Jeff Beck-live at Ronnie Scott's DVD

Chcecie podzielić się z innymi Waszymi odczuciami co do nowej lub ulubionej przez Was płyty? Oto miejsce dla Was!

Moderator: mods

Jeff Beck-live at Ronnie Scott's DVD

Postautor: Bluesbart » sierpnia 28, 2009, 5:29 pm

Ta plyta nie opuszcza mojego odtwarzacza DVD od jakis 2-3 miesiecy. Przyznam sie do ignorancji: z Yardbirds'ow zawsze bardziej cenilem i lepiej znalem tworczosc Claptona, a przede wszystkim Page'a - Beck zawsze wydawal mi sie jakis przeintelektualizowany itp. Niezbyt madrze mi sie wydawalo jak sie okazuje :) Ten koncert otworzyl mi oczy, a ze jest bardzo przekrojowy Beckiem zaciekawilem sie bardziej i okazalo sie ze duzo mnie ominelo. "Led Boots", "Nadia", "Beck's Bolero", (kto by pomyslal jaki autor za tym stoi :) ) "Scatterbrain", "Angel", "Goodbye Pork Pie Hat/Brush With The Blues" to tylko niektore z rewelacji na tym krazku. Rewelacyjne jest "Cause we've ended as lovers" Stevie Wondera z przepieknym solem na basie. A kawalkiem totalnie powalajacym na kolana jest dla mnie "Blanket" z Imogen Heap - magia i przestrzen... Oczywiscie nie moglo zabraknac "People get ready" (jedna z niewielu rzeczy Becka, ktora znalem wczesniej), a Roda Stewarda godnie zastepuje Joss Stone. Smaczkiem na koniec jest jam z samym Slow Handem i tu cieszy wybor dwoch klasykow - "Litlle Brown Bird" i "You need Love". Naprawde widac iskre boza przy spotkaniu dwoch liderow The Yardbirds :)
Przyznam szczerze, ze na kolana powalila mnie gra calego zespolu - Beck jest genialny, jego operowanie wajcha w Stracie (ponoc podstawowy Fender na tym koncercie nosi jakze urocze imie Anoushka :)) i atakowanie dzwiekow to z dolu, to z gory, czy tez piekna gra palcami jest po prostu wyborna (potem jasne sie staja niektore zagrywki Warenna Haynesa czy Joe Bonamassy :) ). Ale jak gra mlodziutka basistka Tal Wilkenfeld to juz zupelny kosmos - kiedy ci mlodzi ludzie nauczyli sie tak grac?? :)
Plytke kupilem zachecony recenzja w jednym z pism dla gitarzystow - opis mowil, ze "ten koncert to prawdziwa gitarowa pornografia" :) Jesli tak, to jest to dla mnie raczej gitarowa erotyka z najwyzszej polki i dla duzych chlopcow :) Serdecznie polecam! :)
Awatar użytkownika
Bluesbart
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 66
Rejestracja: czerwca 28, 2005, 2:31 pm
Lokalizacja: Sweden

Postautor: fender strato70 » sierpnia 28, 2009, 6:02 pm

Jeff Beck gitarzysta niedoceniony.The Yardbirds z Claptonem był zespołem bez barwy,natomiast z Beckiem zyskał na blasku,on nadał zespołowi charakter bluesowo-rockowy, jego gra palcami jest bezbłędna. Mam tez to DVD. pozdro. :D
fender strato70
bluesman
bluesman
 
Posty: 284
Rejestracja: sierpnia 30, 2007, 6:59 pm
Lokalizacja: bytom

Postautor: tomekkonczak77 » sierpnia 28, 2009, 7:47 pm

No panowie, a jak Jeff gra slide'm-palce lizać! :D Znakomity, a że niekomercyjny cóż taką muzykę sobie wymyślił i konsekwentnie ją tworzył. Mam kilka płyt z różnych okresów i zawsze robił na mnie wrażenie,zawsze czymś nowym zaskoczył :D No i sposób w jaki gra wajchą- można napisać książkę :D Kiedyś widziałem nagranie z koncertu z Claptonem-grali Further On Up The Road- Beck zagrał tak , że Erich tylko się uśmiechnął- szczena opadła :lol: Świetny, twórczy gitarzysta :!:
Only Gibson Is Good Enough
www.aroundtheblues.ovh.org
Awatar użytkownika
tomekkonczak77
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 197
Rejestracja: stycznia 28, 2008, 11:50 am
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postautor: Bluesbart » sierpnia 28, 2009, 8:17 pm

