Leslie West - Got Blooze / Blue Me, 2005 / 2006

Chcecie podzielić się z innymi Waszymi odczuciami co do nowej lub ulubionej przez Was płyty? Oto miejsce dla Was!

Moderator: mods

Leslie West - Got Blooze / Blue Me, 2005 / 2006

Postautor: RafałS » sierpnia 29, 2010, 2:45 pm

Jozue westchnął ciężko. Zasapani Izraelici kończyli siedemnaste okrążenie wokół Jerycha, mury jak stały, tak stały, a dźwięk trąb ginął wśród rechotu mieszkańców miasta. „Nawet z pomocą Jahwe nie przerobię narodu skrzypków i pianistów na dobrą sekcję dętą” – skonstatował melancholijnie hebrajski wódz. Po czym zwrócił wzrok w stronę gór, zawiesił go na chwilę na jednym ze szczytów i zwracając się do swego adiutanta wypowiedział historyczne słowa: „Każ zapakować do worków z koźlej skóry wszystko, co nam zostało ze złotego cielca i poślij na górę szpiegów – niech sprowadzą tu Leslie Westa”. Pięć dni później śmiech zamarł na ustach Jerychończyków, gdy sowicie opłacony, chmurny heros wyciągnął instrument i podłączył go do wzmacniacza. Wraz z pierwszym akordem pojawiła się rysa na kamieniu, przy drugim - pękniecie, po akordzie trzecim napastnicy wlewali się już szerokim strumieniem przez powstały wyłom. Miecze trafiły na miecze, lecz ani ich szczęku ani łoskotu spadających głazów nie było słychać. Leslie grał dalej.

Jeśli ktoś się nie zorientował, co chcę przekazać powyższym fragmentem, to spieszę z wyjaśnieniem. Nie wiem, ile czasu pan West kombinował z doborem instrumentów i strun przed nagraniem tych dwu płyt, ani ile godzin spędził na kręceniu gałkami i ile zjadł w tym czasie kotletów. W każdym razie w końcu uzyskał nieźle potężne BRZMIENIE. Mówimy tu o naprawdę mocnym, dużym DŹWIĘKU. Dla tego dźwięku warto płyt posłuchać. Piszę o nich łącznie, bo ukazały się nakładem jednej wytwórni (Provogue Records), na przestrzeni kilkunastu miesięcy i zrealizowano je według jednej formuły: Leslie z pomocą kilku kolegów gra około-bluesowe standardy i covery. Pierwsza z płyt została nagrana przez kwartet (liderowi towarzyszy gitarzysta rytmiczny i sekcja), na drugiej gra skład poszerzony o klawisze (fortepian i organy). Na obydwu za bębnami siedzi Aynsley Dunbar, a na wiosełku rytmicznym pogrywa Kevin Curry. Basiści to odpowiednio Tim Bogert i Tim Fahey. Trochę szkoda, że sam West zarejestrował swoje partie w innym studiu niż sekcja rytmiczna (czyli nie było wspólnego grania na żywo), ale wątpię czy domyśliłbym się tego na podstawie samego odsłuchu. Ze względu na wspomniane różnice w składzie i inne gitary lidera, pierwsza płyta jest ostrzejsza i bardziej surowa, druga ma trochę więcej ciepła i bluesowego luzu. Ale generalnie klimat podobny, tyle że czasem power kwartet a czasem power kwintet czy sekstet.

Dziwić może dobór repertuaru: większość to numery ograne do bólu. Baby Please Don’t Go, House of The Rising Sun, The Thrill Is Gone, Tore Down, Walk in My Shadow, Hit The Road Jack, Summertime i tym podobne. Jak widać spory rozrzut bo od ostrego bluesrocka, przez bluesa stuprocentowego po pogranicze bluesowo jazzowo. Jednak zagrane dość spójnie i rzeczy podawane zwykle na słodko potraktowane są tu równie ostro, co typowe rockersy. No i Leslie udowadnia, że z dobrego kawałka zawsze się coś jeszcze wyciśnie. Pomimo upływu lat dobrze sobie radzi wokalnie. To znaczy, dla mnie dobrze, bo lubię takie wycie na granicy zerwania strun głosowych i wyplucia płuc. Chłop się nie oszczędza, aż dziw, że przetrwał tak eksploatujące organizm sesje. Dobrze, że je przetrwał, może będą następne. A póki co, cieszę się tymi krążkami i daję czadu korzystając z tego, że technika budowlana trochę się rozwinęła przez te tysiące lat, które minęły od czasu zdobycia Jerycha. Blok z wielkiej płyty niejedno wytrzyma. Choć po namyśle, może jednak trochę przyciszę dla pewności.
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: Syd » września 1, 2010, 10:14 am

:) Dzięki . RafałS .
Syd
bluesman
bluesman
 
Posty: 258
Rejestracja: stycznia 9, 2007, 9:01 am

Postautor: Betsztyn » września 1, 2010, 12:32 pm

Podpisuje sie pod pozytywna ocena Westa, a szczegolnie jego wokalu. Nadal zachwyca swiezoscia i agresywnoscia. Prawdziwy rock and roll.
Moze dorzuce, ze kolezka po nalogu, Todd Wolfe, pogrywa ciekawe partie gitarowe na plycie "Blew Me".
Awatar użytkownika
Betsztyn
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5454
Rejestracja: listopada 15, 2007, 3:38 pm

Postautor: RafałS » września 1, 2010, 2:17 pm

Betsztyn pisze:Moze dorzuce, ze kolezka po nalogu, Todd Wolfe, pogrywa ciekawe partie gitarowe na plycie "Blew Me".


Szkoda, że tylko w dwu utworach. Ale przynajmniej wyraźnie go słychać i zagrał z Westem na żywo. Dodatkowe gitary (głównie rytmiczne, nie tylko Todda) stanowią duży atut obydwu tych płyt i dodają mocy.
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: posener » września 2, 2010, 8:28 pm

Ten bezkompromisowy, męski ton to trademark Leslie Westa. Przy okazji pomyślałem o artyście znanym jako Guitar Pete (Guitar Pete Brasino). Bardzo podobna koncepcja grania i równie potężne brzmienie. Polecam płytkę "Mean Streets" z 2008r.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: Kancik » września 2, 2010, 8:53 pm

'the (W)west is the best' jak to śpiewał pan Jim Morrison w piosence The End... :D :D
Blues to jest blues - tu ni ma co kombinować
Awatar użytkownika
Kancik
bluesman
bluesman
 
Posty: 346
Rejestracja: stycznia 26, 2009, 1:16 pm
Lokalizacja: Lipiany/Szczecin


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wasze recenzje płyt

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 133 gości