Treść Audycji 14.11.11'

Obrazek "Okolice Bluesa" Andrzeja Jerzyka. Słuchajcie w każdy poniedziałek o 23:00! Radio Centrum Kalisz 106.4 - http://www.rc.fm

Moderator: mods

Treść Audycji 14.11.11'

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » listopada 8, 2011, 9:11 pm

14-listopada, poniedziałek godzina 23:00 Radio Centrum Kalisz (106.4) i "Okolice Bluesa"

Kiedy 10-pażdziernika Sebastian Żwan z Warszawy był Gościem "Okolic Bluesa", poprosiłem Sebastiana o przygotowanie paru audycji w sensie zaproponowania Wykonawców, ułożenia audycji - playlisty utworów. No i właśnie cała ta godzina wypełniona będzie dżwiękami zaproponowanymi przez Sebastiana i ufam, że bardzo przypadnie Wam do gustu.

Zagrają dla nas:

01. Brainbox
02. Dave Meniketti
03. Spooky Tooth
04. The Zombies
05. Granikus
06. Elias Hulk

Zapraszam do słuchania oraz rozmów i komentarzy podczas emisji programu na tej stronie.
Telefon Radio Centrum Kalisz: 062/ 503 10 64

Do miłego usłyszenia w poniedziałek o 23:00! :)
Ostatnio zmieniony listopada 10, 2011, 12:58 pm przez Andrzej Jerzyk`e, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: sebastian. » listopada 8, 2011, 10:09 pm

Ja też serdecznie zapraszam=)
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Brzoza » listopada 8, 2011, 10:35 pm

Tez mam ostatnio faze na Brainbox :)
Moja audycja w Radiu SAR --> www.trojwymiar.radiosar.pl
wtorki o 21:00 | Adam Brzeziński
http://blues.com.pl/viewforum.php?f=87
Awatar użytkownika
Brzoza
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6369
Rejestracja: października 29, 2009, 11:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: sebastian. » listopada 8, 2011, 10:45 pm

Słyszałem :P
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » listopada 8, 2011, 11:14 pm

Mam nadzieję że tym artykułem Sebastiana Żwana nie wprowadzę targowicy, ale przeczytałem go z uwagą i postanowiłem umieścić także i tutaj. Jeżeli zawiąże się dyskusja, to bardzo fajnie, tylko oby była merytoryczna i przyjazna. Dodam tylko że o tyle jest to ciekawe, że autor Sebastian Żwan, ma dopiero 21 lat.

GWIAZDY ROCK’N’ROLLA - żródło: Magazyn (www.mgzn.pl)

Od jakiegoś czasu obserwuję ogromną lekkość w przyklejaniu (sobie) etykiety z napisem rock’n’roll. Mam tutaj na myśli zespoły, które z tym gatunkiem de facto nie mają wiele wspólnego, za to z dumą mówią, że „ich muzyka to po prostu rock’n’roll”. Nie!

Żadne trashowe gnioty nie są godne takiego znamienitego określenia. Wielu obecnych artystów chciałoby żyć w czasach świetności rock’n’rolla i wielu z nich marzy o tym, by stanąć w jednym rzędzie z Little Richardem i Jerry Lee Lewisem. Tak się jednak nie stanie, a to za sprawą nieubłaganego upływu czasu i braku odwagi u kolejnych pokoleń muzyków. „Młodzi” (czy też „koty”) boją się eksperymentować (nawet, jeśli sprawiają pozory, że to robią), uderzać w niszę, płynąć pod prąd, przeciwstawiać się pochłaniającej rynek komercji. Rock’n’roll to dla nich puste słowa, ale dobrze się sprzedają, więc je sobie zawłaszczają. Na czym polega magia tej muzyki, która na dobre zawładnęła światem w latach pięćdziesiątych?

