Płyta niezła, aczkolwiek wydana chyba dość przypadkowo. Jednak na pewno nie można jej stawiać w jednym rzędzie z kompletnym "..Filmore..", ani też z kapitalnymi koncertówkami reanimowanych Allmanów z pierwszej polowy lat 90-tych. Jeśli mam ochote posłuchać Allman Bros. to zwykle wybieram coś innego z ich zróżnicowanej dyskografii.
ps.
Kilka lat temu przyszedłem dość zmęczony z pracy i włączyłem sobie właśnie ten album. Położyłem się na chwilę. Nie jestem pewien kiedy, ale gdzieś tak koło 10-12 tej, może 15-tej minuty "Mountain Jam" przysnąłem. Obudziłem się ok. 40 minuty i wiem że nic nie straciłem. Posłuchałem sobie muzyki i .. zdążyłem się wyspać
Do dzisiaj głównie z tym kojarzy mi się ten album