TEN YEARS AFTER - Live At Fiesta City (DVD)

Chcecie podzielić się z innymi Waszymi odczuciami co do nowej lub ulubionej przez Was płyty? Oto miejsce dla Was!

Moderator: mods

TEN YEARS AFTER - Live At Fiesta City (DVD)

Postautor: Marek-Browarek6 » listopada 6, 2009, 4:07 pm

Dzisiaj doszło uprzednio zamówione pierwsze oficjalne dvd zespołu w tym składzie zarejestrowane na festivalu w Verviers(Belgia)30 sierpnia 2008 r.
Na okładce mamy informację , że jest to zapis pełnego koncertu bez żadnych późniejszych poprawek. Koncert trwa 78 min. i to mnie trochę zdziwiło gdyż rok później również w ramach festiwalu ale w Suwałkach zagrali znacznie dłużej. Gdybym nie widział naszego koncertu to o tym napisałbym ,że jest genialny. Ale przez ten rok zespół poczynił kolejne postępy i jest w jeszcze lepszej formie.
Uważam , że każdy powinien zobaczyć ten wspaniały występ Lyonsa , Lee , Churchilla i Goocha a młodzi muzycy dużo się mogą przy tej okazji nauczyć.
Nie podoba mi się tylko to, że zarejestrowano ten występ w formacie obrazu 4:3 i dźwięku jedynie 2.0
W ddodatkach m. in. 47 min. wywiadów a szczegółowa tracklista wygląda tak:

Working On The Road
King Of The Blues
Hear Me Calling
Calling Jam
Big Black 45
The Hobbit
Love Like A Man
Love Jam
Good Morning Little Schoolgirl
I Can't Keep From Crying , Sometimes
Crying Jam
I'm Going Home
Choo Choo Mama

Mam nadzieję , że niedługo wydadzą nastepne DVD lub Blu-Ray z zapisem
kolejnego (dłuższego) występu w formacie obrazu 16:9.
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

!!!

Postautor: Marek-Browarek6 » listopada 6, 2009, 9:41 pm

Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się obejrzeć jednego koncertu chyba 4 czy 5 razy pod rząd!!!! Po prostu REWELACJA!!
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Ricardo » grudnia 31, 2009, 1:17 am

Rewelacyjny materiał ale faktycznie mogliby zagrać nieco dłuzej :D
Ricardo
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 17
Rejestracja: grudnia 7, 2009, 10:36 pm

Postautor: Marek-Browarek6 » stycznia 1, 2010, 10:34 pm

Całe szczęście ,że w lutym będą w czterech miastach w naszym kraju - rozważam udział przynajmniej w dwóch koncertach :D
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Perfect Stranger » marca 22, 2010, 12:27 pm

szkoda tylko, że nie pokusili się o zagranie czegoś niestandardowego, czegoś co nie jest zawsze w ich setliście... mamy tu taki best of... a będąc na 4 ich koncertach człowiek może się nieco znużyć pewną powtarzalnością...
Awatar użytkownika
Perfect Stranger
bluesman
bluesman
 
Posty: 398
Rejestracja: czerwca 14, 2006, 5:14 pm

Postautor: leszekblues » marca 22, 2010, 7:52 pm

Dla mnie to dvd akurat nudziawka
Alvin to był Alvin i nikt go nie zastąpi
Brakuje go w składzie bez dwóch zdań
Jest jeszcze nowsze dvd w tym nowych składzie
MOze tam bedzie to cos ,a czego tu niestety nie ma.
Ten skład bez Alvina jest o lata swietlne od składu z alvinem.Niestety.NIe wiem jak na zywo , ale na razie mnie nie przekonuja .
Legenda legendą . No ale to za nimi.A co przed? Bedzie coś twórczego?
leszekblues
 

Postautor: Perfect Stranger » marca 23, 2010, 9:45 pm

nowsze DVD??? jak to???
Awatar użytkownika
Perfect Stranger
bluesman
bluesman
 
Posty: 398
Rejestracja: czerwca 14, 2006, 5:14 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 23, 2010, 11:57 pm

leszekblues pisze:Dla mnie to dvd akurat nudziawka
Alvin to był Alvin i nikt go nie zastąpi
Brakuje go w składzie bez dwóch zdań
Jest jeszcze nowsze dvd w tym nowych składzie
MOze tam bedzie to cos ,a czego tu niestety nie ma.
Ten skład bez Alvina jest o lata swietlne od składu z alvinem.Niestety.NIe wiem jak na zywo , ale na razie mnie nie przekonuja .
Legenda legendą . No ale to za nimi.A co przed? Bedzie coś twórczego?