Przede wszystkim na korzyść rock’n’rolla przemawiały ówczesne uwarunkowania kulturowo-polityczne. Mam tu na myśli sytuację Stanów Zjednoczonych. Właściwie całe lata pięćdziesiąte to okres urzędowania konserwatywnego prezydenta generała Eisenhowera. Społeczeństwo amerykańskie było zastraszane przez węszącego komunistyczne spiski niemal wszędzie senatora McCarthy’ego. „Staroświeckie” podejście do wychowywania młodych, budowanie imperialistycznej pozycji kraju i południowy (rodem jeszcze sprzed Lincolna) wzorzec życia przykładnego Amerykanina. Takie były Stany w latach pięćdziesiątych. Buntownik z dziurawymi jeansami nie miałby tam swojego miejsca. Ba… Wysmarowane brylantyną czupryny uważane były za obrazoburcze odstępstwo od „normy”. W tym wszystkim jedyną słuszną muzyką (i jedyną, która dostawała czas antenowy w legalnych radiostacjach) była na swój sposób patriotyczna muzyka południa – country – oraz coś, co nazwalibyśmy dziś popem, a co polegało na wyeksponowaniu talentu wokalnego piosenkarza ubranego zazwyczaj w smoking z białą marynarką. W Nowym Orleanie czarnoskórzy obywatele, których niestety wciąż prześladowano, „obrażali Boga i ojczyznę” grając (już od dawna) jazz. Ta nonkonformistyczna „plaga” rozprzestrzeniła się na całą deltę Missisipi i wymieszała ze swoim młodszym bratem – bluesem. O rozwoju bluesa i jazzu oraz ich wzajemnym oddziaływaniu można pisać opasłe tomy. To właśnie zredukowane bluesowe akordy położyły podwaliny pod rock’n’rolla.

Zmęczona powszechną sztucznością (zgniłym konserwatyzmem) młodzież coraz częściej stawała w opozycji do Stanów Zjednoczonych. Ta swoista opozycja najlepiej sprawdzała się na płaszczyźnie sztuki. Zawrotną (i krótką) karierę zrobił James Dean ze swoim imagem buntownika. Bluesmani zdobyli Chicago. Salinger napisał „Buszującego w zbożu”. W 1954 pewien kierowca ciężarówki z Memphis zarejestrował swoje pierwsze nagranie. O tym co zrobił Elvis Presley dla całej Ameryki najlepiej mówią dwa zdania wypowiedziane prze Jimmy’ego Cartera na pogrzebie Króla: „Jego muzyka, jego osobowość zmieniły oblicze amerykańskiej kultury. Elvis Presley był symbolem buntowniczego ducha naszego narodu.” Dzisiaj nie ma zapotrzebowania na drugiego Elvisa. Po pierwsze dlatego, że obecnie na swój sposób wszyscy jesteśmy buntownikami. Właściwie nie ma jakichś absurdalnych ograniczeń w świecie kultury. Nie narzuca nam się konkretnego światopoglądu. Padają kolejne zakazy w sferze obyczajowej. Przeciwko komu miałby się buntować Elvis dwudziestego pierwszego wieku. Po drugie, chyba niewielu odbiorców postanowiłoby lokować swoje pieniądze w dwóch Elvisów. Król się wciąż świetnie sprzedaje i po prostu nam wystarcza.

Bardzo szybko obok Elvisa stanęli Little Richard (przez wielu uważany za prawdziwego króla gatunku), Jerry Lee Lewis, Chuck Berry, Roy Orbison, a potem przybyli Wyspiarze i to oni starali się dyktować kierunki rozwoju rock’n’rolla w latach sześćdziesiątych. The Rolling Stones, The Pretty Things, The Yardbirds czy The Animals to tylko niektóre spośród tych grup, które najmocniej dały popalić Elvisowi i jego dworowi. W porównaniu z nimi Elvis był tylko grzecznym chłopcem, czyli niejako stał się tym, przeciwko któremu wystąpił. Twórczość chłopaka z Memphis zdecydowanie się wygładziła po jego pobycie w wojsku. Po roku 1958 coraz bardziej nabierał „sinatrowskich” nawyków i odszedł niejako od czystej formy rock’n’rolla. Złośliwi powiedzą, że wraz z zaciągnięciem się do woja Król umarł.

