ref pisze:Jeśli będziecie snuć więcej opowieści z Tamtych czasów, dowiemy się troszkę o Was i Waszej muzyce
Pozdrowienia serdeczne.
Tylko czy będziecie chcieli ich słuchać, czytać! Klasyka to ogrom nie znanych dla was jeszcze nutek i dlatego właśnie my starszaki podchodzimy do niektórych nowości powściągliwe z rezerwą, mając wiedzę, że to wszystko już było.
ref pisze: pomyśleć, że my zaczynamy grzebać w wieku 20 lat...
I dlatego będziecie lepsi od nas!!!
Pamiętajcie tylko o klasyce!!!
masc pisze:Dobra jest, zapisuję się. Postaram się być przy głośniczkach.
Myślę że "CARSON" i "Burnin Red Ivanhoe", to dżwięki z Twoich klimatów, choć mają dziś 40 wiosenek!
E&D pisze:Andrzeju, może kiedyś poświecisz trochę czasu tej Pani, która moim skromnym zdaniem zasługuje na to, nie od parady nazywana jest kobiecym wcieleniem Jimiego Hendriksa, popatrzcie co Ona wyprawia
http://www.youtube.com/watch?v=pPqchOVgQyA
Grałem kiedyś szerokie fragmenty koncertu, ale z pewnością wrócę w tym roku raz jeszcze, bo nakręciłeś mnie tym filmikiem!
agrypa pisze:http://www.blues.com.pl/viewtopic.php?t=15174
Czesc. Troche sobie tu popisalem.
Pięknie napisałeś Zbyszku, dlatego pozwoliłem sobie przekopiować te słowa także i tutaj. Mam nadzieję, że Ref też się ucieszy z tej opowieści!!!
Tekst naszego Agrypy:
"Takie to byly "zabawne Czasy".Posiadanie ogromniastego,lampowego
radioodbiornika bylo szczesciem. A do niego doczepiony byl od gory
przedziwny drewniany gramofon, ktorego nawet opisac nie potrafie.
To byl prawdziwy skarb. Dzieki temu i dzieki mojemu ojcu, pierwsze
dzwieki ktore pokochalem,to stary dobry JAZZ. W pierwszych latach
mojego zycia jazz byl wrogiem panstwa. Wiem jak to brzmi,ale to
fakt. Przez wiele lat jazzmeni, aby moc grac, udawac musieli kapele taneczne. Dopiero gdy ostatni przedstawiciele "przodujacej klasy"
wypili tyle, by moc bez zalu opuscic lokal, zaczynal sie jazz. Na sali
byli juz tylko ci, ktorzy dla jazzu tu przyszli i muzycy. Zespol przewaznie
zwiekszal sklad i zaczynalo sie granie. Zapewne znacie powiesc "Zly"
Leopolda Tyrmanda. Mysle, ze nie wiecie, iz pan Leopold byl jednym z niewielu walczacych o prawo istnienia dla jazzu. Na lamach "slusznej"
prasy nazywany byl chuliganem i bitnikiem.[wtedy to bylo wyzwisko ze oj]
Te historie znam z opowiesci ojca i pozniejszych {nielegalnych] lektur.
Mialem niewiele lat i nie mogly mnie dotyczyc. Po 1956 sytuacja sie poprawila. Zespoly zaistnialy. Zaczely ukazywac sie plyty i moj dom rozbrzmial JAZZEM. Duzo w nim pobrzmiewalo bluesa. Do dzis mam slabosc do tych bandow z lat 50-tych i lubie sobie ich czasem posluchac.
Potem zaczela sie era rocka. I znowu,na poczatku,tym razem rock zostal
dyzurnym wrogiem panstwa. Kultura zgnilego zachodu, degeneracja itp.
Sluchalismy tych wspanialych dla nas dzwiekow z radia,rozpaczliwie czasem krecac pokretlem skali. Trzaski,zgrzyty,celowe zaklocanie [byly takie urzadzenia] a gdzis w tle Muzyka. Ojcu sie nie podobalo ale pozwalal. Te pierwsze zespoly duzo czerpaly z bluesa. Pierwsi brytyjscy
rockmani to "wychowankowie" wybitnego bluesmana, Alexisa Cornera.
