Piekne okladki plyt

Wszystko co tyczy się sprzętu audio. Od Hi-fi po High-end. Wasze doświadczenia, problemy oraz testy.

Moderator: mods

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 2, 2009, 12:26 am

Tym razem nie slynna , ale bezsprzecznie znakomita: http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... fexqtaldte
Co Ty na to Nano??
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: nano » kwietnia 2, 2009, 12:37 am

RafałS pisze:Muzyk niszowy, który sam robi sobie w Corelu okładkę płyty dodając do zdjęcia koncertowego tytuł i nazwisko, nie robi gniota, nawet jeśli robi okładkę brzydką. To słowo jest tu nieadekwatne.


Niestety jest to właśnie typowy przykład gniota - ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o kompozycji, importuje do corela(pirackiego jak mniemam) zdjęcie i opisuje to wszystko arialem. Nie jest dla mnie rzeczonym dzieckiem, ponieważ dziecko jest szczere w tym co robi, muzyk ma grać a nie robić okładki - gniot powstaje wtedy, gdy niszowy stwierdza, że potrafi sam zrobić doskonały projekt.
nano
 

Postautor: nano » kwietnia 2, 2009, 12:50 am

Robert007Lenert pisze:Tym razem nie slynna , ale bezsprzecznie znakomita: http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... fexqtaldte
Co Ty na to Nano??


Przestrzeń barw dobrana znakomicie, nie znam tej płyty (muzycznie), ale jeśli muzyka ma coś wspólnego z syntezatorami, to rozchodzące się nierównomiernie fale przypominają oscyloskop - co daje w jakimś sensie pojęcie o zawartości płyty - moim zdaniem - bardzo dobra okładka
nano
 

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 2, 2009, 1:00 am

nano pisze:
Robert007Lenert pisze:Tym razem nie slynna , ale bezsprzecznie znakomita: http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... fexqtaldte
Co Ty na to Nano??


Przestrzeń barw dobrana znakomicie, nie znam tej płyty (muzycznie), ale jeśli muzyka ma coś wspólnego z syntezatorami, to rozchodzące się nierównomiernie fale przypominają oscyloskop - co daje w jakimś sensie pojęcie o zawartości płyty - moim zdaniem - bardzo dobra okładka
Tutaj jestesmy zgodni. A co do zawartosci muzycznej. Plyta znakomita. Jazz nawiazujacy do elektrycznych eksperymentow Milesa Davisa z konca lat 60-tych, ale potraktowany bardzo tworczo!! Liderem tez jest trebacz.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: RafałS » kwietnia 2, 2009, 9:22 am

Byłem kiedyś na koncercie kwartetu Dave'a Douglasa (z Uri Cainem na fortepianie). Spodziewałem się czegoś bardziej eksperymentalnego a to był w sumie dość spokojny akustyczny występ. Najbardziej podobało mi się jak Dave zszedł na chwilę i został sam Uri z sekcją. Ciekawe trio fortepianowe. A Dave to niesamowicie osłuchany facet. Jak mu kiedyś robili "blindfold test" w Downbeacie to wszystko rozcykał bez problemu, co zrobiło na mnie wrażenie. Bo taki Brad Mehldau to nie odróżniał Tommy Flanagana od Hanka Jonesa, czym się wtedy w moich oczach skompromitował...

Przepraszam za lekki offtop, ale to w nawiązaniu do wypowiedzi Roberta o Douglasie. :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 2, 2009, 10:23 am

nano pisze:
RafałS pisze:Muzyk niszowy, który sam robi sobie w Corelu okładkę płyty dodając do zdjęcia koncertowego tytuł i nazwisko, nie robi gniota, nawet jeśli robi okładkę brzydką. To słowo jest tu nieadekwatne.


Niestety jest to właśnie typowy przykład gniota - ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o kompozycji, importuje do corela(pirackiego jak mniemam) zdjęcie i opisuje to wszystko arialem. Nie jest dla mnie rzeczonym dzieckiem, ponieważ dziecko jest szczere w tym co robi, muzyk ma grać a nie robić okładki - gniot powstaje wtedy, gdy niszowy stwierdza, że potrafi sam zrobić doskonały projekt.

