Michał pisze:Zdzisław Pająk pisze:Dziś dostałem w przesyłce bilet na Claptona 14.08 br w Gdyni.
Zazdroszczę Panu, szczerze zazdroszczę
Nie zazdrość Michale, myślę, że na koncercie Claptona spotkamy się na pewno. A, żeby czas szybciej leciał, to kolejny fragment książki - przypomnam innym forumowiczom, że zapisy jeszcze trwają, choć lista staje się coraz dłuższa, warto więc pomyśleć i może się już teraz zdecydować, czy zarezerwować sobie "Pielgrzyma Rocka" przed koncertem, czy po nim dopiero czekać na ewentualny dodruk.
A teraz fragment dotyczący współpracy Claptona z "najsłynniejszym rock'n'rollowym zespołem świata" (tak niektórzy uważają), czyli z ...
Jak napisał w swojej książce „Stone Alone” Bill Wyman - pierwsze spotkanie późniejszych „Stonesów” Jaggera, Richarda i Jonesa, a także grającego wtedy z nimi Dicka Taylora – z Ericem Claptonem odbyło się już w maju 1962 roku w klubie „Ealing”. Tam spotykali się wszyscy fani R&B, którzy chcieli posłuchać „na żywo” tej muzyki w najlepszym zawodowym wykonaniu Alexisa Kornera i jego grupy „Blues Incorporated”. A że każdy z widowni mógł w odpowiedniej chwili wejść na maleńką estradę i zagrać lub zaśpiewać, przeto nic dziwnego, że wśród chętnych znalazł się Clapton. ...Eric zaprzyjaźnił się wtedy z Brianem Jonesem. Obaj często spotykali się w „SODS Club” w Soho, wspólnie z Dave’m Daviesem i Georgie’m Fame’m – wspominał Wyman. Potem, po przejściu Erica do „The Yardbirds”, obaj mieli wiele okazji aby na siebie trafiać. Czasem też ze sobą pograli. Mimo konkurowania na listach przebojów i w ankietach popularności, muzycy obu grup spotykali się bardzo często – nawzajem się też podsłuchiwali i podglądali na koncertach. W szalejącym „Swingin’ London” wiele było okazji do balowania, zabaw z dziewczętami i ciągnących się długo w noc dyskusji o muzyce. Oficjalna i zarejestrowana pierwsza próba wspólnego występu Claptona i zespołu „The Rolling Stones” odnotowana została jednak dopiero pod koniec 1968. Dokładniej zaś 11 i 12 grudnia, kiedy trwały nocne nagrania telewizyjnego programu „The Rolling Stones Rock’n’Roll Circus”, programu, który wtedy nie ujrzał światła dziennego, a okrzyknięto go później mianem - „najbardziej pretensjonalnego, bombastycznego i kabotyńskiego przedsięwzięcia wszech czasów”. ...Wymyślił to Mick, a nasza grupa to sfinansowała – wspominał Wyman. Przygotowania do tego występu trwały kilka tygodni. Reżyserii podjął się Michael Lindsay-Hogg, znany z realizacji wielu odcinków telewizyjnego programu „Ready! Steady! Go!”. Zaproszenia do występu wystosowano do kilku mniej lub bardziej znanych artystów rock’n’rolla. Zaproszono także widzów, bowiem przedstawienie tego Rock’n’Rollowego cyrku miało odbywać się przed oczami publiczności, która, jak to zakładał Jagger – miała być zafascynowana widowiskiem.