Ta wyspiarska odmiana rock’n’rolla dumnie nazwała się rhythm and bluesem. I tak Ameryka brnęła przez lata sześćdziesiąte dwubiegunowo. Z jednej strony były nieco wypalające się amerykańskie gwiazdy, z drugiej – niekończąca się brytyjska inwazja świeżej energii i pomysłów. Paradoksem jest to, że po latach spośród tych amerykańskich gwiazd na topie utrzymał się jedynie Johnny Cash grający gdzieś po środku między country a rock’n’rollem.

Na samych Wyspach w latach sześćdziesiątych rock’n’roll powoli dokonywał żywota. Przepotężna machina o nazwie The Who i wspierająca ją lojalna armia modsów skutecznie zwalczały „relikty” minionej (według nich) epoki rock’n’rolla. Ten spór rewelacyjnie obrazuje film Quadrophenia. Muzyka wywoływała wówczas realne emocje, które przekładały się na styl bycia (nie tylko ubioru). Zespoły niejako dyktowały swoim wyznawcom, jak mają patrzeć na świat. Żaden dzisiejszy zespół nie osiągnął tego i nie ma na to szans.

Zmieniała się Ameryka i zmieniał się świat. Nieco świeżości do amerykańskiej polityki wniosła prezydentura JFK oraz działalność Martina Luthera Kinga. Społeczeństwo USA zwątpiło w swój konserwatywny model widząc bezsens wojny w Wietnamie. Wolność obyczajów stawała się faktem z dnia na dzień, niemal z postępem geometrycznym. Szczytem i niestety końcem tej wolności był rok 1969. Szczytem, bo festiwal w Woodstock był demonstracją pokoju, miłości, szczęścia, wolności, równości i wyzwolenia, w której wzięło udział około pół miliona ludzi. Końcem, bo od jakiegoś czasu terroryzująca społeczeństwo banda Mansona uderzyła z siłą, która wstrząsnęła światem. W wyjątkowo bestialski sposób zamordowano Sharon Tate wraz z trójką jej towarzyszy. Rozpoczął się inkwizycyjny publiczny „proces” i prześladowanie Romana Polańskiego. Zadano cios, którego nikt się nie spodziewał. Ameryka umarła.

Umarł też prawdziwy rock’n’roll. Po 1969 rozpoczęła się era hard rocka i miała potrwać aż do 1980. Gwiazdy rock’n’rolla popadły w niebyt. Niektórzy artyści postanowili dostosować się do zmieniających się czasów, co niewątpliwie poskutkowało ich sukcesem kasowym. The Rolling Stones odeszli od kanonów rock’n’rolla i zaadaptowali maniery wielu gatunków muzycznych. Świetnie zrozumieli prawa rynku i to właśnie sprawiło, że dziś The Rolling Stones to marka równa z Apple czy Coca Colą. Elvis odszedł nie błyszcząc przed śmiercią swoim dawnym blaskiem. A co z resztą? Niewielu zdaje sobie sprawę, że The Animals, The Yardbirds, The Pretty Things, The Who istnieją do dziś! Z wyjątkiem The Who zespoły te nie są w stanie zapełnić stadionów albo nawet dużych sal koncertowych. Grają niewielki koncerty w klubach. Dlaczego tak jest? Ponieważ to oni mogą nazywać się grupami rock’n’rollowymi (czy też rhythm’n’bluesowymi). Nie odeszli od swoich korzeni i grają bezkompromisową muzykę, co niestety przypłacili kasową porażką. Zapomniałbym… Jerry Lee Lewis, Chuck Berry, Little Richard też jeszcze żyją. I od czasu do czasu też starają się dawać koncerty. Wychodzi im to jednak – pewnie za sprawą wieku – marnie.