Zgadza sie - cudownie gra slidem :) ale cos co mnie kompletnie powala u Becka, oprocz niesamowitego eklektyzmu, bo gra po prostu WSZYSTKO, a ciagle brzmi jak Beck, to operowanie pokretlem glosnosci... po prostu zabawa cisza. Dojrzale to, szczegolnie w natloku ludzi grajacych po prostu za wiele. A on nigdy za duzo dzwiekow! I te wszystkie skrzypco-podobne lkania... Czlowiek cale zycie slucha gitarowej muzyki i nagle odkrywa kogos kto brzmi zupelnie inaczej niz wszyscy inni, a tych innych ktorzy sie na nim wzoruja legion :) jak widac na nauke nigdy za pozno :)
Awatar użytkownika
Bluesbart
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 66
Rejestracja: czerwca 28, 2005, 2:31 pm
Lokalizacja: Sweden

Postautor: posener » sierpnia 29, 2009, 6:54 pm

JEFF BECK - istota nie z tej planety. Niedoceniany przez tłum, czczony przez muzyków. Trzeba chociaż trochę spróbować grać na gitarze elektrycznej aby zrozumieć co ten człowiek potrafi. Wszystkie możliwe techniki i środki artykulacyjne, mistrzowskie operowanie dynamiką i pauzą, fantastyczne wyczucie rytmu i niewyczerpana inwencja. Kolejna młodość po sześćdziesiątce, chociaż mylę się - on jest wiecznie młody. Kapela, którą obecnie ma zabija. Grają muzykę na niewyobrażalnym poziomie. Vinnie Colaiuta to jeden z największych mistrzów bębnów od wielu lat, ale Tal Wilkenfeld szokuje. Kobieta o wyglądzie czternastoletniej dziewczynki napieprza na basie z męskim drive'm i wirtuozerią jazzowych basistów. Czekam na płytę studyjną i szansę zobaczenia na żywo, tym bardziej, że Jeff jest jedną z niewielu legend gitary. której nie widziałem na żywo. JEFF BECK - najlepszy gitarzysta świata.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: fender strato70 » sierpnia 29, 2009, 9:34 pm

Na Twoim miejscu posener byłbym ostrozny w takich osądach najlepszy, bo dla jednego moze byc najlepszy a drugiemu podoba sie np, Jimmiy Page jego kolege z zespołu Yardbirds,jest teraz duzo gitarzystow bardzo dobrych i nieznanych, są to muzycy sesyjni, bardzo dobrzy i o gusta nie nalezy sie sprzeczac bo na tym poziomie grania kazda gra jest dobra,mnie tez on sie podoba ale jest mnostwo dobrych gitarzystow. pozdro :D
fender strato70
bluesman
bluesman
 
Posty: 284
Rejestracja: sierpnia 30, 2007, 6:59 pm
Lokalizacja: bytom

Postautor: posener » sierpnia 30, 2009, 8:53 am

Pocieszam się, że paru facetów podziela moje zdanie, a poza tym oczywiście muzyka to nie wyścigi.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: E&D » sierpnia 30, 2009, 4:55 pm

Jakiś czas temu byliśmy na jego koncercie, dał taki popis gry na gitarze, że można było oszaleć a na koniec wszedł na scenę Stanley Clarke i zagrali razem "School Days" publika oszalała, Jeff to stara szkoła gitarowa człowiek z innej epoki.
tutaj ten koncert stoimy w pierwszym rzędzie.

http://www.youtube.com/watch?v=oDOCSvqbN64
E&D
Obrazek
Awatar użytkownika
E&D
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1533
Rejestracja: czerwca 11, 2004, 8:41 pm
Lokalizacja: stąd

Postautor: posener » sierpnia 30, 2009, 4:59 pm

Koledze Michałowi, jak sądzę, bliskie kontakty z wiosłem nie są obce, co potwierdzałoby tezę, którą postawiłem wyżej. A ci faceci, którzy podzielają moje zdanie, chociaż raczej odwrotnie, to np. S.Lukather, J.Page, E.Clapton, czy nieodżałowany i niezapomniany Stevie Ray Vaughan. Tyle w temacie.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: fender strato70 » sierpnia 31, 2009, 9:38 pm

