Strona 1 z 1

Jakie plyty wolicie???

Post: kwietnia 4, 2011, 2:06 pm
autor: Robert007Lenert
Zadam takie pytanie. Wolicie plyty ktore w ostaniej fazie produkcji zostaly "dowalone na maxa" czyli cos jak np przedostani Dylan czy najnowsza Metalica, czy takie duzo cichsze chocby nowy Clapton lub jeszcze cichsza Cassandra Wilson, lub bardzo ciche produkcje ECM ? I jeszce jedno. Lubicie jak plyta ma rozbiegowke /mowimy o cd/ czyli 5 sekund ciszy na poczatku, czy jak odpala od zera?

Post: kwietnia 4, 2011, 3:49 pm
autor: RafałS
Zależy od muzyki. Głośność nowego Claptona jest w sam raz dla tego typu (czyli spokojnego) grania. Ciszej już nie lubię, dziwnie się czuję kręcąc mocno gałką w prawo, żeby słyszeć "normalnie". Albumy hardrockowe chcę mieć z trochę podbitym dźwiękiem, żeby od razu była jasność po co się taką płytę włącza. Ale też bez przesady. Za sytuację idealną uważam taką, gdy przez dłuższy czas, pomimo zmiany płyt i rodzaju muzyki nie muszę regulować głośności bo jest ona sensownie dostosowana do typu dźwięków. Nie przepadam za rozbiegówkami, jeśli po włączeniu nie ma wyraźnego dźwięku, to czasem automatycznie podkręcam pilotem głośność i wtedy po 5 sekundach jest przeraźliwe łubu-du.

Post: kwietnia 4, 2011, 4:38 pm
autor: Robert007Lenert
Dziekuje za opinie. Czekam na kolejne.

Post: kwietnia 4, 2011, 4:45 pm
autor: lauderdale
Podobnie jak Rafal i dokladnie z tego samego powodu nie przepadam za rozbiegowkami.
Draznia mnie tez plyty nagrane zbyt cicho.
Najbardziej jednak bez wzgledu na rodzaj muzyki i glosnosc przeszkadza mi brak selektywnosci czyli wtedy gdy nie potrafie wyraznie odroznic poszczegolnych instrumentow. No ale to troche nie na temat.

Pzdr

Post: kwietnia 4, 2011, 4:50 pm
autor: Robert007Lenert
A zbyt glosno? Takie ktore ciezko sciszyc wieczorem bez zachwiania rownowagi balansu. /analogowe potencjometry na samym poczatku nie dzialaja idealnie symetrycznie/

Post: kwietnia 4, 2011, 7:43 pm
autor: Paweł Stomma
Oczywiście to jest problem. Z jednej strony dla mnie taka płyta jak ta Metallica po prostu nie nadaje sie do słuchania. Jest tak dopalona, że własciwie jest na niej tylko bardzo głoośny dźwięk, albo nie ma wcale. Słuchanie jest bardzo męczące. Z drugiej jednak strony, w powodzi mocno "sprasowanych", czyli głośnych płyt, taka cichsza, siłą faktu zaczyna brzmieć anemicznie.
Jednak ta Metallica, to mam nadzieję, zjawisko ekstremalne.
Jeszcze przy tzw. "akustycznym jazzie" to jakoś ujdzie, to elektryczne produkcje, jak sa za ciche - tracą.
Ja najbardziej lubie stare wersje, jeszcze nie zremasterowane. Dźwięk może nie jest tak "ładny", a pasma nie sa tak precyzyjnie poukładane, ale brzmią duzo bardziej naturalnie.
O dziwo, zauważyłem też, że mój 16-sto letni syn, który słucha trash metalu, kupuje i poszukuje w necie starych wersji płyt swoich ulubionych kapel. Jak go spytałem czemu, to mówi, że gitary lepiej brzmią...