I tutaj tez zgadzam sie z Nano. Niszowy muzyk powinien poprosic niszowego speca od okladek. Niech kazdy robi to co umie.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: RafałS » kwietnia 2, 2009, 10:29 am

OK, chodziło mi tylko o to, że nie ma sensu artystyczna ocena czegoś, co z definicji artystyczne nie jest bo jest produktem zastępczym, skutkiem braku gotówki, czasu czy uzdolnionych znajomych.
Wiadomo, ze każdy woli okładkę dobrą od złej i nie będę tutaj w trupa bronił brzydoty, w dodatku hipotetycznej. :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: Selphie » kwietnia 2, 2009, 6:14 pm

Nano, Twój bezkompromisowy sposób wypowiedzi często zraża mnie do nich, ale w tym wypadku muszę się zgodzić ;)

Nie ma takiej siły, która usprawiedliwiałaby wypuszczenie na rynek płytowy okładki z beznadziejną, czy nieprofesjonalną okładką. Tak jak przy wydawaniu książek. Oczywiście kolejowe romanse nie przedstawiają swoją oprawą graficzną wysokiego poziomu, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że kupując sobie np. tomik poezji, trylogię Tolkiena, czy swoją ulubioną książkę - nie zwraca uwagi na edycje, bo treść jest najważniejsza. Poza tym - posiadanie wpływu na wygląd chociażby prostokąta 13x14cm powielonego w tysiącach egzemplarzy i nie wykorzystanie tego faktu należycie jest czystym marnotrawstwem :P

Wyłączając wydawnictwa czysto użytkowe (patrz: Złote Kolekcje, the besty i im podobne) okładki najczęściej niosą ze sobą jakąś treść poza informacyjną, a przynajmniej starają się. Dzisiaj z oceną okładki jest trochę tak, że ocenia się ją jako dobrą, kiedy wpada w oko - tak jak reklamy. Myślę, że to podyktowało podanie w tym temacie niektórych przykładów. Z tym, że nie chcę negować ich znaczenia dla branży projektowania. Kiedyś wielką odwagą było nie umieścić na pierwszej stronie nazwy zespołu, czy tytułu płyty, albo wypuścić na rynek "biały album". Dzięki temu dziś można na okładkach umieścić wszystko... ale nagle przestano korzystać z możliwości.

Nie da się też ukryć, że swoje czasy i swoje gatunki mają charakterystyczne dla siebie poczucie estetyki. Mogą nas przechodzić dreszcze na widok okładki przykładowego Kruka, ale taka okładka została stworzona, bo trafia w gusta twórców tej muzyki i jej odbiorców (mają szczęście, że nie wszystkim). Fani muzyki metalowej bombardowani specyficznym typem grafiki przyjmują ją, bo jest od zawsze wizualnym przedłużeniem tego gatunku muzyki.


Teraz mogę w końcu napisać, jakie okładki ja uważam za piękne. Przyznam, że po pobieżnym rzucie myślami w kierunku mojej płytoteki trudno mi było znaleźć płytę, którą bezsprzecznie określiłabym "piękną". Oczywiście uwielbiam okładki Storma Thorgenson'a, ale gdy się nad tym zastanowię to uwielbienie to jest skutkiem nierozłączności ich z muzyką zawartą na floydowych krążkach. Ze względu na estetykę to co najwyżej te późniejsze - z lat 90: Division Bell, A Momentary Lapse of Reason - spójne, choć już mocno wykombinowane.

Przekombinowanie najczęściej dyskredytuje w moich oczach poszczególne projekty. Odrzucają mnie taktyki lat 80 polegające na umieszczeniu na okładce półnagiej kobiety, żeby produkt lepiej się sprzedawał. No bo co temu Bregovicowi przeszkadzało wydać album z samym białym guzikiem na czarnym tle, jak już chciał być taki dosłowny?! Owszem - liczy się intryga, ale te są po to, aby je wyśledzić, a nie aby rzucały się na nas z zębami (lub żyletkami ;) ).

Poniżej moje typy okładek do tematu. Plusy za konsekwencję i minimalizm środków. Lub - jak w przypadku Badi i Słodkich - za rozbrajające oddanie klimatu albumu lub artysty przez ich własne zdjęcie na okładce - bo moim zdaniem jest coś pięknego w grupce śmiejących się przyjaciół, a już na pewno w przenikliwym spojrzeniu pani Assad ;)



ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
Obrazek



PS Nano popieram Cię nie dlatego, że pochlebnie wyraziłeś się o okładce Afrykańskiego Śniegu (podłechtałeś moje ego tym "przebłyskiem geniuszu", choć nie wiem, czy nie przesadzasz). Przyznaję się bez bicia - nie wiem, co to mora (przynajmniej w odniesieniu do grafiki) i co masz do gradientów - wyszły naturalnie, jak akwarela. Nie uważam jednak, że to ideał - niedociągnięcia widać choćby w typografii.