Co powiecie o pani Jennifer Batten,grała z nim trase po Japoni w 99, tez bardzo dobra,rzadkosc , kobiet grajaca tak dobrze. pozdro :D
fender strato70
bluesman
bluesman
 
Posty: 284
Rejestracja: sierpnia 30, 2007, 6:59 pm
Lokalizacja: bytom

Postautor: E&D » sierpnia 31, 2009, 9:44 pm

W kwestii kobiet to należy tu wspomnieć także o zaledwie 23-letniej Tal Wilkenfeld na basie grającej u Jeffa na najnowszym Blu-Ray.
E&D
Obrazek
Awatar użytkownika
E&D
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1533
Rejestracja: czerwca 11, 2004, 8:41 pm
Lokalizacja: stąd

Postautor: fender strato70 » sierpnia 31, 2009, 10:06 pm

Ta pani basistka juz była chwalona przez Bluesbarta, pozdro :D
fender strato70
bluesman
bluesman
 
Posty: 284
Rejestracja: sierpnia 30, 2007, 6:59 pm
Lokalizacja: bytom

Postautor: StS » sierpnia 31, 2009, 10:43 pm

fender strato70 pisze:Ta pani basistka juz była chwalona przez Bluesbarta, pozdro :D
Chyba jeszcze wcześniej:
http://blues.com.pl/viewtopic.php?p=218 ... ht=#218491
StS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3545
Rejestracja: lutego 15, 2006, 6:36 pm

Postautor: RafałS » września 1, 2009, 10:31 am

Szkoda, że ostatnimi czasy Jeff poszedł w elektronikę. Jego nowe płyty studyjne nie trafiają do mnie. Gdyby tak wskrzesił swoje rockowe wcielenie z przełomu lat 60-tych i 70-tych i nagrał jakąś płytę w starym stylu - z zawodowym wokalistą i normalną sekcją. Oj, działoby się... Tylko chyba jego już to nie pociąga, a szkoda...
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: fender strato70 » września 1, 2009, 10:46 am

Oj działoby się działo, tez jestem tego zdania. pozdro :D
fender strato70
bluesman
bluesman
 
Posty: 284
Rejestracja: sierpnia 30, 2007, 6:59 pm
Lokalizacja: bytom

Postautor: RafałS » września 1, 2009, 11:31 am

Michał, mówiąc o normalnej sekcji miałem na myśli eksperymenty na ostatnich trzech płytach studyjnych Jeffa. Tę nową - koncertową - słyszałem fragmentarycznie, na razie jej nie posiadam, czekam na dobrą okazję :)

Ta sekcja - z tego, co słyszałem - brzmi znakomicie.

Podtrzymuję, że chętnie widziałbym powrót Jeffa do rockowego / bluesrockowego mainstreamu od którego zaczynał. Fusion, nawet mistrzowskie, to raczej margines moich muzycznych zainteresowań.

I proszę - nie pisz do mnie "RafaleS", chętnie bym się tego "S" w loginie pozbył, ale goły Rafał był już zajęty, a wklepywanie długiego nazwiska przy logowaniu jest niepraktyczne... :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: posener » września 1, 2009, 7:51 pm

Szufladkowanie JEFFA BECK'A jest ostatnią rzeczą jaką powinno się robić. To co to teraz gra może kojarzyć się z fusion, ale moim zdaniem jest właśnie powrotem do blues-rockowego mainstreamu, ale mainstreamu na miarę umiejętności, doświadczenia i wyobraźni Becka. Uważam, że jego gra i muzyka nigdy nie była tak dobra i dojrzała jak teraz, na co decydujący wpływ ma kapela, z którą gra. Jeff ma znowu wielki zespół, partnerów, którzy go inspirują i odwrotnie. To tak jak z kapelami Milesa - były wielkie, z którymi pchnął muzykę na nowe tory, były słabsze. Co do bluesa w grze Becka. Wystarczy kilka fraz aby nie mieć żadnych wątpliwości co do jego korzeni. Może zagrać nie bluesową skalę, ale artykulacja, kwestie rytmiczne dadzą jej bluesowy charakter. Inaczej mówiąc, jeżeli Beck i powiedzmy S.Vai zagrają te same nuty to Beck będzie brzmiał bluesowo a Vai niekoniecznie. Zgadzam się co do to ostatnich płyt. Odbieram je raczej jako szkice i pomysły niż dojrzałą i dopracowaną kreację, dlatego czekam z niecierpliwością na nową bo tym razem mamy do czynienia z wybitną kapelą, a nie Beckiem i sessionmenami
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: F.H.Johnson » września 1, 2009, 9:14 pm