Post: kwietnia 4, 2011, 8:20 pm
autor: lauderdale
Robert007Lenert pisze:A zbyt glosno? Takie ktore ciezko sciszyc wieczorem bez zachwiania rownowagi balansu. /analogowe potencjometry na samym poczatku nie dzialaja idealnie symetrycznie/


Tu nie ma problemu , wieczorami sluchawki ...slucham albo dosc glosno albo wcale. Jak muzyka leci za cicho to szkoda czasu bo nie slychac wszystkiego.
W muzyce klasycznej , zwlaszcza gitary; oddech, palce po strunach taki przydzwiek zanim gosciu pociagnie z paznokcia to przykladajac opuszek powoduje taki specyficzny przydzwiek... w jazzie artykulacja ... no nie wiem dla mnie musi byc co najmniej srednio glosno.
Czyli glosniejszy mastering moze byc chyba ze zawiera jakies takie alikwoty , ze sprzet zaczyna charczec w pewnych zakresach nawet jesli muzyka nie jest nastawiona zbyt glosno. Ale to wszystko bardzo subiektywne.

Mozesz napisac dlaczego Cie to ineresuje?

Post: kwietnia 4, 2011, 8:30 pm
autor: Robert007Lenert
Final produkcji nowej plyty. No i nastapily rozbieznosci pogladow na lini ja Serafin :), to robie sonde, by przekonac do swojego...jesli sonda potwierdzi to moje.

Post: kwietnia 4, 2011, 8:34 pm
autor: lauderdale
Robert007Lenert pisze:Final produkcji nowej plyty. No i nastapily rozbieznosci pogladow na lini ja Serafin :), to robie sonde, by przekonac do swojego...jesli sonda potwierdzi to moje.


A probowales przemocy fizycznej ... albo jeszcze lepiej szantazu :) :) :)

Post: kwietnia 4, 2011, 8:38 pm
autor: B&B
Charakter muzyki decyduje o głośności (kompresji).
Natomiast rozbiegówki... lubię :D O ile autor miał taki zamysł, by utwór się "wyłaniał" - nie wiem, skąd tu jakieś wątpliwości? To chyba nie powinna byc sprawa masteringu.
Aha, przerwy między piosenkami to chyba jest standard światowy - 2 sekundy :)

Post: kwietnia 5, 2011, 1:53 pm
autor: Robert007Lenert
lauderdale pisze:
Robert007Lenert pisze:Final produkcji nowej plyty. No i nastapily rozbieznosci pogladow na lini ja Serafin :), to robie sonde, by przekonac do swojego...jesli sonda potwierdzi to moje.


A probowales przemocy fizycznej ... albo jeszcze lepiej szantazu :) :) :)
Wole nie ryzykowac, bo jak wypusci na mnie te wszystkie zombie i inne takie co ma w swoim telewizorze, to moge miec spory problem :lol:

Post: kwietnia 5, 2011, 8:14 pm
autor: TITO
Robert007Lenert pisze:Final produkcji nowej plyty. No i nastapily rozbieznosci pogladow na lini ja Serafin :), to robie sonde, by przekonac do swojego...jesli sonda potwierdzi to moje.


To jest mały problem, bo Ty po drugiej stronie masz Serafina. Ja walczę z perkusistą. Jak mnie wk...ia ten głośny werbel i skacząca stopa. Chyba wyznaczymy sobie pojedynek "W SAM ŁOBIAD". To wszystko jeszcze na etapie miksu, a co będzie dalej?

Post: sierpnia 9, 2011, 9:40 pm
autor: leszekblues
Ja to w ogóle do dzis nie czaje na cholere wymyslili mastering.
Po tym dla mie zawsze brzmi nagranie mniej dynamicznie
Mniej naturalnie

Głosnosc płyt z latami sie zmieniała.

Post: sierpnia 12, 2011, 9:28 am
autor: Jurek Muszynski
RafałS pisze:Albumy hardrockowe chcę mieć z trochę podbitym dźwiękiem, żeby od razu była jasność po co się taką płytę włącza.


Płaci się za to niestety tym, że takiej płyty nie da się słuchać głośno, bo wszystko się zlewa w bolesna masę. Sensownym wydaje mi się robienie dwóch masterów: cichszy na CD, głośniejszy dla mp3. Wkładając płytę, nie ma przecież wielkiego znaczenia głośność poprzedniej - chyba że ktoś korzysta ze zmieniarki, ale to chyba rzadkość obecnie.