Masz rację Rafale. Może rzeczywiście jestem trochę przewrażliwiony, gdyż zbyt wiele razy się w tej materii gorzko zawiodłem. Naprawdę cierpię na na nieuleczalną awersję na kapele zaludnione śmiesznymi chłopaczkami, z włosami naczesanymi do przodu, w trampkach i potarganych marynarkach od Armaniego
Nie jest też tak, że chciałbym słuchać tylko staroci. W swej płytotece mam oczywiście wiele klasycznych pozycji, ale przeważają rzeczy nowe i względnie nowe, nagrane po 1990 r.
Odnoszę jedynie wrażenie, iż mój gust muzyczne tak dalece różni się od tego co proponują współcześni spece od muzyki, że chyba ktoś sobie ze mnie kpi, albo celowo - za pieniądze wielkich koncernów muzycznych - lansuje wydawanych przez nich, często bardzo miernych artystów.
Tak z innej beczki - jak szukasz solidnego rockowego kopa w d...., to proponuję moje najnowsze odkrycie: Jim Jones Revue. Jak do tej pory wydali jeden longplay i jedną EP-kę. Pochodzą z Wysp, ale już po paru dźwiękach kojarzą się dobrze. Brzmią jak jakiś zapomniany koncert Jerry`ego Lee Lewisa albo Little Richarda nagrany w jakiejś obskurnej, zapomnianej przez Boga i ludzi budzie. Przywołują też na myśl skojarzenia z koncertami wczesnych Stonesów
Materiał nagrali w całości live na czterościeżkowym magnetofanie. Kiepska jakość dźwięku jest zatem zabiegiem zamierzonym. Na początku traktowałem ich jako kolejnych dziwolągów, ale było to na tyle świeże, energetyczne i odwołujące się do starych, dobrych wzorców, że przekonałem się.
Fajnie się robi nimi żonie pobudkę
Oto linki :
http://www.youtube.com/watch?v=KX5O1aLO87k
http://www.youtube.com/watch?v=T0WtJ3RY ... re=related