Pozdrawiam
Katarzyna Joanna Czemplik ;>
Selphie



Dobra muzyka to przede wszystkim emocje
Radio AFERA
Awatar użytkownika
Selphie
blueslover
blueslover
 
Posty: 543
Rejestracja: lutego 3, 2006, 12:01 am
Lokalizacja: Ostrów Wlkp./Poznań

Postautor: 74yaro » kwietnia 2, 2009, 7:21 pm

Selphie pisze:Nie ma takiej siły, która usprawiedliwiałaby wypuszczenie na rynek płytowy okładki z beznadziejną, czy nieprofesjonalną okładką. Tak jak przy wydawaniu książek. Oczywiście kolejowe romanse nie przedstawiają swoją oprawą graficzną wysokiego poziomu, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że kupując sobie np. tomik poezji, trylogię Tolkiena, czy swoją ulubioną książkę - nie zwraca uwagi na edycje, bo treść jest najważniejsza. Poza tym - posiadanie wpływu na wygląd chociażby prostokąta 13x14cm powielonego w tysiącach egzemplarzy i nie wykorzystanie tego faktu należycie jest czystym marnotrawstwem :P



Ja zaprzeczę, gdyż kupując książkę nie zwracam wielkiej uwagi na okładkę, jedyne co mnie interesuje to sama treść i jaka jest jakość papieru. Podobnie jest z okładkami płyt. Nie szukam tam dzieł sztuki, od tego mam galerie i muzea. Gdybym wiedział że poszukiwane są dzieła sztuki, to nie umieściłbym żadnej okładki. Okładka nie musi być dziełem sztuki, żeby mi się podobała. Podoba mi się okładka z żyletką (świetnie pasuje do tytułu płyty) ale nie uważam tego za dzieło sztuki i na odwrót, uważam prace Picassa za dzieła sztuki ale wiekszośc z nich mi się nie podoba.

PS. Selphie z okładek przez Ciebie umieszczonych jedynie podoba mi się ta do płyty Mari Boine. :P
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 2, 2009, 7:38 pm

Na wstepie napisalem. Okladka i muzyka tworza dla mnie calosc. To stanowi plyte. W dobie cd znaczenie okladek zmalalo /nawet doslownie :) /, nadal jednak nie cierpie nagiego krazka bez okladki. A teraz plyta ktora kocham jako calosc : http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... fuxqq5ldje

Tutaj zarowno projekt graficzny jak i muzyka sa dzielem jednej osoby. Panie i Panowie: Captain Beefheart!!!
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Gość » kwietnia 2, 2009, 8:10 pm

