Strona 1 z 1

53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: grudnia 1, 2014, 4:58 pm
autor: rocken
53. Warsaw Blues Night: The Duke Robillard Band
Klub Hybrydy, Warszawa 16.03.2015

Ceny biletów:
- 70zł - w przedsprzedaży
- 90zł - od 25 grudnia
- 100zł - w dniu imprezy

http://www.ticketpro.pl/jnp/muzyka/rock ... -band.html

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: grudnia 1, 2014, 5:47 pm
autor: Stan.Antoskiewicz
To zaiste cudna wiadomość :D
Nie myślałem , że powrócą po latach w to samo miejsce :D
Miałem zamiar zakupić ich na Spring Blues Night , ale w maju to nazbyt drogi kaprys ..

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: marca 17, 2015, 9:06 am
autor: rocken
Koncert powinien się zacząć , gdy się skończył. Słaba pierwsza część koncertu, zespół grał jednak na scenie zero "chemii i napięcia" między muzykami, co miało przełożenie na dość chłodną i powściągliwie reagującą publiczność. Swoje trzy grosze dorzucili akustycy, którzy tego wieczoru słabo sobie radzili z tą materią. Zespół potrzebował niemal 2 godzin, aby się rozkręcić. Pod koniec podstawowego seta kilka bardzo dobrych momentów jazzowo-swingujących. Dobrze, że Duke z zespołem po ponad 2 godzinnym koncercie wyszedł zagrać dwa bluesy na bis, bo były to najlepiej brzmiące i zagrane z odpowiednim ładunkiem emocjonalnym numery tego wieczoru. Szkoda, że do Europy Robillard zabrał tylko Strata którym obsłużył cały koncert i nie mogliśmy posłuchać tego muzyka grającego na gitarze typu semi lub hollow-body.

Mając w pamięci granie i atmosferę kilku wcześniejszych imprez z cyklu WBN, szczególnie znakomity koncert młodszego kolegi Robillarda poruszającego się w podobnej estetyce Sean’a Carney’a, po wczorajszym koncercie pozostał niedosyt.

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: marca 19, 2015, 6:50 pm
autor: Stan.Antoskiewicz
Byłem tam i przyznać się muszę , że nieco zasmuciła mnie ta recenzja Rocken'a , którego szanuję i lubię :)
Rzeczywiście tak to wyglądało , nieco senny początek klimatycznie , nie za głośno , jak w klubie małym gdzieś na małej ulicy np. w Nowym Orleanie , przyćmione światła z dominującym niebieskim ..
Nawet mnie to ujęło , bo z reguły u nas ambicją każdego akustyka jest pokazanie od początku kto tu rządzi .
Mogłem o tym powiedzieć bez wysiłku mojemu koledze , z reguły trzeba mocno się wydrzeć do ucha takowemu.
Średnia wieku czcigodna , acz byli też tacy ..co to przyszli potańczyć i sie pogibać z panienkami oraz drinkiem.
Ja pojechałem poszukać muzyki , Duke'a , spotkać takich samych ludzi .. i znalazłem .
Skąd moje bezkrytyczne podejście do całości ? Bo wiem ile kosztuje zorganizowanie takiego koncertu , bo bardzo lubię nutki wysyłane przez Robillarda ..te niebanalne skale i wędrówki po nich .. :)
Nie podejrzewam też , by tej klasy artysta świadomie ułożył taki scenariusz w celu, niby, zepsucia sztuki.
To się rozwijało i nawarstwiało i polepszało z minuty na minutę , a tych było do naszej dyspozycji grubo powyżej 2 godzin - tak się dozuje dramaturgię i dlatego na koniec ludziom było najmilej , tak ma być :wink:
Coraz więcej świateł , coraz głośniej i żwawiej , coraz więcej radości i kontaktu tak na scenie , jak i pod nią i pomiędzy w/w . Zagrali zawodowo , bez skakania na główkę w tłum , z szacunkiem dla nas i muzyki.
Co do gitary .. Strat był jeden , ale za to jaki ładny i brokatowy :D
Pamiętając poprzedni koncert Duke'a w 2008 roku - brakowało mi bardzo saksofonów Doug'a James'a ..
Ale to już tylko moje prywatne odczucie skrzywionego na punkcie dmuchawców :twisted: :wink:
Był blues i bardzo dużo przy nim jazzu , stąd być może to moje nawiązanie do Nowego Orleanu ? :)
Zawsze będą różne opinie na ten sam temat i ja już sobie lepiej pójdę :wink:
A na każdy kolejny koncert Duke'a pobiegnę z radością , amen.

