autor: Agatka Malczyk » kwietnia 17, 2009, 9:27 pm
Paweł Brodowski Jazz Forum:
Willie Nelson – legenda amerykańskiej muzyki country i ikona amerykańskiego jazzu Wynton Marsalisem. Dwaj wielcy artyści reprezentują dwa odległe punkty rozległego spektrum, dwa różne, zdawałoby się wykluczające się style, ale w istocie mające wiele wspólnego. Łączy je blues – pień, z którego wyrasta współczesna amerykańska muzyka popularna. Stąd tytuł tej płyty: „Two Men With The Blues”. Jest to spotkanie na szczycie dwóch generacji, pochodzący z Teksasu Willie Nelson ma dziś lat 75, urodzony w Nowym Orleanie Wynton Marsalis o trzydzieści mniej. Ale muzyka, którą tu grają, należy raczej do pokolenia Nelsona, wywodzi się z czasów jego młodości, przełomu lat 40. i 50. Są to korzenie dzisiejszej amerykańskiej muzyki: rock and roll, blues, rhythm and blues, soul, country. Spotkali się po raz pierwszy pięć lat temu w Nowym Jorku na koncercie benefisowym w Lincoln Center (byli tam także Ray Charles i Eric Clapton), a ponownie w tym samym miejscu podczas dwóch wieczorów 12 i 13 stycznia w styczniu 2007 roku. Materiał nagrany podczas tych koncertów wydany został teraz na płycie. W towarzyszącej sekcji jest regularny zespół Marsalisa (to właśnie ci muzycy grali w jego big bandzie rok temu na Torwarze) i stały harmonijkarz Nelsona, Mickey Raphael. Walter Blanding gra na tenorze w twardym stylu teksańskim, Nelson ma krótkie wejścia solowe na gitarze, jego styl miejscami przypomina Django Rei¬n¬hardta. Otwiera płytę wielkomiejski blues Bright Lights, Big City. „Jest to coś w rodzaju big city meets the country” – powiedział Wynton. Mickey naśladuje odgłosy pociągu, a my brzmimy jak klakson samochodu”. Za chwilę Willie nabija szybkie tempo i swoim zdartym, nadwyrężonym głosem, ale bez wysiłku, intonuje Caldonię (sławetny rhythm and blues Louisa Jordana, wykonywany niegdyś przez big band Woody’ego Hermana). Sięga też po ckliwe ballady Hoagy’ego Carmichaela Stardust i Georgia on My Mind. Skoro mowa o Georgii, to nasuwa się myśl, że najdoskonalszym jak dotąd przykładem fuzji jazzu i muzyki country był album Raya Charlesa „Modern Sounds In Country And Western Music”. Oczywiście „Stardust” to tytuł albumu Willie’go Nelsona sprzed 30 lat, jednego z jego największych bestsellerów, na którym Willie śpiewał kilka innych standardów. Na omawianej płycie ujmują spontanicznością kawałki nowoorleańskie: Basin Street Blues i My Bucket’s Got a Hole In It, z długą, marszową solówką bębnów. Muzyka swinguje, a trąbka Wyntona, syna Nowego Orleanu, lśni, jakby grał sam Louis Armstrong. W Ain’t Nobody’s Business Willie i Wynton śpiewają razem i przekomarzają się tak, jak przed laty robili to, z podobnym wdziękiem, Satchmo i Jack Teagarden. Country i jazz, luz, humor i zabawa.
But if you can't sing it you simply have to swing it!
Cause it don't mean a thing if you ain't got that swing!