................
Do mnie nie trafia kompletnie tych troje muzyków + wymiatacz.
Niestety
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Tomii » marca 24, 2010, 12:00 am

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
leszekblues pisze:Dla mnie to dvd akurat nudziawka
Alvin to był Alvin i nikt go nie zastąpi
Brakuje go w składzie bez dwóch zdań
Jest jeszcze nowsze dvd w tym nowych składzie
MOze tam bedzie to cos ,a czego tu niestety nie ma.
Ten skład bez Alvina jest o lata swietlne od składu z alvinem.Niestety.NIe wiem jak na zywo , ale na razie mnie nie przekonuja .
Legenda legendą . No ale to za nimi.A co przed? Bedzie coś twórczego?

................
Do mnie nie trafia kompletnie tych troje muzyków + wymiatacz.
Niestety


Chyba Cie TYA w dupe za mocno nie kopnelo, nie zabym zaczepial, ale ... to kawal dobrego grania, ale coz, kazdemu moze sie nie podobac. Jak dla mnie OK, z naciskiem na OK.

Pozdrawiam
w sercu blues a w zylach rock'n'roll ...
...cudowność jest zawsze piękna, wszystko jedno jaka cudowność, nie ma cudowności, która by nie była piękna.
Awatar użytkownika
Tomii
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4948
Rejestracja: października 10, 2005, 10:30 am
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 24, 2010, 12:53 am

Tomii pisze:
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
leszekblues pisze:Dla mnie to dvd akurat nudziawka
Alvin to był Alvin i nikt go nie zastąpi
Brakuje go w składzie bez dwóch zdań
Jest jeszcze nowsze dvd w tym nowych składzie
MOze tam bedzie to cos ,a czego tu niestety nie ma.
Ten skład bez Alvina jest o lata swietlne od składu z alvinem.Niestety.NIe wiem jak na zywo , ale na razie mnie nie przekonuja .
Legenda legendą . No ale to za nimi.A co przed? Bedzie coś twórczego?

................
Do mnie nie trafia kompletnie tych troje muzyków + wymiatacz.
Niestety


Chyba Cie TYA w dupe za mocno nie kopnelo, nie zabym zaczepial, ale ... to kawal dobrego grania, ale coz, kazdemu moze sie nie podobac. Jak dla mnie OK, z naciskiem na OK.

Pozdrawiam

................
Kopnęlo..nie raz..

Recorded Live...

i wiele innych , głownie koncertowych z okresu 1969-1976
............................
Uwielbiam ten zespół..Dokladniej Tamten zespól!!!
..................
Nie doceniasz mnie. mam komplet albumów TYA ; wylacznie z Alvinem Lee!!!

no i nie interesuja mnie odgrzewane kotlety
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Rock-A-Billy » marca 24, 2010, 6:37 am

Ten Years After to jeden z tych zespołów, które masowy sukces odnosiły wyłącznie dzięki osobie lidera.Jego osobowość ciążyła i wywierała piętno, na wszystkim co tworzyli. Pozostali muzycy stanowili zaś tło, a bez osoby lidera najczęściej popadali w zapomnienie, stając się wyłącznie grupą muzyków grających pod słynną nazwą, a nie TYM słynnym zespołem. Rotacje pozostałych członków składu najczęściej pozostawały bez wpływu na odbiór kapeli przez jej fanów.

