wisnia pisze:27.03.(pt.) - Odeon, Białystok
Byłem , widziałem, słyszałem.
Do Blue Machine jakoś nie mam szczęścia. Najpierw kiedy ja przyszedłem na koncert to oni nie przyjechali (awaria busa), potem kiedy oni przyjechali ja nie mogłem (Jesień z bluesem). Idąc dziś do Odeona pomyślałem "do trzech razy sztuka". Na miejscu okazało się że nie do końca może to być prawda. Z powodu braku gitarzysty na scenę wyszedł ... Sebastian Kozłowski. Zamiast
Blue Machine zrobiło się
Devil Machine bo za jakiś czas na scenie pojawił się również ... Krzysiek Gorczak. Obok wyżej wymienionych mogliśmy posłuchać również ... Tomka Kamińskiego. Nie powiem było bardzo interesująco. Harmonijkowe dialogi Tomek - Wiśnia były bardzo smakowite. Obaj harmonijkarze grają w trochę odmiennych stylach dlatego ich muzyczne pojedynki brzmiały bardzo interesująco. A do tego wszystkiego ognista gitara Sebastiana i Krzysiek na wokalu. Piękniutko. Wspólnie zagrali kilka standardów m.in. "Thrill is gone", "Hoochie coochie man". Przy "Little wing" o mało nie spadłem z krzesła. Nie pamiętam tak "harmonijkowej" interpretacji tego utworu. Coś niebywałego. I tak niepostrzeżenie zleciała godzinka koncertu. Podczas przerwy niespodzianka - pojawił się "właściwy" gitarzysta od Blue Machine i ... koncert rozpoczął się od początku - czyli w kilku słowach - najpierw było jam session a potem właściwy koncert. Ale jaki koncert! Okazało się że to co usłyszeliśmy po przerwie to była zupełnie inna jakość. Repertuarowo - mieszanka standardów (Ain't no Sunshine, Missing with the kids, Room to move) i własnych kompozycji z polskimi tekstami. Klimatycznie - mocno zakręcone czasem psychodelicznie, czasem rockowo, czasem bluesowo ale zawsze interesująco i ... wciągająco. To chyba dobre słowo na opisanie tego co muzycy wyczyniali na scenie. Wiele zaskakujących interpretacji, dużo emocji. Przyjemność słuchania jest tym większa im większy jest stopień osłuchania słuchacza z granymi przez zespól utworami. Ponieważ dopiero konfrontacja oryginalnych wykonań z interpretacją Blue Machine daje dodatkową przyjemność.
Wiśnia to jegomość niesamowity. Wiedziałem że jest doskonałym harmonijkarzem a dziś przekonałem się że jest również wybitnym wokalistą. Mocny, donośny głos i ta niesamowicie dramatyczna interpretacja. Oj coś czuję że rodzi się nam nowa bluesowa osobowość. Niesamowicie pozytywnie zaprezentował się dziś basista Aleksander Sroka. Doskonale słyszalne, klarowne mruczenie basu, pełna skupienia twarz i rytmicznie bijący puls zespołu czyli to co w basie najważniejsze. Moje szczere słowa uznania.
Perkusja tak jak lubię tak jak trzeba i tyle ile trzeba. Gitara bez zbędnych bajerów ale rzetelnie i od serca.
Blue Machine to bez wątpienia zespół nietuzinkowy. Niby mają w repertuarze sporo "ogranych" standardów ale ich interpretacja tworzy zupełnie nową jakość.
Serce mi się raduje jak widzę i słyszę młodzież grającą takie cudne dźwięki.