Rock sie jednak u nas pomalu przebil. Glownie dzieki odwaznym i upartym mlodym ludziom. Tworzyli zespoly i grali na robionym przez
siebie sprzecie, czesto niebezpiecznym. Gitary i wzmacniacze kopaly,
kolumny potrafily sie zapalic, ale chlopaki graly. To dzieki nim i kilku
swiatlym [ustosunkowanym] dziennikarzom rock zaistnial w naszej ojczyznie. Ci pierwsi pionierzy plyt sie nie doczekali, dopiero druga fale,
np. Polan mozna bylo na czarnych krazkach uslyszec. Zdobycie plyty
zespolu "ze zgnilego zachodu" graniczylo z cudem, jeszcze dlugie lata.
Potem przyszla, na krotko, era pocztowek dzwiekowych. Dziwny to byl wynalazek. Zwykla kartka pocztowa z kwiatkami czy widoczkiem, na to naklejano kawalek przezroczystej folii z rowkami na ktore naniesione bylo
nagranie. Na ogol byl to jeden kawalek,bardzo rzadko dwa sie miescily.
Mozna bylo sobie kupic na jakims stoisku zaczajonym w bramie Yardbirds,
Troggsow i jeszcze i jeszcze........Pierwszy przypadek piractwa na wielka skale. Nie wiem jak nasz swiatly ustroj znosil takie wybryki prywatnej incjatywy, ale znosil krotko. Jakies dwa lata niecale. Potem sie definitywnie skonczylo. Takich pocztowek sluchalo sie az do zdarcia. Pamietam, ze moja pierwsza to bylo "Pretty Woman" Roya Orbisona. Zaczalem na powaznie zbierac analogi. Juz ich wczesniej troche mialem. Byly to glownie plyty polskie i "bratnich narodow'. Np. wegierska Omega. Ale udalo mi sie, roznymi przemyslnymi sposobami zdobyc troche skarbow; longplaye Dylana, Cornera. Single Yardbirds, Artwoods i pare innych wspanialosci.
Pewnego niepieknego dnia wszystkie plyty zostaly skradzione. Strata byla dla mnie niepowetowana. Tak mi to dokuczylo ze przestalem zbierac analogi. Dzieki swiatlemu systemowi sprzedazy ratalnej kupilem sobie
czterosciezkowy szpulowy magnetofon ZK 140 . Dolaczylem do niego
glosnik, dla poprawy basow, no i "hulalo". Sens to urzadzenie mialo
tylko dzieki programowi trzeciemu Polskiego Radia. Poza nielicznymi wyjatkami tylko z "trojki" mozna bylo nagrac dobrego bluesa, rocka.Dobry
jazz. Dla czarnej plyty zrobilem jeden wyjatek. Kupilem wydany przez PSJ podwojny longplay Muddy'ego Watersa. Nielatwo bylo ta pozycje zdobyc. Nigdy nie trafila do sklepow. Stowarzyszenie wydalo ja w serii
"Bialy kruk czarnego krazka" i wysylalo poczta nielicznym, ktorym udalo sie na czas zlozyc zamowienie.
W kolo tej mojej Zetki siadalismy, jak aborygeni wokol ogniska. Sluchalismy muzyki i nagrywali swoja "tworczosc" bo urzadzenie posiadalo zewnetrzny mikrofon. Zamarzyla mi sie stereofonia. Sprzedalem Zetke i pare innych rzeczy by kupic sobie stereofonicznego
"kaseciaka". Przy kasetach "trzymalem" sie dlugo . Pozno docenilem zalety CD. Teraz mam bardzo dobry sprzet. Bogata kolekcje plyt na CD.
Z "lezka w oku" wspominam czasy kiedy zdobycie kilku plyt bylo ogromnym szczesciem.
Rozne mialem "okresy" w sluchaniu muzyki. Byl tez okres "ciezkiej ortodoksji". Sluchalem tylko bluesa, Delta, Chicago. Reszta byla be.
To jakos z wiekiem minelo. Bluesa kocham namietnie, ale muzyke dziele
tylko na cztery,prywatne kategorie; wybitna, bardzo dobra, dobra i kiepska."