No to pojechaliście rozbierając wszystko na części składowe...
Piękne to piekne...brzydkie to brzydkie..
........................
W absolutnym przeciwieństwie do Yaro okładki są dla mnie niemalże równie ważne co same płyty. Myślę że większość "starszaków " zbierających przez wieki winyle zrozumie o co mi idzie.
Zapach koperty , grubość..wszelkie odcienie ....wkładki...etc..
Taaa.....najpierw taka płyta była obwąchiwana...pózniej dokladnie przejrzana....dokładnie tzn dokładnie....tu bielszy promyk aniżeli na odwrocie...tam czyjaś postać przysłonieta...zawiera ów przepis na psychodeliczne sniadanie czy tez nie....co sie stanie gdy zmoczy się taką koperte wodą / nie wiecie? idzie o Led Zeppelin /....ileż różnych wersji tej samej okładki zespół wydał / In Trough The Out Door - miałem wszystkie /...dlaczego wycofano ze sprzedazy z takim a nie innym projektem hehe..Skynyrd i wiele innych / ..dlaczego zasadniczą okładke przysłaniano inną np papierową...?....dlaczego na amerykańskim wydaniu nie zamieszczono fotki gołej baby a na europejskim juz jest...dlaczego nie ma żadnej nazwy..nic..?? dlaczego nie podano oryginalnego składu a zgrabnie konstruowano obrazkowe zagadki...;na pierwszy rzut oka rozpoznawałem holendra , amerykanina , anglika , wlocha czy niemca / mówię o analogach.../ W ogromnej wiekszości to nie były dzieła..to były arcydzieła dopelnione takąż muzyką...
Wszystko ma swój czas...dziś dla wielu obudowa nie ma znaczenia..ważny jest plik...niestety..ale to juz nie mój problem..
Rozbieranie i ocenianie tegoż przez pryzmat fotki , ilości nalożonej farby...prostoty lub niepojętej złożoności szaty graficznej plyty po prostu mnie śmieszy...Żal mi tych z Was , ktorym nie było dane przeżyć tego co ja , gdy wracałem z wrocławskiej giełdy z amerykańskim , ROZKŁADANYM analogiem Rossington Collins Band ..np...
..............................................................
Dlatego kolekcjonuję wszystkie wydania japońskie ukochanych bandów , wszystkie card sleevy , tzw minivinyle cd , boxy. . ..edycje limitowane ze zmienionymi okładkami ...piękne koreańskie przedruki analogów i takie tam....
Są namiastką tego co było ...w tamtym , chyba jednak "bogatszym" świecie...nie było googlowania...informacje utrwalały sie we łbie prosto z okładek płyt...
..............................................................................................................
i powtórzę - były równie ważne jak muzyka...
Mam przyjaciela - znawcę tzw sztuki ; zawodowca...heh..stary juz facet ale gdy pokazuje mu cudnie wydany Fragile ..popłakuje cichutko...To była -jest , jego ukochana płyta ..i okladka...kiedy zgrywałem mu całych Yesów na nośnik mp3..rzucił..nasz świat Pawle juz się skończył....nie mam miejsca na płyty...

A to Nano że jednym z przedmiotów Twoich studiów było cos o czym wyżej piszesz nic nie znaczy...kompletnie nic..bez urazy..:wink: :wink: To oczywiście ZAZNACZAM - moje subiektywne zdanie...heh..
.............................
Off top..polecam Wyspy Bezludne - W. Łysiaka albo / jesli macie do tego dostęp / Malarstwo Bialego Czlowieka , również Łysiaka.... :wink: :wink: Potrafi nazwać nienazwane bez matematycznej destrukcji...

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie :D :D :D :D :D
Gość
 

Postautor: Gość » kwietnia 2, 2009, 8:11 pm

Robert007Lenert pisze:Na wstepie napisalem. Okladka i muzyka tworza dla mnie calosc. To stanowi plyte. W dobie cd znaczenie okladek zmalalo /nawet doslownie :) /, nadal jednak nie cierpie nagiego krazka bez okladki. A teraz plyta ktora kocham jako calosc : http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... fuxqq5ldje

Tutaj zarowno projekt graficzny jak i muzyka sa dzielem jednej osoby. Panie i Panowie: Captain Beefheart!!!

....................
pisaliśmy Robercie w tym samym czasie..
pozdr :D
Gość
 

Postautor: nano » kwietnia 2, 2009, 9:15 pm

74yaro pisze:Ja zaprzeczę, gdyż kupując książkę nie zwracam wielkiej uwagi na okładkę, jedyne co mnie interesuje to sama treść i jaka jest jakość papieru. Podobnie jest z okładkami płyt. Nie szukam tam dzieł sztuki, od tego mam galerie i muzea.


Gratuluję :D

A teraz odpowiedz mi na pytanie, jeśli muzykę będą sprzedawali na pendrajwach, takich maleńkich, na których już nic nie zmieścisz, tylko maleńki napis "nazwa zespołu" i już będziesz miał całą szufladę takich samych pendrajwów, to ciekawie będzie zaglądać do takiej szuflady?

Do Pawła Michaliszyna - ja wiem, że nie ma nic wspólnego, tyle, że ktoś koniecznie się chciał tego dowiedzieć :D
nano
 

Postautor: 74yaro » kwietnia 2, 2009, 9:46 pm

nano pisze:
74yaro pisze:Ja zaprzeczę, gdyż kupując książkę nie zwracam wielkiej uwagi na okładkę, jedyne co mnie interesuje to sama treść i jaka jest jakość papieru. Podobnie jest z okładkami płyt. Nie szukam tam dzieł sztuki, od tego mam galerie i muzea.