Ten Years After bez Alvina Lee to mniej więcej to samo co Animals bez Erica Burdona,

Tak samo nie wyobrażam na przykład sobie, by ktokolwiek mógł grać pod nazwą Motorhead bez Lemmy`ego :!: :twisted:
Awatar użytkownika
Rock-A-Billy
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1490
Rejestracja: stycznia 17, 2009, 8:51 pm

Postautor: jaclit » marca 24, 2010, 7:25 pm

Nigdy nie widziałem tego legendarnego wcielenia TYA. I pewnie nigdy nie zobaczę. Ale kilka miesięcy do tyłu, miałem okazje zobaczyć i usłyszeć to nowe wcielenie zespołu. Przyznaję. Przed koncertem miałem bardzo mieszane uczucia. Ileż to już było takich kapel które grają/grały bez swoich liderów: Lynyrd Skynyrd, Black Sabbath, Bad Company, AC/DC ? Można by długo wymieniać.
A po koncercie co ? BOMBA ! Wyszedłem bardzo zadowolony. Nie ma starego, jest nowe. Czy lepsze ? Jasne, że nie. Ale usłyszałem kapitalnie wykonane, energetyczne wersje swoich ulubionych klasyków TYA.

.............................................................................

Choć, gdy zobaczyłem gitarzystę, to sobie pomyślałem: "Oho, Kupicha wyszedł. No ładnie się wpieprzyłem". 8)
Jacek Litoborski
jaclit
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 81
Rejestracja: marca 12, 2005, 4:41 pm
Lokalizacja: Nowa Sól

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 25, 2010, 2:12 am

jaclit pisze:Nigdy nie widziałem tego legendarnego wcielenia TYA. I pewnie nigdy nie zobaczę. Ale kilka miesięcy do tyłu, miałem okazje zobaczyć i usłyszeć to nowe wcielenie zespołu. Przyznaję. Przed koncertem miałem bardzo mieszane uczucia. Ileż to już było takich kapel które grają/grały bez swoich liderów: Lynyrd Skynyrd, Black Sabbath, Bad Company, AC/DC ? Można by długo wymieniać.
A po koncercie co ? BOMBA ! Wyszedłem bardzo zadowolony. Nie ma starego, jest nowe. Czy lepsze ? Jasne, że nie. Ale usłyszałem kapitalnie wykonane, energetyczne wersje swoich ulubionych klasyków TYA.

.............................................................................

Choć, gdy zobaczyłem gitarzystę, to sobie pomyślałem: "Oho, Kupicha wyszedł. No ładnie się wpieprzyłem". 8)


..................
Nie nie Jaclit...nie ten poziom.
Tak jak ktos predzej napisal - napędem i sercem TYA byl Lee ; Alvin Lee. W przypadku tej kapeli to az nadto oczywiste. W przypadku wymienionych wyżej zupelnie inna sytuacja. Noo może z wyjatkiem Bad Co.
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Marek-Browarek6 » marca 27, 2010, 11:43 am

Rock-A-Billy pisze:Ten Years After to jeden z tych zespołów, które masowy sukces odnosiły wyłącznie dzięki osobie lidera.Jego osobowość ciążyła i wywierała piętno, na wszystkim co tworzyli. Pozostali muzycy stanowili zaś tło, a bez osoby lidera najczęściej popadali w zapomnienie, stając się wyłącznie grupą muzyków grających pod słynną nazwą, a nie TYM słynnym zespołem. Rotacje pozostałych członków składu najczęściej pozostawały bez wpływu na odbiór kapeli przez jej fanów.

Ten Years After bez Alvina Lee to mniej więcej to samo co Animals bez Erica Burdona,

Tak samo nie wyobrażam na przykład sobie, by ktokolwiek mógł grać pod nazwą Motorhead bez Lemmy`ego :!: :twisted:


Mam wszystkie płyty TYA i solowe Alvina Lee i uważam , że Alvin po rozstaniu wlaśnie z tymi muzykami nie nagrał nic na chocby zblizonym poziomie. Najgorsza płyta TYA bije na głowę wszystkie jego solowe dokonania. Nie mozna więc mówić o braku wpływu Lyonsa , Ricka Lee i Churchila na to co razem stworzyli.
A jeśli chodzi o Joe to dla mnie idealnie się sprawdza w tym zespole i jest naprawde znakomitym gitarzystą!!!!
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 27, 2010, 11:52 am

Marek-Browarek6 pisze:
Rock-A-Billy pisze:Ten Years After to jeden z tych zespołów, które masowy sukces odnosiły wyłącznie dzięki osobie lidera.Jego osobowość ciążyła i wywierała piętno, na wszystkim co tworzyli. Pozostali muzycy stanowili zaś tło, a bez osoby lidera najczęściej popadali w zapomnienie, stając się wyłącznie grupą muzyków grających pod słynną nazwą, a nie TYM słynnym zespołem. Rotacje pozostałych członków składu najczęściej pozostawały bez wpływu na odbiór kapeli przez jej fanów.

