisona są często niezrównane i łatwo się na nich wyłożyć nagrywając cover. Bo Van ma głos po prostu świetny, a Dylan w najlepszym razie "ciekawy". Moim zdaniem ci, co się zachwycają śpiewem Dylana ulegają sugestii. Przyzwyczaili się, że ten facet śpiewa własne bardzo dobre (i muzycznie i tekstowo) piosenki i teraz automatycznie kojarzą ten wokal z wysoką jakością, na zasadzie wyuczonego odruchu. Zmieńcie mu nazwisko, zabierzcie znanych producentów i instrumentalistów, dajcie do zaśpiewania stary standard i pies z kulawą nogą nie bedzie chciał tego słuchać. Jego siła tkwi w materiale autorskim, bez niego się nie broni, a Van - owszem.
RafałS pisze: teraz automatycznie kojarzą ten wokal z wysoką jakością, na zasadzie wyuczonego odruchu. Zmieńcie mu nazwisko, zabierzcie znanych producentów i instrumentalistów, dajcie do zaśpiewania stary standard i pies z kulawą nogą nie bedzie chciał tego słuchać. Jego siła tkwi w materiale autorskim, bez niego się nie broni, a Van - owszem.
RafałS pisze:Nie zgadzam się. "Nie ważne co i jak, ważne kto" - stąd prosta droga do bazowania na statusie "celebrity". Pewnie, że jeśli ktoś nas wielokrotnie wzruszał płytami, to wybaczamy mu gorszy koncert. Ale - no właśnie - wybaczamy, bo jest co wybaczać. Od tego jest muzyk, żeby robił swoje dobrze, a nie odstawiał chałę i czekał na pokłony za swój barwny życiorys.
Wiele utworów Dylana nabrało energii w kolejnych wersjach, jeśli nie lepszych, to śmiało konkurujących z oryginalnymi. A np. autorskie wykonania Vana Morrisona są często niezrównane i łatwo się na nich wyłożyć nagrywając cover. Bo Van ma głos po prostu świetny, a Dylan w najlepszym razie "ciekawy". Moim zdaniem ci, co się zachwycają śpiewem Dylana ulegają sugestii. Przyzwyczaili się, że ten facet śpiewa własne bardzo dobre (i muzycznie i tekstowo) piosenki i teraz automatycznie kojarzą ten wokal z wysoką jakością, na zasadzie wyuczonego odruchu.
RafałS pisze:Zmieńcie mu nazwisko, zabierzcie znanych producentów i instrumentalistów, dajcie do zaśpiewania stary standard i pies z kulawą nogą nie bedzie chciał tego słuchać. Jego siła tkwi w materiale autorskim, bez niego się nie broni, a Van - owszem.
RafałS pisze:Teza, że wykonanie autorskie jest zawsze najlepsze jest nie do obronienia.
RafałS pisze:Nikogo nie sprowadzam do zera, lubię Dylana
RafałS pisze:Bo Van ma głos po prostu świetny, a Dylan w najlepszym razie "ciekawy".
olekblues pisze:ale zakladka trochę zaczyna iść w nie tym kierunku co powinna, przepraszam!
kora_ pisze:Np.Cocaine - JJ Cale'a , w jego wykonaniu to taka sobie pioseneczka, ale w wykonaniu Claptona - mistrzostwo świata !
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 109 gości