Gratuluję :D

A teraz odpowiedz mi na pytanie, jeśli muzykę będą sprzedawali na pendrajwach, takich maleńkich, na których już nic nie zmieścisz, tylko maleńki napis "nazwa zespołu" i już będziesz miał całą szufladę takich samych pendrajwów, to ciekawie będzie zaglądać do takiej szuflady?



Pudło :wink:
Nie interesują mnie pendrajwy, zbieram tylko CD, bo lubię mieć płytę z książeczką.
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: nano » kwietnia 2, 2009, 9:52 pm

74yaro pisze:
Pudło :wink:
Nie interesują mnie pendrajwy, zbieram tylko CD, bo lubię mieć płytę z książeczką.


Spoko,
Ja natomiast lubię piękne rzeczy i drażni mnie jak kawał porządnej muzyki jest opakowany w tandetną okładkę
nano
 

Postautor: 74yaro » kwietnia 2, 2009, 9:57 pm

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:........................
W absolutnym przeciwieństwie do Yaro okładki są dla mnie niemalże równie ważne co same płyty. Myślę że większość "starszaków " zbierających przez wieki winyle zrozumie o co mi idzie.
Zapach koperty , grubość..wszelkie odcienie ....wkładki...etc..
Taaa.....najpierw taka płyta była obwąchiwana...pózniej dokladnie przejrzana....dokładnie tzn dokładnie....tu bielszy promyk aniżeli na odwrocie...tam czyjaś postać przysłonieta...zawiera ów przepis na psychodeliczne sniadanie czy tez nie....co sie stanie gdy zmoczy się taką koperte wodą / nie wiecie? idzie o Led Zeppelin /....ileż różnych wersji tej samej okładki zespół wydał / In Trough The Out Door - miałem wszystkie /...dlaczego wycofano ze sprzedazy z takim a nie innym projektem hehe..Skynyrd i wiele innych / ..dlaczego zasadniczą okładke przysłaniano inną np papierową...?....dlaczego na amerykańskim wydaniu nie zamieszczono fotki gołej baby a na europejskim juz jest...dlaczego nie ma żadnej nazwy..nic..?? dlaczego nie podano oryginalnego składu a zgrabnie konstruowano obrazkowe zagadki...;na pierwszy rzut oka rozpoznawałem holendra , amerykanina , anglika , wlocha czy niemca / mówię o analogach.../ W ogromnej wiekszości to nie były dzieła..to były arcydzieła dopelnione takąż muzyką...
Wszystko ma swój czas...dziś dla wielu obudowa nie ma znaczenia..ważny jest plik...niestety..ale to juz nie mój problem..
Rozbieranie i ocenianie tegoż przez pryzmat fotki , ilości nalożonej farby...prostoty lub niepojętej złożoności szaty graficznej plyty po prostu mnie śmieszy...Żal mi tych z Was , ktorym nie było dane przeżyć tego co ja , gdy wracałem z wrocławskiej giełdy z amerykańskim , ROZKŁADANYM analogiem Rossington Collins Band ..np...
..............................................................
Dlatego kolekcjonuję wszystkie wydania japońskie ukochanych bandów , wszystkie card sleevy , tzw minivinyle cd , boxy. . ..edycje limitowane ze zmienionymi okładkami ...piękne koreańskie przedruki analogów i takie tam....
Są namiastką tego co było ...w tamtym , chyba jednak "bogatszym" świecie...nie było googlowania...informacje utrwalały sie we łbie prosto z okładek płyt...
..............................................................................................................
i powtórzę - były równie ważne jak muzyka...
Mam przyjaciela - znawcę tzw sztuki ; zawodowca...heh..stary juz facet ale gdy pokazuje mu cudnie wydany Fragile ..popłakuje cichutko...To była -jest , jego ukochana płyta ..i okladka...kiedy zgrywałem mu całych Yesów na nośnik mp3..rzucił..nasz świat Pawle juz się skończył....nie mam miejsca na płyty...