Drodzy Muzycy Naszych Czasów, nie poniewierajcie słów rock’n’roll. Ta piękna karta w historii muzyki jest zapisana do końca. Możecie starać się ją jedynie odtwarzać, ale nie z takim skutkiem jak robili to ci, co przed Wami. Tamte czasy minęły, a upierając się przy tym, że gracie rock’n’rolla obrażacie mistrzów, bez których byście nie istnieli.

Sebastian Żwan
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: Brzoza » listopada 8, 2011, 11:33 pm

Sebastian, świetny tekst! Pozwolisz, że umieszczę go mojej stronie audycji? Byłby to bardzo fajny gościnny wpis :)
Moja audycja w Radiu SAR --> www.trojwymiar.radiosar.pl
wtorki o 21:00 | Adam Brzeziński
http://blues.com.pl/viewforum.php?f=87
Awatar użytkownika
Brzoza
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6369
Rejestracja: października 29, 2009, 11:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: sebastian. » listopada 8, 2011, 11:40 pm

jasne. tylko koniecznie wrzuć ten link www.mgzn.pl
no i bardzo dziękuję ;)
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Brzoza » listopada 9, 2011, 12:04 am

sebastian. pisze:jasne. tylko koniecznie wrzuć ten link www.mgzn.pl
no i bardzo dziękuję ;)


No i jest :) Przynajmniej moja strona żyje ciekawymi tekstami, ja ostatnio mam bardzo mało czasu na pisanie tekstów :(

LINK: http://trojwymiar.radiosar.pl
Moja audycja w Radiu SAR --> www.trojwymiar.radiosar.pl
wtorki o 21:00 | Adam Brzeziński
http://blues.com.pl/viewforum.php?f=87
Awatar użytkownika
Brzoza
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6369
Rejestracja: października 29, 2009, 11:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: rocken » listopada 9, 2011, 12:09 am

Andrzej Jerzyk`e pisze:Dodam tylko że o tyle jest to ciekawe, że autor Sebastian Żwan, ma dopiero 21 lat.


Czytając artykuł można odnieść wrażenie że autor ma około 85lat i jest rówieśnikiem np. Chuck Berry a artykuł to podróż sentymentalna.
Teoria że to co było do wygrania w rock’n’rollu, zostało zagrane w latach 60 nie jest nowa. A moim zdaniem duża nostalgia za początkami rock’n’rolla jest z tego powodu że wówczas było to najbardziej szczere bez żadnej kalkulacji bo tym ludziom chodziło głownie o granie muzyki, dziś muzyka to wielki show biznes z którego na całym świecie żyje wiele osób i dla wielu osób oprócz samej muzyki jest to po prostu sposób na bardzo dostatnie życie. Jednak uważam że mimo tak wielkiej komercjalizacji również i dziś jak i w ostatnich dekadach pojawiały się zespoły i artyści które godnie reprezentują ten nurt zapoczątkowany w latach 50/60 i nie warto aż tak przesadzać a to że świat się zmienia to po prostu takie jest życie i kolejne pokolenia mają inne formy buntu równiez i w muzyce. Czy Rap lub punk nie był również w pewnych latach kontenstacją dla otaczającego świata ? to samo przeciez mówi się o punku w polsce że po upadku komuny umarł też i punk i że nie ma już prawdziwych zespołów punkowych.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: RafałS » listopada 9, 2011, 9:04 am

Artykuł bardzo zgrabny, ale granice wytyczone przez autora (grupy Brytyjskiej Inwazji do roku 1969) są dość umowne. Jeśli kwestionować rock'n'roll w odniesieniu do takich numerów jak "Speed King" Purpli czy "Rock and roll" Zepelinów, to tak samo nie można nazywać muzyki Stonesów rhythm'n'bluesem, bo to też było tradycyjnie trochę co innego i kto inny to grał. Problem w tym, że albo się godzimy, że gatunki muzyczne ewoluują i w pewnym momencie nie przypominają już siebie samych z historycznych początków, albo skazujemy je na wymarcie czy niszową egzystencję, bo mody nie śpią. Choć oczywiscie i tak nie uratujemy starożytnego Rzymu nazywając język włoski - łaciną. :)

