Ok, Them Crooked Vultures to plyta zdecydowanie bardziej z OKOLIC niz z bluesa ale mysle, ze co najmniej kilkorgu z forumowiczow przypadnie do gustu. Warto sie nia zainteresowac nie tylko ze wzgledu na postac John Paul Jonesa, choc wiadomo jak magia tego nazwiska przyciaga. Przyznam szczerze, ze tzw. supergrupy zlozone z muzykow z kilku swietnych wczesniej formacji zazwyczaj pachna mi jedynie zadza zbicia jeszcze wiekszej forsy ale tak nie jest tym razem. Malkontentom polecam kilka koncertowych probek z YT - super popatrzec na wymiany porozumiewawczych usmiechow pomiedzy Dave'm Grohlem (Nirvana/Foo Fighters) a JPJ - ci panowie maja naprawde duza radoche ze wspolnej gry i to slychac.
Ta plyta to zespolowy i melodyjny rock z masa hendrixowskich i Creamowych nalecialosci, ale nie jakis zupelnie oczywistych. Slychac tu tez nieco Zepowych nawiazan z ich mocniejszych utworow. Kompozycje sa wielowatkowe, metrum zupelnie pokrecone, duzo przyspieszen i zwolnien, mase swietnych wpadajacych w ucho riffow. Warto posluchac jak dzis gra JPJ - to basista wprost stworzony do gry zespolowej... Jakby czas sie go nie imal. Dodam tylko, ze John jak zwykle nie potrafi trzymac sie tylko czterech basowych strun i m.in. gra rowniez na kitarze. Dave za bebnami jest naprawde rewelacyjny - ten facet gra prosto ale mocno i z super fillingiem - podkrecanie tempa w "Warsaw or the First Breath You Take After You Give Up" brzmi jak The Doors i Mule na dopalaczach.... No i nie wolno mi zapomniec o liderze i frontmanie: byly gitarzysta i wokalista Queens of the Stone Age Josh Homme spaja caly ten projekt swoim glosem i riffami. Moje ulubione na calej plycie "New fang" i "Dead end friends" ciagna wlasnie swietne wokalizy Josh'a. "Elephants" to doskonala zespolowa kompozycja - zastanawiam sie po czym ci panowie napisali ostatnie dwie i pol minuty tego kawalka... Tempo calej plyty siada niestety nieco w polowie - "Interlude with ludes" to dla mnie flaki z olejem ale nie psuje to ogolnego, dobrego wrazenia.
Podsumowujac: to nie jest na pewno spokojne i melancholijne granie na zimowe wieczory. Ta plytka to kawal dobrej rockowej roboty dla spragnionych nieoczywistego zespolowego grania bez nadmiernych solowych ciagot muzykow. Polecam goraco!