Ja też lubię ładnie wydane płyty i rzeczywiście nie ma co porównywać vinyli z płytami CD i chętnie bym powiększył swoją kolekcję o więcej wydań japońskich niż mam, czy innych ładnie wydanych ale najczęściej wygrywa to, że za cenę jednego ładnie wydanego CD mam 2-3 w zwykłym pudełku. Jest to dla mnie ważne, gdyż nie mam jeszcze wielu wspaniałych płyt i w tym momencie muzyka wygrywa z ładnym opakowaniem.
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: B&B » kwietnia 3, 2009, 6:22 am

Mam do okładek podejście podobne jak yaro - fajnie jak fajna, ale nie najważniejsza.

Ale dodam jeszcze taką sprawę: strasznie mnie denerwuje, gdy jakiś dziennikarz muzyczny, radiowy czy prasowy, opisując płytę skupia się na 'wspaniale wydanym krążku', 'nowoczesnym i funkcjonalnym digipacku', 'obszernej wkładce, której zawartość doskonale opisuje muzykę' - a o muzyce ledwie 2-3 zdania. I co raz więcej takich "recenzji" czytam i słyszę :twisted:
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Gość » kwietnia 3, 2009, 9:16 am

B&B pisze:'obszernej wkładce, której zawartość doskonale opisuje muzykę' - a o muzyce ledwie 2-3 zdania. :twisted:

.....................................
noo fajnie..fajnie....fachowców przybywa jak mrówków.. :wink: :wink:
Gość
 

Postautor: RafałS » kwietnia 3, 2009, 9:46 am

Przekonaliście mnie. Tzn. przykład Roberta i Selphie uzmysłowił mi, że muzyk niszowy też może sobie pozwolić na klasową okładkę i w związku z tym - mamy prawo takiej od oczekiwać. Tym samym nie będę już stosował taryfy ulgowej wobec artystów z mniejszym budżetem. A byłem wcześniej taki wyrozumiały... :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 6, 2009, 10:32 am

RafałS pisze:Przekonaliście mnie. Tzn. przykład Roberta i Selphie uzmysłowił mi, że muzyk niszowy też może sobie pozwolić na klasową okładkę i w związku z tym - mamy prawo takiej od oczekiwać. Tym samym nie będę już stosował taryfy ulgowej wobec artystów z mniejszym budżetem. A byłem wcześniej taki wyrozumiały... :)
Wazne by nie robic czegos o czym nie ma sie zielonego pojecia. Ta zasada jest uniwersalna.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 8, 2009, 7:57 pm

W moim odczuciu kolejna swietna okladka znakomitej plyty : http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... ftxq8kldse
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Rafal_blues » kwietnia 14, 2009, 2:24 pm

ja osobiscie "czesto mam do czynienia" z mysleniem takim, ze kiedy pewien meloman wchodzi do sklepu z plytami zwraca uwage na swietna okladke plyty, ale potem twierdzi, ze jej nie kupi bo to taki a nie inny zespol czy krazek (nie ujmujac artystom oczywiscie)...a wiec chyba okladka rzecz bardzo wazna ale (na szczescie) nie zawsze najwazniejsza :mrgreen:
On the next train south...
Awatar użytkownika
Rafal_blues
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1429
Rejestracja: kwietnia 8, 2009, 11:05 am
Lokalizacja: Kwidzyn

Postautor: Robert007Lenert » kwietnia 16, 2009, 12:41 am

Kolejny fantastyczny album ubrany w interesujaca okladke: http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=am ... frxq8gldae
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: RockOnCellBlock » kwietnia 16, 2009, 9:23 am

a to może taka jeszcze:
Capt Soularcat - The Rise
Obrazek
Nina Sawicka.
Last fm
Awatar użytkownika
RockOnCellBlock
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5002
Rejestracja: lipca 27, 2008, 1:01 pm
Lokalizacja: Opole/Kraków

Postautor: kazek » kwietnia 23, 2009, 2:43 pm

Obrazek

Grateful Dead
Awatar użytkownika
kazek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2825
Rejestracja: lipca 13, 2007, 9:13 pm
Lokalizacja: wola batorska/niepołomice/małopolska

Postautor: leszekblues » stycznia 29, 2010, 11:32 pm

nano pisze:
Robert007Lenert pisze:A kto Ci zabronil pokazac Twoje typy?? Okladki, ktore wedle Twojej opinii zasluguja na uwage.