Muszę zacząć od słów Bluesbarta,że ta płyta gości u mnie w odtwarzaczu(dvd)już ze 2-3 miesiące.Cóż ja mogę dodać po tych wszystkich "ochach i achach".Przede wszystkim totalny luz na estradzie,i dobra zabawa wszystkich muzyków,widać jaką przyjemność i łatwość sprawia im granie.Do perełek zaliczyłbym jeszcze Eternity's Breath-Mahavishnu,oraz Stratus.Imogen Heap powala swoim wykonaniem(Blanket).Skończylo sie na tym,że na następny dzień poszedłem do sklepu i kupiłem jej solowa płytę...Dla mnie jest to jak na razie najlepszy koncert w 2009r.
Na koniec chciałbym sie jeszcze narazić,miłośnikom Erica...te dwa kawałki "Little Brown Bird" i "You Need Love"to niestety najsłabsza część tego fenomenalnego koncertu.
Jeef Beck rulez!!!

ps.Na widowni widać Roberta Planta i zachwyconego Jimiego Page'a.
Awatar użytkownika
F.H.Johnson
blueslover
blueslover
 
Posty: 513
Rejestracja: września 18, 2004, 11:50 pm
Lokalizacja: Wroc?aw

Postautor: Marek-Browarek6 » września 1, 2009, 10:33 pm

Czy ktoś posiada wersję blu-ray tego wydawnictwa - interesuje mnie jakość obrazu i dźwięku bo do samej muzyki już mnie zachęciliście.
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: posener » września 2, 2009, 7:00 pm

Dałem się wciągnąć do dyskusji, więc dodam, iż ostatnie lata są dla Jeffa znakomite. Jest w wielkiej formie, ma niesamowitą kapelę, koncertuje na różnych kontynentach, a w kwietniu został wprowadzony do Rock'n'roll Hall of Fame. Wprowadzający speech w Cleveland wygłosił stary kumpel ze szczenięcych lat, niejaki Jimmy Page, który potem towarzył Jeffowi na scenie grając partie rytmiczne na 12-strunowym Fenderze, bodajże z 1965r. tym samym, który wykorzystał nagrywając Stairway To Heaven. Panowie wykonali Immigrant Song i Beck's Bolero i widać było, że stara przyjaźń nie rdzewieje, a przez lata były między nimi napięcia. Z drugim ze starych kumpli z The Yardbirds, E.Claptonem wyszedł na scenę podczas koncertu Erica w Saitama Super Arena w Tokyo. Stara gwardia znowu razem, nadal w świetnej formie potwierdza po raz kolejny siłę i wyjątkowość pokolenia lat 60-70
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: mickiewicz jr. » września 4, 2009, 3:20 pm

znalazłem w necie 58 minutowy urywek z BBc ! Zajefajne granie !! :mrgreen:
Awatar użytkownika
mickiewicz jr.
DatMistrz
DatMistrz
 
Posty: 2758
Rejestracja: listopada 11, 2005, 3:21 pm
Lokalizacja: Leszno/Wrocław

Postautor: posener » października 17, 2009, 7:52 pm

Słucham i oglądam to na okrągło i utwierdzam się w przekonaniu, że jest to najlepsze koncertowe DVD ostatnich lat. Jeff i jego band grają muzykę przez wielkie M. I to zjawiskowe Where Were You zagrane tylko w duecie z Jasonem Rebello na pożegnanie - magia. Z całym szacunkiem dla Joe Bonamassy, którego uwielbiam, a koncert z Royal albert Hall jest tematem ostatnich dni, muszę powiedzieć, że jeszcze długa droga przed nim aby osiągnąć poziom starego, wielkiego mistrza JEFFA BECKA.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: Mariolka » października 17, 2009, 9:51 pm