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: marca 19, 2015, 9:15 pm
autor: Bluesmaster
Stan, podpisuję się pod twoją recenzją. Zawsze wiedziałem, że wrażliwy z ciebie facet.
No, ale teraz... Pięknie, tak z serca. Szacunek.

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: marca 19, 2015, 9:54 pm
autor: rocken
Stan.Antoskiewicz pisze:Byłem tam i przyznać się muszę , że nieco zasmuciła mnie ta recenzja Rocken'a[...]

Ale chyba nie zaskoczyła? :) Przecież podczas naszej sympatycznej rozmowy i wędrówki po koncercie ;) mówiłem to samo, co napisałem na forum.

Początek nie tyle senny, ale po prostu nie kleiło im się to granie. Duke w improwizacjach bardzo schematycznie i jakby trochę nerwowo bez feelingu, jakiego spodziewam się po muzykach tej klasy.
Kapela, jako całość nie mogła mieć u mnie taryfy ulgowej, ponieważ byli to ludzie, z którymi gra od lat, a nie wynajęci europejscy sajdmeni. Zresztą bardzo cieszyłem się na ten skład, bo to ważne nazwiska i ciekaw byłem szczególnie gry perkusisty Mark Teixeira i klawiszowca Bruce Bears'a, których na płytach lubię słuchać. Nie była to jedność i swingująca maszyna w pierwszej części, jakiej się spodziewałem.
W kwestii nagłośnienia problemem nie była głośność tylko miks, który w pierwszej części był słaby. Szczególnie kontrabas akustyk skrzywdził, lepiej zaczęło brzmieć, gdy w ruch poszła elektryczna basówka.
Biegania po scenie też się nie spodziewałem, bo wiedziałem, na co idę, ale wiem jak ta muzyka na pewnym poziomie wykonawstwa potrafi brzmieć i bujać. Co zresztą kilka lat temu na tej samej imprezie udowodnił Sean Carney.

Stan.Antoskiewicz pisze:[...]Skąd moje bezkrytyczne podejście do całości ? Bo wiem ile kosztuje zorganizowanie takiego koncertu[...]

Ja nie jestem muzykiem, redaktorem, dziennikarzem, ani organizatorem koncertów, więc moje wypociny są z pozycji pospolitego bluesfana. Zapłaciłem za bilet i mam prawo poddać własnej ocenie to, co artysta przedstawił na scenie. Sama organizacja nie ma w tej kwestii żadnego znaczenia. Bardzo cenię organizatorów WBN i chciałbym, aby ta impreza odbywała się jak najczęściej, a większości organizatorom polskich imprez bluesowych życzyłbym choć w połowie takiego wyczucia i znawstwa w kwestii doboru wykonawców, miejsca, promocji itp. jaką mają Ci organizatorzy.