Ten Years After bez Alvina Lee to mniej więcej to samo co Animals bez Erica Burdona,

Tak samo nie wyobrażam na przykład sobie, by ktokolwiek mógł grać pod nazwą Motorhead bez Lemmy`ego :!: :twisted:


Mam wszystkie płyty TYA i solowe Alvina Lee i uważam , że Alvin po rozstaniu wlaśnie z tymi muzykami nie nagrał nic na chocby zblizonym poziomie. Najgorsza płyta TYA bije na głowę wszystkie jego solowe dokonania. Nie mozna więc mówić o braku wpływu Lyonsa , Ricka Lee i Churchila na to co razem stworzyli.
A jeśli chodzi o Joe to dla mnie idealnie się sprawdza w tym zespole i jest naprawde znakomitym gitarzystą!!!!


.....................
Potencjal wyczerpał sie dokumentnie gdzies około 1977 roku. U wszystkich.
Alvin próbował i próbuje a reszta poszła po nakrótszej linii oporu. Dobrali se wymiatacza / kolejnego / i wioo stare numery...
Ja sie na to nabrac nie dam.

A nawiasem mówiąc w WNTR pojawi sie w srode własnie TYA
pozzdr
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Marek-Browarek6 » marca 27, 2010, 12:15 pm

Nie ma mowy o nabieraniu jeśli komuś ogladanie koncertów w tym właśnie skladzie sprawia tak wiele radosci...
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 27, 2010, 12:46 pm

Marek-Browarek6 pisze:Nie ma mowy o nabieraniu jeśli komuś ogladanie koncertów w tym właśnie skladzie sprawia tak wiele radosci...

.................
Alez oczywiście Marku; nie jest moim zamiarem obrzydzic cokolwiek komukolwiek. Ot wyrazam swoje zdanie
Pozdrawiam serdecznie :D :D
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Rock-A-Billy » marca 27, 2010, 12:52 pm

Marek-Browarek6 pisze:Nie ma mowy o nabieraniu jeśli komuś ogladanie koncertów w tym właśnie skladzie sprawia tak wiele radosci...


Nie chodzi o nabieranie ani też o to, że słynne kapele po odejściu legendarnych liderów nie potrafią już nagrywać dobrej muzyki. Legendy rocka nigdy nie grałyby przecież z cieniasami, którzy sami nic nie potrafią stworzyć. Chodzi raczej o całkowitą utratę charyzmy, jaką posiadali wyraźni liderzy i magii otaczającej zespół, a co za tym idzie często także uznania sporej części fanów, spadku zainteresowania mediów etc. W konsekwencji takiego stanu rzeczy, kapele te trafiają najczęściej do swoistego muzycznego skansenu, gdzie wzbudzają jedynie zainteresowanie fanatyków nostalgicznie zapatrzonych w przeszłość.
Sorry, ale tak niestety jest w przypadku obecnego TYA :!:

To już nie jest i nigdy nie będzie ten sam zespół. Jego wartość wyznaczała w 100% osoba Alvina Lee. Czegokolwiek by nie nagrali, takiego wiatru w żagle jak mieli kiedyś nigdy już nie złapią. Niestety, to nie Allman Brothers Band, gdzie ścierało się wiele muzycznych osobowości i dlatego możliwe były liczne rozstania, powroty, reaktywacje, zmiany składu etc. W przypadku TYA takie wolty nie są możliwe.

Ostatniej płyty TYA wysłuchałem całkowicie bez emocji. Ot, blues - rockowa płyta. Poprawna, by nie rzec niezła, ale niestety jedna z wielu niczym szczególnym nie wyróżniających się.
Awatar użytkownika
Rock-A-Billy
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1490
Rejestracja: stycznia 17, 2009, 8:51 pm


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wasze recenzje płyt

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 154 gości

cron