Schenker vs. UFO

Chcecie podzielić się z innymi Waszymi odczuciami co do nowej lub ulubionej przez Was płyty? Oto miejsce dla Was!

Moderator: mods

Schenker vs. UFO

Postautor: RafałS » stycznia 5, 2010, 8:26 pm

Wbrew pozorom to nie relacja z procesu sądowego. Kupiłem prawie jednocześnie „Visitora” UFO (2009) i album „In The Midst of Beauty” Michael Schenker Group (2008). Kupiłem bo słucham takich rzeczy do gimnastyki porannej i mam spory przerób tego towaru. Przerobiłem i trudno mi uciec od porównań.

UFO – Visitor, 2009

Kolejne podejście do UFO z Vinnie Moorem zrobiłem za sprawą postów LeszkaBluesa, który się gitarą Moore’a zachwycał. Poprzednie dwie płyty studyjne mnie nie przekonały. Pierwsza była na siłę hardrockowo-ociężała z riffami brum-brum, z rzadko i miarowo chodzącą perkusją Jasona Bonhama i z wokalem na przemian recytującym i wykrzykującym mało melodyjne partie. Druga to był już krok w stronę bardziej zespołowego grania, ale jeszcze nie to, czego bym chciał. Na „Visitorze” jakby się to przegryzło i Vinnie Moore nabrał wiatru w żagle. Rzeczywiście (bo tak pisano na Forum) trafiają się tu southernowe wstępy i solówki o bluesrockowej melodyce. I rzeczywiście riffy są trochę łagodniejsze. Generalnie jednak różnica tkwi dla mnie w zagęszczeniu partii gitary – tam gdzie kiedyś byłaby pojedyncza prosta zagrywka, teraz są różne zawijańce. Vinnie dwoi się i troi, nie myśli już, co zrobić, żeby się wpasować w brytyjską hardrockową kapelę, tylko zasuwa swoje eksploatując amerykańską tradycję rockowego łojenia o bluesowych korzeniach. Stał się wreszcie tym dla UFO, czym Steve Morse dla Deep Purple, nawet niektóre utwory mogą budzić lekkie skojarzenie z Pupplami ery Morse’a. I podobnie jak Purple, UFO wreszcie brzmi jak kapela: mają energię i jadą do przodu. Aż trudno uwierzyć, że ścieżki różnych instrumentów były nagrywane w różnych studiach, a chorego Pete’a Waya (koledzy trzymają dla niego miejsce) zastąpił niemiecki basista wymieniony tylko drobnym drukiem w środku książeczki. Tyle o stylistyce, teraz piosenki. Piosenki zasadniczo są dla mnie są cztery – cztery ostatnie. Szczególnie melodyjna siódemka to dla mnie hit, którego refren często po mnie chodzi:

„And if the girls and drugs don’t get you, the liquor surely will
This one’s for Jody, can’t buy a thrill.
If this old world don’t beat you, I swear on my last pill
Don’t get around much, can’t buy a thrill”

Ósemka to miła balladka, a ostatnie dwa numery – fajne, zwarte rockersy. Dziesiątka jest bardzo Purplowa w stylu za sprawą klawiszy brzmiących, jak hammond Lorda przepuszczony przez Marshalla. Reszta to raczej solidna młócka bez wielkich pomysłów kompozytorskich. A jeden z riffów został ściągnięty ze wstępu do „Wishing Well” Free. Ogólnie: fajnie, że chłopaki odzyskali styl, fajnie, że jest w nich chęć, ale niestety pisanie piosenek ciężko im idzie. Być może dlatego, ze muszą je pisać na coraz niższy głos Mogga, który przecież ma już swoje lata i oktaw mu ubywa. Ale i tak nie żałuję, bo jest klimat i parę kawałków, że hej. Ocena: między 3.5 a 4 w skali do 5

Michael Schenker Group - In The Midst of Beauty, 2008

W skrócie: kompletne przeciwieństwo obecnego UFO. Totalny negatyw.

Po kolei.