Dlaczego stawiać granicę akurat na wczesnych Stonesach, którzy byli mniej więcej wpół drogi między Presleyem z jednej strony a Zeppelinami i AC/DC z drugiej? Poza tym właśnie AC/DC jest bardziej rockendrolowe niż niektóre starsze kapele, np. Yardbirdsi, kiedy szli w psychodelię. Rockendrol to przecież nie tylko kwestia ilości przesteru w brzmieniu gitary (choć nadmiar moze szkodzić), tylko specyficznej rytmiki, energii wykonania, prostoty aranżacji i zwięzłości partii instrumentalnych bazujących na konkretnych akordach. Tak mi sie wydaje. :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: kora » listopada 9, 2011, 10:56 am

" W Nowym Orleanie czarnoskórzy obywatele, których niestety wciąż prześladowano, „obrażali Boga i ojczyznę” grając (już od dawna) jazz. Ta nonkonformistyczna „plaga” rozprzestrzeniła się na całą deltę Missisipi i wymieszała ze swoim młodszym bratem – bluesem"

Nowy Orlean, to było jedyne ówczesne miasto,gdzie Czarni mogli czuć się wolni.
Ponadto, blues jest starszym bratem jazzu ( nie młodszym ).

______

Ciekawy artykuł .
Podoba mi się forma pisania, gdzie dzieje muzyki ukazuje się przez pryzmat wydarzeń historycznych.
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: sebastian. » listopada 9, 2011, 11:07 am

kora_ pisze:" W Nowym Orleanie czarnoskórzy obywatele, których niestety wciąż prześladowano, „obrażali Boga i ojczyznę” grając (już od dawna) jazz. Ta nonkonformistyczna „plaga” rozprzestrzeniła się na całą deltę Missisipi i wymieszała ze swoim młodszym bratem – bluesem"

Nowy Orlean, to było jedyne ówczesne miasto,gdzie Czarni mogli czuć się wolni.
Ponadto, blues jest starszym bratem jazzu ( nie młodszym ).

______

Ciekawy artykuł .
Podoba mi się forma pisania, gdzie dzieje muzyki ukazuje się przez pryzmat wydarzeń historycznych.

Ale Stany "patrząc" na Nowy Orlean i jego obywateli raczej nimi gardzili i nie tolerowali tej wolności, która tam się "działa". No i pozostanę zwolennikiem tej zapewne niepopularnej tu teorii, że to blues jest braciszkiem =)
Bardzo dziękuję =)
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: sebastian. » listopada 9, 2011, 11:09 am

Aczkolwiek sam termin "blues" rzeczywiście powstał wcześniej.
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Paweł Stomma » listopada 9, 2011, 11:17 am

Rock and Roll, to napewno coś więcej niż sugeruje autor. Ja przynajmniej traktuję to określenie szerzej, bardziej jako pewien styl, typ ekspresji, sposób podejścia do muzyki, rodzaj wyzwalanych emocji. (niekoniecznie w tej kolejności). Podobnie przecież jest z bluesem! Czy BB King jest ubogim rolnikiem z Delty?
Oczywiście ustalanie własnych norm i definicji jest fajnym zajęciem, ale trochę, wydaje mi się, merytorycznie bezproduktywne. Mnie bardziej interesowałoby to, gdyby ktos podjął próbę analizy, jak takie pojęcia (blues, rock and roll itp.) funkcjonują w kulturze. Ale napisane fajnie, gdyby nie ten, dla mnie niezbyt strawny, mentorski ton. :)
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: kora » listopada 9, 2011, 11:26 am

sebastian. pisze:Aczkolwiek sam termin "blues" rzeczywiście powstał wcześniej.