Koncert przed kamerami rozpoczął mało wtedy znany zespół „Jethro Tull”. Lider grupy, flecista i wokalista - Ian Anderson zaśpiewał na żywo, podkład instrumentalny zaś „poleciał” z taśmy. Na zdjęciach filmowych na gitarze „zagrał”, jedyny raz z „Jethro” - Tony Iommi, późniejsza podpora grupy „Black Sabbath”. ... Tony’ego widać gdzieś z tyłu, ale nie można go rozpoznać, bo twarz ma przysłoniętą kapeluszem – wspominał Anderson – Nie pamiętam nawet, czy mu zapłaciliśmy... A potem na maleńką estradę wyszedł specjalnie na tę okazję sklecony zespół. ...To Mick chciał, aby ten wieczór uświetniła super-grupa – wspominał Michael Lindsay-Hogg, reżyser tego widowiska, znany min. z programu „Ready, Steady, Go!” – Najpierw chciał, aby na jej czele stanął Steve Winwood, no więc wszystko robiliśmy, aby ten pomysł zrealizować. Kiedy jednak okazało się to niemożliwe, zaproponowałem Paula McCartney’a i wtedy Mick stwierdził „Lepiej niech to będzie John Lennon”. John zgodził się z entuzjazmem, a jako że był zaprzyjaźniony z Claptonem, ściągnął go na ten koncert. Keith zagrał na basie i w ten sposób gotów był skład grupy „Dirty Mac”... Czwartym muzykiem zespołu, który nazwano także „A.N.Other”, był Mitch Mitchell - perkusista z „Jimi Hendrix Experience”. John zagrał na rytmicznej gitarze i zaśpiewał jeden z nowych utworów „Beatlesów” – „Yer Blues”. ...To było niesamowite, widzieć na scenie razem tyle znakomitości – pamiętał Pete Townshend – Eric miał zupełnie nieprzeniknioną twarz, jeszcze mniej wynikało z twarzy Lennona. Choć znałem go jako człowieka zabawnego i dowcipnego, tego wieczoru był na estradzie całkowicie skupiony... W koncercie tym wzięła też udział Yoko Ono – To była zupełnie zwariowana noc. Zwariowana zwłaszcza dla mnie, bo świat rocka był dla mnie ciągle czymś nowym... W „Rock & Rollowym Cyrku” wystąpili także „The Who”, bluesman z Ameryki – Taj Mahal, śpiewająca „narzeczona” Jaggera – Marianne Faithfull oraz klowni, akrobaci, żonglerzy, połykacz ognia i treser zwierząt, w tym ogromnego syberyjskiego tygrysa i boksującego kangura. Najważniejsi jednak byli „Stonesi”, to dla nich i o nich miał być ten program. Zespół pojawił się na koniec, w ostatni dzień, sporo po północy. Było tak późno, że występu „The Rolling Stones” doczekali się nieliczni, trzeźwi widzowie. A szkoda, bo całkiem nieźle zabrzmiały stare i nowe „kawałki” „Stonesów”: „Route 66”, „Confession The Blues”, „Jumpin’ Jack Flash”, „You Can’t Always Get What You Want”, „Parachute Woman”, „Sympathy For The Devil” i „Salt Of The Earth”. Niestety telewizja ma swoje prawa, wobec czego występy zespołu przerywano, a niektóre utwory wręcz powtarzano i to kilka razy. Nic dziwnego, że publiczność była coraz bardziej znudzona, muzycy mieli też dość. W pewnej chwili Mick Jagger zdjął czarną koszulę i oczom widzów ukazał się wytatuowany na torsie wizerunek diabła. Ale i to nie podniosło temperatury na widowni. Aż wreszcie „Stonesi” opuścili studio i cyrkowe przedstawienie dobiegło końca. Niektórzy sądzili, że na szybko zakończony występ zespołu „The Rolling Stones” miał wpływ nieprzytomny, jak zawsze od wielu miesięcy, Brian Jones, lecz Tom Keylock postawił inną, chyba słuszną diagnozę - Mick z dawał sobie sprawę, że przyćmił go zespół „The Who”...
Życzę przyjemnego oczekiwania na koncert Claptona 14 sierpnia w Gdyni.
Zapraszam takze dziś na audcyję "5 dekad Rock'n'Rolla" o 19,05 - patrz zakładka.
Pozdrawiam wszystkich fanów rock'n'rolla i Claptona w szczególności.