Szkoda, że nikt więcej nie ma ochoty napisać o koncercie. W necie znalazłem jedną relację i jak na złość jest zbieżna z moimi wrażeniami. 8)
http://www.rp.pl/artykul/1186680.html

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: marca 20, 2015, 9:16 pm
autor: Stan.Antoskiewicz
Grzesiu Rockenie :D
Bardzo ładnie przedstawiłeś swoje wrażenia , do których masz pełne prawo jako bluesfan , muzyk , człowiek o dobrym guście i potrafiący obserwować/ słuchać .
Napisałem swoje przemyślenia, bo długo nikt Ci nie odpowiedział, nie chciał się podzielić swoimi myślami .
Tak sobie myślę ja , że gdyby każdy ze słuchaczy tam obecnych zechciał coś opowiedzieć tam nieobecnym , byłoby miło i zgodnie z oczekiwaniami zasad forum bluesowego ..
Po przeczytaniu tych ,niby, różniących się relacji emocjonalnych można już wysnuć jakieś wnioski i obrazy .
Chętnie się teraz usunę w cień i poczekam na opowieści kolejne o koncercie Księcia na WBN :) :wink:
Pozdrawiam bardzo , życząc Dobrej Mocy :D

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: kwietnia 30, 2015, 6:36 am
autor: mirekwalczyk
rocken pisze:
Stan.Antoskiewicz pisze:Byłem tam i przyznać się muszę , że nieco zasmuciła mnie ta recenzja Rocken'a[...]

Ale chyba nie zaskoczyła? :) Przecież podczas naszej sympatycznej rozmowy i wędrówki po koncercie ;) mówiłem to samo, co napisałem na forum.

Początek nie tyle senny, ale po prostu nie kleiło im się to granie. Duke w improwizacjach bardzo schematycznie i jakby trochę nerwowo bez feelingu, jakiego spodziewam się po muzykach tej klasy.
Kapela, jako całość nie mogła mieć u mnie taryfy ulgowej, ponieważ byli to ludzie, z którymi gra od lat, a nie wynajęci europejscy sajdmeni. Zresztą bardzo cieszyłem się na ten skład, bo to ważne nazwiska i ciekaw byłem szczególnie gry perkusisty Mark Teixeira i klawiszowca Bruce Bears'a, których na płytach lubię słuchać. Nie była to jedność i swingująca maszyna w pierwszej części, jakiej się spodziewałem.
W kwestii nagłośnienia problemem nie była głośność tylko miks, który w pierwszej części był słaby. Szczególnie kontrabas akustyk skrzywdził, lepiej zaczęło brzmieć, gdy w ruch poszła elektryczna basówka.
Biegania po scenie też się nie spodziewałem, bo wiedziałem, na co idę, ale wiem jak ta muzyka na pewnym poziomie wykonawstwa potrafi brzmieć i bujać. Co zresztą kilka lat temu na tej samej imprezie udowodnił Sean Carney.

Stan.Antoskiewicz pisze:[...]Skąd moje bezkrytyczne podejście do całości ? Bo wiem ile kosztuje zorganizowanie takiego koncertu[...]

Ja nie jestem muzykiem, redaktorem, dziennikarzem, ani organizatorem koncertów, więc moje wypociny są z pozycji pospolitego bluesfana. Zapłaciłem za bilet i mam prawo poddać własnej ocenie to, co artysta przedstawił na scenie. Sama organizacja nie ma w tej kwestii żadnego znaczenia. Bardzo cenię organizatorów WBN i chciałbym, aby ta impreza odbywała się jak najczęściej, a większości organizatorom polskich imprez bluesowych życzyłbym choć w połowie takiego wyczucia i znawstwa w kwestii doboru wykonawców, miejsca, promocji itp. jaką mają Ci organizatorzy.

Szkoda, że nikt więcej nie ma ochoty napisać o koncercie. W necie znalazłem jedną relację i jak na złość jest zbieżna z moimi wrażeniami. 8)
http://www.rp.pl/artykul/1186680.html


A ja jestem elektrykiem i można powiedzieć redaktorem. Od kilku miesięcy prowadzę bloga, którym dziele się pasją do naszych nut. O tym koncercie też pisałem kilka słów - niestety tylko z youtuba

Re: 53. WBN: The Duke Robillard Band

Post: czerwca 29, 2017, 10:32 am
autor: Stoczniowiec
Dobra banda, nieźle grają, byłem na tym koncercie!