Tu nie chodzi o terminy, nieważne który wcześniej powstał i kto i kiedy nazwał folklor Afroamerykanów bluesem, jazzem.

To,ze najpierw był " blues" ( na początku nikt tak nie nazywał tej muzyki ) jest faktem niepodważalnym :wink:

________

Kiedyś sobie rozmawialiśmy na podobne tematy :arrow: link
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Dziadek Władek » listopada 9, 2011, 12:12 pm

Paweł Stomma pisze:[...] Mnie bardziej interesowałoby to, gdyby ktos podjął próbę analizy, jak takie pojęcia (blues, rock and roll itp.) funkcjonują w kulturze. [...]

Podjął taką próbę Marek Jakubowski w swojej książce "Szkice z kultury bluesa" (klik)...
Wiem, że lada chwila ukaże się nowe dzieło Marka, również traktujące o relacjach bluesa z innymi zjawiskami kulturowymi.
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » listopada 10, 2011, 1:19 pm

To chyba Leopold Tyrmand (o ile dobrze pamietam) w znamienitej książce "U Brzegów Jazzu", napisał piękne zdanie: " blues jest esencją jazzu" :)
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: sebastian. » listopada 10, 2011, 5:05 pm

Amen =)
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: kora » listopada 10, 2011, 7:22 pm

Ian Lang ( brytyjski krytyk muzyczny ), powiedział kiedyś bardzo mądre słowa :
cyt:
"Jazz, to nie tylko blues ,ale blues jest wyłącznie jazzem, nie istnieje bez jazzu"
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: sebastian. » listopada 10, 2011, 9:04 pm

Wolę naszego kochanego autora "Złego" =P
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Rafał Nitka Białek » listopada 10, 2011, 9:34 pm

sebastian. pisze:Wolę naszego kochanego autora "Złego" =P


A czy inny autor mógłby napisać co kryje się za określeniem "trashowe gnioty"?
www.ftb.blues.org.pl/?mpageid=66

"Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia". (Syr 6)
Awatar użytkownika
Rafał Nitka Białek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3277
Rejestracja: października 20, 2004, 11:51 pm

Postautor: Kuba Chmiel » listopada 10, 2011, 10:27 pm

Gratuluję autorowi dużej wiedzy i bardzo lekkiego pióra, niemniej chciałbym się odnieść do paru fragmentów.

Andrzej Jerzyk`e pisze:
Od jakiegoś czasu obserwuję ogromną lekkość w przyklejaniu (sobie) etykiety z napisem rock’n’roll. Mam tutaj na myśli zespoły, które z tym gatunkiem de facto nie mają wiele wspólnego, za to z dumą mówią, że „ich muzyka to po prostu rock’n’roll”. Nie!


Ja nie zauważyłem takiej tendencji. Coraz rzadziej zespoły używają pojęcia "rock'n roll" z tego względu, że hasło to się mocno już wytarło i dzisiaj brzmi dla wielu staroświecko i nieprecyzyjne. Z lubością za to nazywa się wszystko rockiem alternatywnym, blues-rockiem itd. Chyba, że masz na myśli polski rynek, to się nie dziwię :). Ale i u nas da się znaleźć sporo wartościowych zespołów, grających w duchu rock'n rolla, chociaż przy założeniu...
Żadne trashowe gnioty nie są godne takiego znamienitego określenia.

możesz sobie mocno ograniczyć pole percepcji :)

Wielu obecnych artystów chciałoby żyć w czasach świetności rock’n’rolla i wielu z nich marzy o tym, by stanąć w jednym rzędzie z Little Richardem i Jerry Lee Lewisem.