Rekomendowanej plyty nie znam (jeszcze :)), natomiast beckomania zaczęła się u mnie od płyty Who Else! - z początku całkowicie przeze mnie nie docenionej (byłam wtedy na etapie Satcha i to co robił Jeff totalnie odbiegało od tego do czego przywykłam). Z czasem zakochałam się, ale jednak preferuję jego późniejsze brzmienia - mniej więcej od Guitar Shop. Absolutnie niesamowity, z niepokojącym, dręczącym tremolo, z kosmicznym, okrągłym dźwiękiem, powalającą artykulacją i genialnym wyczuciem dynamiki. Na mój spaczony gust z fusion to ma niewiele wspólnego i bardziej jest rodzajem przetworzonego bluesa i rocka niż czymkolwiek innym. A niedowiarkom polecam wsłuchanie się w Brush With the Blues, który to utworek można znaleźć na Who Else!. Strasznie żaluję, że nie udało mi się słyszeć go na żywo. Może kiedyś.
Kaja Szwarc
http://chmielowce.pl
- I'm a real blond, please speak slowly -
Awatar użytkownika
Mariolka
bluesman
bluesman
 
Posty: 214
Rejestracja: czerwca 4, 2009, 9:49 pm
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Marek-Browarek6 » października 17, 2009, 10:09 pm

posener pisze:Słucham i oglądam to na okrągło i utwierdzam się w przekonaniu, że jest to najlepsze koncertowe DVD ostatnich lat. Jeff i jego band grają muzykę przez wielkie M. I to zjawiskowe Where Were You zagrane tylko w duecie z Jasonem Rebello na pożegnanie - magia. Z całym szacunkiem dla Joe Bonamassy, którego uwielbiam, a koncert z Royal albert Hall jest tematem ostatnich dni, muszę powiedzieć, że jeszcze długa droga przed nim aby osiągnąć poziom starego, wielkiego mistrza JEFFA BECKA.


Nie wiem co może mieć Bonamassa wspólnego z Beckiem chyba tylko to , że też jest gitarzystą. Ja akurat doceniam obu panów i nie widzę powodów do jakiejkolwiek konfrontacji - obaj są znakomitymi muzykami!!
Marek-Browarek6
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1816
Rejestracja: października 22, 2005, 5:51 am
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: posener » października 18, 2009, 9:17 am

[quoteNie wiem co może mieć Bonamassa wspólnego z Beckiem chyba tylko to , że też jest gitarzystą. Ja akurat doceniam obu panów i nie widzę powodów do jakiejkolwiek konfrontacji - obaj są znakomitymi muzykami!![/quote]

To, że nowe DVD Bonamassy jest także dużym wydarzeniem, komentowanym przez miłosników bluesa, czy blues-rocka, a więc może być jakimś punktem odniesienia. Kolego, nie ma powodów do nerwowych reakcji, raczej trzeba czytać ze zrozumieniem. Ja też nie widzę powodów do konfrontacji. Joe ma jeszcze dużo czasu. Uważam, że jest teraz w bardzo ważnym punkcie swojej kariery. Czy uda mu się przekroczyć granicę, która dzieli wielkiego gitarzystę od wielkiego artysty? Nie wiem, kibicuję od wielu lat i na razie idzie do przodu. Ale na ten temat raczej powinno się dyskutować w zakładce poświęconej DVD z Royal Albert Hall.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: posener » października 18, 2009, 11:50 am

Mariolka pisze:Rekomendowanej plyty nie znam (jeszcze :)), natomiast beckomania zaczęła się u mnie od płyty Who Else! - z początku całkowicie przeze mnie nie docenionej (byłam wtedy na etapie Satcha i to co robił Jeff totalnie odbiegało od tego do czego przywykłam). Z czasem zakochałam się, ale jednak preferuję jego późniejsze brzmienia - mniej więcej od Guitar Shop. Absolutnie niesamowity, z niepokojącym, dręczącym tremolo, z kosmicznym, okrągłym dźwiękiem, powalającą artykulacją i genialnym wyczuciem dynamiki. Na mój spaczony gust z fusion to ma niewiele wspólnego i bardziej jest rodzajem przetworzonego bluesa i rocka niż czymkolwiek innym. A niedowiarkom polecam wsłuchanie się w Brush With the Blues, który to utworek można znaleźć na Who Else!. Strasznie żaluję, że nie udało mi się słyszeć go na żywo. Może kiedyś.