Schenker odstawił alkohol, po raz pierwszy od wielu lat gra na trzeźwo i jest skupiony na muzyce. (Niestety zakrapiane lata zrobiły swoje i na zdjęciu wygląda jak upiór). Zebrał mocny, niemal gwiazdorski skład na tę okazję: Niel Murray z Whitesnake’a na basie, Simon Philips z TOTO na bębnach, pierwszy wokalista MSG za mikrofonem i Don Airey na klawiszach. (Don Airey, jak pamiętamy wsławił się tym, ze nigdy nie grał z Led Zeppelin, bo był zajęty graniem w prawie każdej z pozostałych wielkich kapel hardrockowych). I niestety nie brzmią ci panowie jak zespół: Schenker zdominował resztę instrumentalistów, a już Airey jest kryminalnie niewykorzystany, nie ma żadnego sola i dogrywa do gitary. Natomiast są riffy i piosenki. Od razu słychać, kto je pisał w UFO. Lider sypie melodiami i gitarowymi patentami jak chce. Dwie trzecie refrenów da się śpiewać po wyłączeniu płyty. Nie są to może refreny wyrafinowane, niektóre mają melodykę wręcz popową, ale zostają w głowie i utwory nie zlewają się w jedna papkę. Ciekawostka: Schenker też popełnił zapożyczenie, bo w jednej z piosenek słyszymy motyw wokalny z...”Child In Time”. Takie podobieństwo raczej trudno przeoczyć i nie wiem jak je rozumieć.

Wokalista też jest zaprzeczeniem Mogga, ma głos wyższy i jaśniejszy, choć również o nadgryzionej przez czas skali. Śpiewa jednak sympatycznie i z wdziękiem, pasuje do tego repertuaru. Schenker jak gra, to wiemy. Bardzo europejsko (chciałoby się wręcz powiedzieć, ze brytyjsko), bardzo melodyjnie. W uproszczeniu: jeśli Moore jest dla UFO Morsem, to Schenker jest Blackmorem. Tu ma trochę cięższe brzmienie, ale całość cięższa nie jest, bo równoważą to wspomniane lekkie melodie. Melodie bardziej AOR-owe niż hardrockowe, w stylu, powiedzmy Rainbow z Turnerem i Purpli na „House of The Blue Light” skrzyżowanych z ELO. Nie wiem, jak to inaczej opisać. Mam słabość do takich rzeczy, bo dorastałem w latach 80-tych i kojarzy mi się to z podstawówką. Gdyby nie to, być może plułbym jak lama. A tak - podśpiewuję sobie w najlepsze. Ocena identyczna co UFO: między 3.5 a 4 w skali do 5

Skoro była próbka talentów pisarskich UFO, to czas na cytacik z MSG. Na wszelki wypadek wyjaśniam, ze autorem nie jest Schenker – Niemiec, tylko wokalista, anglojęzyczny od urodzenia. Otóż i rzeczona perełka.

„When we fly on the wings of emotion
There’s still light at the end of the day
And our love is as deep as the ocean
And you can’t take that away”

Ładne, prawda?
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: Marek-Browarek6 » stycznia 6, 2010, 1:04 am

Obie płyty toleruję a więc uważam , że jest nieźle chociaż bez - zachwytów...Nikogo nie wyróżniam - mocne 3/5 dla każdej CD! !!
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: RafałS » stycznia 6, 2010, 3:53 pm

Ja obie lubie, choc też bez zachwytów, stąd czwórki z minusami. Schenkera chyba nawet lubię bardziej, ale trudno mi go traktować do końca serio, ta symaptia jest raczej dowodem mojej słabości niż jakości samej muzyki. :wink:
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Re: Schenker vs. UFO

Postautor: RafałS » lipca 5, 2011, 11:06 am

RafałS pisze:Kolejne podejście do UFO z Vinnie Moorem zrobiłem za sprawą postów LeszkaBluesa, który się gitarą Moore’a zachwycał. Poprzednie dwie płyty studyjne mnie nie przekonały. Pierwsza była na siłę hardrockowo-ociężała z riffami brum-brum, z rzadko i miarowo chodzącą perkusją Jasona Bonhama i z wokalem na przemian recytującym i wykrzykującym mało melodyjne partie. Druga to był już krok w stronę bardziej zespołowego grania, ale jeszcze nie to, czego bym chciał.


Moje sprostowanie po dłuższym czasie. Niedawno uzupełniłem lukę w kolekcji o "Monkey Puzzle" - drugą płytę studyjną UFO z Moore'm. Wycofuję się z krytyki pod jej adresem i stawiam ją mniej więcej na równi z "Visitorem". Dużo bardzo ładnej gitary (Leszekblues miał całkowitą rację). Kilka spokojniejszych melodii, kilka bujających numerów hardorckowych podszytych bluesem. Mam tylko zastrzeżenie do brzmienia bębnów (głucho dudniące, nie pasuje do lekkości niektórych utworów) i głosu Mogga, który chwilami wydaje się zmęczony. Ale ogólnie jest zupełnie nieźle, choć bez uniesień.
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wasze recenzje płyt

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 133 gości