Może i wielu by chciało, ale przekonany jestem, że równie sporo współczesnych artystów o dokonaniach Little Richarda ma pojęcie oględne i jakoś z tym żyje. A stanąć w jednym rzędzie nawet z Little Richardem da się w zależności od kryterium. Popularność? W dobie telewizji i internetu chyba nie jest to aż takie trudne. Wkład w rozwój muzyki? Trudno porównywać w ten sposób wykonawców pochodzących z dwóch kompletnie innych epok. Chyba, że przyjmiemy bardzo popularne kryterium: "wszystko co kiedyś było, jest dobre, a teraz już się tak nie gra/dzisiejsza muzyka jest do d...", które tylko częściowo jest zgodne z prawdą. Dzisiaj się "już tak nie gra", bo gra się inaczej i niekoniecznie gorzej (choć przyznaję, że ilość oryginalnych zespołów na poziomie może być współcześnie mniejsza), a przy odrobinie chęci można znaleźć wartościowe zespoły w każdym gatunku.

Tak się jednak nie stanie, a to za sprawą nieubłaganego upływu czasu i braku odwagi u kolejnych pokoleń muzyków. „Młodzi” (czy też „koty”) boją się eksperymentować (nawet, jeśli sprawiają pozory, że to robią), uderzać w niszę, płynąć pod prąd, przeciwstawiać się pochłaniającej rynek komercji. Rock’n’roll to dla nich puste słowa, ale dobrze się sprzedają, więc je sobie zawłaszczają.


Mocny ogólnik. Fajnie się płynie pod prąd komercji, jak nie ma co do gara wrzucić. Swoją drogą, to w opisywanych przez autora czasach wartościowa muzyka z reguły dobrze się sprzedawała w przeciwieństwie do tego, co dzieje się współcześnie. Ja lubię współczesnych wykonawców, także tych popularnych i potrafię wśród nich znaleźć artystyczne perełki. Wielu z nich odważnie tworzy muzykę i specjalnie nie przeszkadza im to, że nie dorastali w czasach Little Richarda, a niektórzy z nich pewnie mają jego twórczość w głębokim poważaniu, co również mnie guzik obchodzi :) (choć akurat Little Richarda bardzo lubię).
Pojęcia nie mam, czy podpięcie się pod hasło rock'n roll zwiększa wyniki sprzedaży. Nie wiem też, ilu artystów stosuje ten zabieg. Zdaję sobie sprawę, że może to być niesprawiedliwe. Ale wiem też, że muzyka ewoluuje i każde pokolenie ma własne wzorce, a nie te "jedynie słuszne".

Drodzy Muzycy Naszych Czasów, nie poniewierajcie słów rock’n’roll. Ta piękna karta w historii muzyki jest zapisana do końca. Możecie starać się ją jedynie odtwarzać, ale nie z takim skutkiem jak robili to ci, co przed Wami. Tamte czasy minęły, a upierając się przy tym, że gracie rock’n’rolla obrażacie mistrzów, bez których byście nie istnieli.


Nein, nein, nein :)! Nie rozumiem dlaczego muzycy nie powinni sięgać dzisiaj po rock'n rolla i grać go po swojemu. Założenie, że można jedynie rock'n rolla odtwarzać i to w dodatku "nie z takim skutkiem jak robili to ci, co przed Wami" prowadzi do wymierania muzyki.
Podejrzewam, że chodzi w tej wypowiedzi jedynie o zachowanie precyzyjności w nazewnictwie. Sam się swego czasu upierałem, by białego(brytyjskiego) bluesa nazywać rockiem, bo dla mnie takie pojęcia jak brytyjski, niemiecki, polski, biały, różowy, czerwony blues nie istnieją. Jestem zadowolony jednak, gdy współcześnie sięga się po bluesa, o ile robi się to dobrze :). Skłaniam się do opisywania zespołów, mówiąc: "wyczuwam tam sporo pierwiastków bluesa albo rock' n rolla". Może i nie daje to prawa do nazywania zespołu bluesowym albo rock'n rollowym, ale z pewnością posiłkowanie się tymi gatunkami (zarówno w harmonii, jak i w nazewnictwie) powoduje ciągłość muzyki, mieszanie się gatunków, tworzenie nowych.
Znam zespoły, które łączą bluesa z elektroniką i nikomu korona z głowy przez to nie spadła :). John Lee Hooker też był otwarty na wszelkie eksperymenty i stylistyki :). Rock'n roll istnieje dlatego, bo ktoś postanowił grać bluesa trochę na opak i po swojemu.
Awatar użytkownika
Kuba Chmiel
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4230
Rejestracja: września 18, 2005, 11:20 am
Lokalizacja: Katowice