Mariolko, słyszymy TAK SAMO. Dodałbym jeszcze genialne operowanie pauzą, rzecz wcale nieczęstą nawet u świetnych muzyków. Jak usłyszysz ten koncert to się zakochasz nieodwracalnie. Takie bandy jak ten pojawiają się raz na kilka lat. Mam na myśli niesamowity poziom WSZYSTKICH muzyków i fenomenalne zgranie. Coś podobnego było mi dane usłyszeć na koncercie TDTB, aczkolwiek muzyka oczywiście nieco inna. Przy okazji, miło odpowiadać na posta kogoś kto dysponuje pewnym warsztatem pojęciowym pozwalającym do pewnego stopnia opisywać muzykę. Oprócz uniesień metafizycznych i kryteriów typu "podoba mi się - jest dobre, nie podoba - jest złe" muzyka poddaje się pewnej obiektywnej ocenie. Np. jeżeli ktoś rzęzi i charczy poza tonacją to obiektywnie jest to zła muzyka mimo, że może podobać się wielu odbiorcom. A tak metafizycznie, to szokuje mnie łatwość z jaką potrafi przejść od miażdżącego riffu do delikatnych, zwiewnych fraz, kojarzących się z wdziękiem motyla. Przykładem czegoś takiego jest genialne wykonanie "A Day In The Life" Lennona i McCartney'a.
Pozdrawiam i życzę szybkiego wejścia w posiadanie DVD :D :D :D
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: esflores » października 20, 2009, 3:51 pm

Witam
też miałem okazję zobaczyć ten uroczy koncert, świetny klubowy klimat. O dziwo ten skład doskonale sobie daje rade na większych koncertach. Tal może z wyglądu jest niewiniątkiem ale dziewczyna doskonale wie czego chce. Miałem okazję przesłuchać jej solowy debiut TRANSFORMATION - to bardzo dobra płyta, może nie wybitna ale gra bardzo miło dla ucha - ciepły ton, nie wymiata, choc przydałoby sie troszkę grania ciszą.
Jeff Beck musi po raz drugi zmierzyc sie z zarzutem jaki mu stawiają zawistni oponenci, że posługuje sie Tal jako ciekawostką przyciągajacą publikę.
Pierwszy zarzut jest poważniejszy, dotyczy osoby która zwie sie Tony Hymas - muzyk ten w sumie mało znany - skomponował prawie 80% materiału z którego zasłynął Jeff. Gitarzysta bowiem znany z olśniewającego i oryginalnego stylu nie jest równie płodnym kompozytorem i niestety często się podpiera interpretacjami znanych kompozycji ale za to jakie są to interpretacje to każdy wie. Dla mnie Beck z lat 70-tych to muzyk z duzo wyższej półki niż jego koledzy z "klasy"
Clapton jest kapitalnym rzemieślnikiem ale jest okropnie zachowawczy w tym co zawsze robił (nawet z okresu Cream).
Page w drugą stronę - pamiętam jak to jazzowi puryści zźymali się na Led Zepplin, który to zespół zniekształcił bluesa dla pieniędzy i sławy.
Jeff Beck jest dokładnie w środku - chciałbym usłyszeć jeszcze jakiś jego nowy materiał.
Notabene te wszystkie światowe objazdy wielkich sław muzyki mnie powoli zaczynają wychodzić bokiem, zwłaszcza,ze większość tych koncertów jest strasznie rutyniarska. Nie kazdy jest Tal, która w ciągu zaledwie 3lat stała się bardzo znana dzieki swojej ciężkiej pracy - o czym wspomina w wywiadach. Ten cień wielkich daje moim zdaniem fałszywe wrażenie, że nic nowego sie nie dzieje w muzyce popularnej.
esflores
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 46
Rejestracja: sierpnia 26, 2006, 9:37 pm
Lokalizacja: Kobierzyn

Postautor: posener » października 20, 2009, 6:31 pm

esflores pisze:Notabene te wszystkie światowe objazdy wielkich sław muzyki mnie powoli zaczynają wychodzić bokiem, zwłaszcza,ze większość tych koncertów jest strasznie rutyniarska. Nie kazdy jest Tal, która w ciągu zaledwie 3lat stała się bardzo znana dzieki swojej ciężkiej pracy - o czym wspomina w wywiadach. Ten cień wielkich daje moim zdaniem fałszywe wrażenie, że nic nowego sie nie dzieje w muzyce popularnej.