Oczywiście nikt mi niczego nie zabraniał :D Jedyną okładką w moim mniemaniu, która zasługuje na uwagę jest w tym zestawieniu okładka płyty Budki Suflera. Teraz coś, co może co niektórych zszokować - o niebo lepsza jest od tych prezentowanych tutaj, okładka Waszej płyty "afrykański śnieg", oczywiście i w przypadku tego projektu doszukać się można kilku drobnych "wykroczeń" w stylu niedoskonałego gradientu, wyraźnie widocznej mory itd, jednak czuje się powiew pewnego geniuszu twórczego wobec którego te niedoskonałości techniczne przestają mieć znaczenie- no i ta obezwładniająca wręcz prostota przekazu, to jest to, no chyba, że kogoś obezwładnia odlepiany banan, lub rozsuwany zamek.


".... w stylu niedoskonałego gradientu, wyraźnie widocznej mory itd, jednak czuje się powiew ...."

Dzieki za nowe terminy
To sa jakies jaja czy cheć oznajmienia swiatu o poznanych nowych słówkach?
:twisted:
Chłopaki prosciej wszak nie kazdy malarz rzezbiarz itp
To co moze kazdy ma rzucac terminologia danego zawodu na tym forum?
Uwielbiam prosty przekaz ...
To jest dopiero sztuka

Tak sobie mysle ogladajac te okładki
Sa schematy towrzenia ich
1.ze zdjec
2.gafiki
3.Miks obu tych wyżej
NO i caaaaaaaała fura przedstawijaca danego muzyka np z gitarą lub całej kapeli Fuj
Kolejna sprawa to trzcionki
Mam w łapie taką płytę , gdzie dany rodzaj , charakterystyczny bardzo , wystepuje na bardzo wielu okładkach
leszekblues
 

Postautor: posener » marca 18, 2012, 6:17 pm

Właśnie zaczynam mentalnie i technologicznie przygotowywać się do przejścia na słuchanie i przechowywanie muzyki w formie plików. Podchodzę do tego spokojnie i być może minie kilka lat zanim to zrobię ale wygląda na to, że jest to proces nieunikniony. Jeżeli chodzi o jakość już w tej chwili spokojnie osiągalna jest przynajmniej jakość tradycyjnej CD, a przecież przed nami przejście na "gęstsze" formaty. Dla mnie głównym problemem do przezwyciężenia są właśnie okładki, książeczki czyli ta cała "fizyczność". Nie wyobrażam sobie zczytywania tego z ekranu kompa. Gdyby w przyszłości do cyfrowo dystrybuowanej muzyki była możliwość zakupienia poligrafii, to na pewno bym z niej korzystał. Być może większość z nas nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy ale płyta CD właśnie rozpoczęła powolne umieranie. A w ogóle temat zasługuje na odrębną zakładkę. Może są wśród nas forowicze technologicznie i empirycznie zaawansowani w tej kwestii?
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: Robert007Lenert » marca 19, 2012, 5:33 pm

To prawda, ze CD zaczyna powoli umierac, ale Lp przezywa wskrzeszenie. A format plyty winylowej daje duze mozliwosci projektantom okladek. Ja nie przejde na pliki... jednak lubie swiat dotykalny :)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: posener » marca 19, 2012, 6:59 pm

Dzisiaj nabyłem między innymi takie winyle jak "Krzak Blues Rock Band live" z warszawskiej Riviery i "Mobilization" Johna Portera i przypomniało mi się całe to misterium z czarnymi płytami :D Na dodatek uświadomiłem sobie, że koncert Portera został zarejestrowany w poznańskim klubie Browar i bardzo prawdopodobne, że na nim byłem, ponieważ starałem się być na każdym koncercie Porter Band w Poznaniu.
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Postautor: posener » marca 19, 2012, 7:27 pm

W moim wieku ma prawo mi się co nieco zacierać, poza tym zawsze staram się patrzeć w przyszłość a nie przeszłość ale po napisaniu poprzedniego wpisu przypomniałem sobie, iż byłem świadkiem prawdziwego debiutu Manaamu i Porter Bandu na Muzycznym Campingu w Lubaniu. Tak, tak, najpierw był Lubań, z którego mali ludzie wypędzili rocka, a skorzystał na tym Jarocin. Poniżej zamieszczam linka do świetnej galerii zdjęć z Lubania '79, w którym uczestniczyłem.

http://schabowski.luban24.pl/photo?id=268

http://schabowski.luban24.pl/1,18,4,kategoria.html
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

PoprzedniaNastępna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Kącik Audiofila

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 109 gości