Postautor: sebastian. » listopada 13, 2011, 9:50 am

Bardzo mnie cieszy ta dyskusja rozbudzona moim tekstem. Wybaczcie, ale nie sposób odnosić się do wszystkich komentarzy. Paradoksalnie, chyba pozostaję jednym z największych muzycznych "ortodoksów". Trudno, ale jeszcze raz podpisuję się pod każdym zdaniem tego artykułu. :)

Dziękuję :)
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » listopada 14, 2011, 5:44 pm

Posłuchajcie proszę i zobaczcie formację która zainauguruje dzisiejszy wieczór!

"Brainbox"
http://www.youtube.com/watch?v=GLW8_kWDKbY
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: sebastian. » listopada 14, 2011, 9:10 pm

Witam Was, Kochani :) Słuchajcie dziś, bo będzie się działo. Andrzej zwrócił uwagę na Brainbox, a ja poproszę, abyście szczególnie rozkręcili głośniki przy utworze Cotton Growing Man Spooky Tooth. I, o ile się nie mylę, nie znajdziecie go na youtube, więc musicie z nami być :)
Awatar użytkownika
sebastian.
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 123
Rejestracja: września 11, 2011, 8:01 pm

Postautor: Zdzisław Pająk » listopada 14, 2011, 9:20 pm

sebastian. pisze:Witam Was, Kochani :) Słuchajcie dziś, bo będzie się działo. Andrzej zwrócił uwagę na Brainbox, a ja poproszę, abyście szczególnie rozkręcili głośniki przy utworze Cotton Growing Man Spooky Tooth. I, o ile się nie mylę, nie znajdziecie go na youtube, więc musicie z nami być :)


To świetny kawałek, w ogóle "Spooky Tooth" jest mało u nas znana, więc warto jej posłuchać. Brawo Sebastianie. :D
Obrazek
Awatar użytkownika
Zdzisław Pająk
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2543
Rejestracja: stycznia 27, 2005, 6:06 pm
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postautor: lech » listopada 14, 2011, 10:35 pm

jestem już na nasłuchu RCK
XXI PRZYST.WOODSTOCK,VIII BLUES NAD ODRĄ, BLUES BEZ BARIER, WOŚP
https://www.facebook.com/michael.win.9469?fref=ts
Awatar użytkownika
lech
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 13398
Rejestracja: maja 8, 2006, 7:43 pm
Lokalizacja: Nowa Sól

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » listopada 14, 2011, 10:38 pm

Zdzisław Pająk pisze:To świetny kawałek, w ogóle "Spooky Tooth" jest mało u nas znana, więc warto jej posłuchać. Brawo Sebastianie. :D

A ja Zdzisiu zawsze o Nich zapominałem! Przyznam jednak że jestem także zafascynowany "Brainbox"!!! :)
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » listopada 14, 2011, 10:38 pm

lech pisze:jestem już na nasłuchu RCK

No i Ray Charles!!! :)
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: lech » listopada 14, 2011, 10:48 pm

NO to teraz mnie trafiło
XXI PRZYST.WOODSTOCK,VIII BLUES NAD ODRĄ, BLUES BEZ BARIER, WOŚP
https://www.facebook.com/michael.win.9469?fref=ts
Awatar użytkownika
lech
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 13398
Rejestracja: maja 8, 2006, 7:43 pm
Lokalizacja: Nowa Sól

Następna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Okolice Bluesa - Radio Centrum Kalisz

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 431 gości

cron