Zupełnie tak nie uważam. Muzyka to moja pasja od wczesnych lat siedemdziesiątych i sądzę, że początek nowego tysiąclecia jest najlepszym okresem dla prawdziwego rocka właśnie od lat siedemdziesiatych. Po mrokach lat osiemdziesiątych i odrodzeniu w latach 90' aktualna dekada jest wspaniała. Niemal wszyscy są obecni na scenie. Od legend lat 70' (Stonesi, Beck, Clapton, The Eagles, Allmann Brothers) przez średnie pokolenie (np. Gov't Mule) do młodych nadziei takich jak Derek Trucks czy Joe Bonamassa. Led Zeppelin przypomnieli dzieciakom kto jest najlepszym bandem w historii. Znowu gra się na gitarach, a mistrzowie tego instrumentu są na topie. Główny pień drzewa genealogicznego rocka jest potężny i ma się świetnie. Wymieniłem tylko kilka nazwisk i kapel ale jest masa znakomitych muzyków i muzyki. zaryzkuję twierdzenie, że rock'n'roll dopiero teraz osiągnął pełną dojrzałość i równowagę pokoleń. Jest wspaniale, tylko jak zawsze do nas prawie nic nie dociera. Nie możemy iść na 40-lecie Allmann Brothers Band i zobaczyć w pierwszej linii Warrena, Dereka i Erica lub Billy Gibbonsa. To musi zapierać dech w piersiach i z powodu wspaniałej muzyki i z powodu wzruszenia. Niestety żyjemy w smutnym, buraczanym kraju nad Wisłą, gdzie klaszcze się na jeden, a tego typu muzyka dociera raczej przypadkiem, ale nie ma co narzekać bo 30 lat temu było nieporównywalnie gorzej.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: esflores » października 20, 2009, 7:04 pm

Nie narzekam, narzekałbym gdyby ich nie było. I zostalibyśmy z tym całym elektronicznym chłamem. Niczego nie umniejszając ambitnym artystom ;))).
Może masz rzeczywiście rację i ja mam złą optykę i braki w wiedzy o współczesnej muzyce gitarowej. Muszę się dokładniej rozglądnąć może na tym forum znajdę jakieś nowości.
Z drugiej jednak strony oglądając te wszystkie reuniony i anniversary dopada mnie jednak przykra myśl, że rockandroll to już okropnie wytarta formuła a powrót pokoleniowy dokładnie przypomina równowage pokoleń jak to nazwałeś. Ale na mój stary nos to niczego dobrego nie wróży - przecież wiesz, że najlepsze rzeczy powstawały w warunkach niezgody , zaprzeczenia, buntu, gniewu.
esflores
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 46
Rejestracja: sierpnia 26, 2006, 9:37 pm
Lokalizacja: Kobierzyn

Postautor: posener » października 20, 2009, 7:44 pm

esflores pisze:Z drugiej jednak strony oglądając te wszystkie reuniony i anniversary dopada mnie jednak przykra myśl, że rockandroll to już okropnie wytarta formuła a powrót pokoleniowy dokładnie przypomina równowage pokoleń jak to nazwałeś. Ale na mój stary nos to niczego dobrego nie wróży - przecież wiesz, że najlepsze rzeczy powstawały w warunkach niezgody , zaprzeczenia, buntu, gniewu.


Nie wiem, z wiekiem przestałem wierzyć w rewolucje i jestem zwolennikiem ewolucji. Uważam, że tak jak teraz jest wspaniale i nigdy tak nie było. 30-latkowie wychodzą na scenę z 60-latkami. Mistrzowie otoczeni są należnym szacunkiem, co nie przeszkadza młodym robić swoje, rozwijać dalej tę muzykę. Pamiętasz okres kiedy Tina czy Eric byli niemal zapomniani, poza obiegiem? Tacy wspaniali artyści! A teraz? Z jednej strony The Eagles grają najlepsze koncerty w swojej karierze, z drugiej The Derek Trucks Band wykuwa swoje miejsce w historii rocka. John Paul Jones gra Davem Grohlem, Slash z Jasonem Bonhamem. Co tu burzyć? Młodzi dają witalność, starzy legendę i klasę. Rock'n'roll wrócił na należne miejsce.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Następna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wasze recenzje płyt

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 377 gości